pozytywne odwołanie (WORD Olsztyn)

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

pozytywne odwołanie (WORD Olsztyn)

Postprzez robac » poniedziałek 13 sierpnia 2007, 14:32

Na początek zaznaczę, że poniższy post chciałem zamieścić na stronie olsztyńskiego WORDu, ale z niejasnych powodów jakiś miesiąc temu wprowadzono tam konieczność akceptacji rejestracji przez administratora. Wszystko ok, tylko, że od tego czasu administrator zdaje się być nieobecny. Jako, że moja historia wydaje mi się warta nagłośnienia, więc wklejam ją tutaj.

=======================================================

Niedawno wreszcie dostałem prawo jazdy. Wreszcie... A nie obyło się bez przygód. Teoretycznie egzamin zdałem za pierwszym razem, choć praktycznie za drugim, bo jechałem dwa razy, ale za pierwszym razem się odwołałem i odwołanie rozpatrzono... POZYTYWNIE :)

Taaaak... Pozytywnie, ale mimo wszystko nie jestem zadowolony z przebiegu spraw, które w końcu doprowadziły do takiego "załatwienia sprawy", a w szczególności do zachowania egzaminatora, który kazał mi zwątpić nie tylko w rzetelność i uczciwość jego pracy, ale także w "kondycję" całego systemu egzaminowania. Postanowiłem opisać tę historię ze szczegółami, gdyż mam podstawy sądzić, że egzaminator mimo tego, że popełnił błąd wcale tak nie uważa, a ów "błąd" jako przyczyna zakończenia egzaminu zdarza się wcale nie tak rzadko. Postanowiłem więc podjać próbę uzdrowienia systemu egzaminowania oraz zaprezentować na swoim własnym przykładzie, dlaczego ludzie w podobnych i innych sytuacjach nie składają odwołań.

* * *

Było tak:

Egzamin teoretyczny oczywiście zdałem bez żadnych błędów, placyk także. Po długim oczekiwaniu wreszcie wyjechałem na miasto. Z ulicy Towarowej wjechaliśmy w ulicę Składową (Makro i Urząd Celny) i otrzymałem polecenie skrętu w lewo w ulicę Lubelską. Przed nami znajdowały się na pewno 2 samochody, może 3, ale głowy nie dam. W każdym razie jeden z nich, to była egzaminacyjna Corsa i trochę czasu jej zajęło zanim się wygramoliła ze skrzyżowania. Kiedy ja już przekroczyłem linie zatrzymania i wjechałem przednimi kołami na przejscie dla pieszych, to zapaliło się żółte światło. W tym momencie w mojej głowie wyświetlił się obrazek z pytań testowych, ten, na którym na skrzyżowaniu zapala się żółte światło i pytanie dotyczy tego, czy w tej sytuacji gdy możliwe jest zatrzymanie bez gwałtownego hamowania, to należy się zatrzymać. Oczywiście należy. Pytanie brzmi tylko: Gdzie?

Obrazek

Otóż podczas szkolenia raz przydarzyła mi się taka sytuacja. Zdarza się to rzadko, ale jednak może się zdarzyć, zwłaszcza na rozległych skrzyżowaniach. Instruktor powiedział mi, że w takiej sytuacji należy zatrzymać się ZA PRZEJŚCIEM DLA PIESZECH, ale PRZED WISZĄCYM SYGNALIZATOREM oraz PRZED KRAWĘDZIĄ JEZDNI POPRZECZNEJ. Tak też zrobiłem w tym przypadku.

Kiedy stanąłem egzaminator spojrzał na mnie cały zaczerwieniony i podniesionym głosem zapytał:

- Co pan najlepszego zrobił?!

Kazał mi spojrzeć do tyłu i zobaczyłem, że za nami stoi inny samochód (to chyba była jakaś taksówka, ale dobrze nie pamiętam). Wpadłem w panikę i uwierzyłem, że zrobiłem coś złego. Egzaminator powiedział, że w tej sytuacji jest zmuszony przerwać egzamin ponieważ spowodowałem bezpośrednie zagrożenie w ruchu drogowym. Uzasadnił to tak, że samochód za nami prawie w nas uderzył. W arkuszu jako przyczynę wpisał nieodpowiednie zachowanie się w stosunku do sygnalizacji świetlnej. I tak oto po może 3 minutach jazdy zakończył się mój egzamin...

Na kursie nauki jazdy nie uczono mnie jak się kłócić z egzaminatorem, tylko jak dobrze jeździć. Po zamianie miejsc panika zaczęła ustępować i zacząłem sobie wszystko analizować. Przypomniało mi się też, że jeszcze przed egzmainem, w tym samym dniu, instruktor przypomniał mi, że w takiej sytuacji trzeba zatrzymać się właśnie w takim miejscu, w jakim się zatrzymałem. Przypomniało mi się także, że kilka razy widziałem na mieście podobne sytuacje i że zawsze kończyły się one przerwaniem egzaminu. Co prawda w jednym z tych przypadków samochód zahamował gwałtownie, tak, że było słychać pisk opon. W takim wypadku przerwanie egzaminu mogło być faktycznie uzasadnione. Ale ja dopiero co ruszyłem na pierwszym biegu, więc jechałem z niewielką prędkością. Nie zahamowałem z piskiem opon i samochód za mną też nie zahamował z piskiem opon.

No i właśnie... Co ten samochód z tyłu tam robił? Kto tu spowodował zagrożenie? Te i inne pytania pojawiły się w mojej głowie gdy już wysiadłem z samochodu egzaminacyjnego.

* * *

Dwa dni później, po konsultacji z instruktorem, drugim instruktorem i właścicielem OSK w którym się szkoliłem, postanowiłem się odwołać od wyniku egzminu.

Wszedłem do sekretariatu. Zastępca dyrektora WORD zaczął czytać mój wniosek. Ja w międzyczasie przez przezroczyste drzwi zauważyłem, że stoi za nimi egzaminator z którym wtedy jechałem. No nic - myślę sobie - niech stoi. W pewnym momencie egzaminator wchodzi do środka, staje między mną a zastępcą dyrektora i pyta się mnie:

- To ja z Panem jeździłem przedwczoraj, tak?

- Tak - odpowiadam krótko i egzaminator wychodzi.

No dobra, wszyscy mają prawo wstępu do sekretariatu, nic się przecież nie stało...

Zastępca dyrektora skończył czytać mój wniosek, przejrzał rysunek sytuacjny, który sporządziłem i stwierdził, że moje odwołanie zostanie przyjete do rozpatrzenia. I tu nastąpiła pierwsza niespodzianka. Napisałem we wniosku, że moim pełnomocnikiem obecnym RAZEM ZE MNĄ podczas przeglądania nagrania z przebiegu egzmainu będzie właściciel mojego OSK. Dowiedziałem się, że to niemożliwe, gdyż podczas oglądania nagrań obecna może być tylko jedna osoba, albo ja, albo mój pełnomocnik, ale nie obydwaj. Dlaczego? To pytanie do dyrektora olsztyńskiego WORD.

Wyszedłem z sekratariatu. Za drzwiami czekał egzaminator. Spojrzał się na mnie jakoś tak... groźnie, ale nic nie powiedział. Może jestem przewrażliwiony... Może ten Pan zawsze ma taki wyraz twarzy... Może to tylko moje subiektywne wrażenie... Ja zszedłem na dół zapłacić za kolejny egzamin w kasie. Przy kasie było kilka osób, więc czekałem cierpliwie w kolejce. Nagle wpada rzeczony egzaminator i rzuca krótko do mnie te słowa:

- To co pan zrobił było nieuczciwe.

Zamurowało mnie...

CO BYŁO NIEUCZCIWE?!! To, że nie dałem się pokornie "uwalić" tak jak inne osoby, które nie odważyły się złożyć odwołania? To było nieuczciwe? Żeby nie używać grubszych słów powiem tylko, że zachowanie pana egzaminatora wydało mi się conajmniej nieprofesjonalne.

* * *

W następnym tygodniu rozpatrzono moje odwołanie. Ostatecznie podczas przeglądania nagrań obecny był TYLKO właściciel mojego OSK. Była to słuszna decyzja, bo mam wrażenie, że gdybym ja tam poszedł, to zostałbym "przegadany" i stłamszony. Jak już wspominałem, nie uczono mnie jak kłócić się z egzaminatorem.

Okazało się, że to pan egzaminator popełnił błąd, a nie ja. Moje odwołanie rozpatrzono pozytywnie. Po kilku dniach przyszło do mnie pismo, którego dość lakonicznie brzmiącą treść przytaczam w całości.

Odpowiadając na Pana pismo z dnia ......... w sprawie egzaminu praktycznego na kat. B z dnia ..... - uprzejmie informuję o pozytywnym jego załatwieniu.

Przeprowadzona analiza nagrania uzasadnia ponowne przeprowadzenie ezaminu na koszt ośrodka egzaminowania.

W związku z powyższym proszę o ustalenie daty egzaminu w terminie dogodnym dla Pana w Dziale Organizacji Egzaminów pod nr tel....


I tyle. Żadnego "przepraszam", żadnego "jest nam przykro". A z tego co wiem pozytywnie rozpatrzone odwołania nie zdarzają się często, więc to magiczne słowo chyba należałoby się.

Znałem już termin mojego następnego egzaminu, bo sobie go WYKUPIŁEM nie czekając na rozpatrzenie odwołania. Pozostała więc kwestia pieniędzy, które miał mi zwrócić WORD za powtarzany egzamin. Kilka dni później wybrałem się więc na Towarową. W kasie powiedzieli mi, że mam iść do księgowości. W księgowości, że do Działu Organizacji Egzaminów. Wreszcie w dziale Oragnizacja Egzaminów pani powiedziała mi, że pieniądze zostaną mi zwrócone dopiero po zdanym egzaminie...

A za dodatkowe jazdy trzeba zapłacić...

Myślę, że w przypadku pozytywnego odwołania nie tylko egzamin powinien być powtarzany na koszt WORDu, ale także WORD powinien finansować powiedzmy 4 dodatkowe godziny jazdy. Czyli powiedzmy w sumie dwukrotność opłaty za egzamin. Taki mechanizm nauczyłby profesjonalizmu egzaminatorów takich jak ten, z jakim miałem nieprzyjemność jechać.

* * *

Miesiąc później (tak jest! bez taryfy ulgowej) odbył się mój drugi egzamin. Zdałem ;)

Znów wybrałem się do WORDu. W Dziale Orgzanizacji Egzaminów zostałem zaskoczony pytaniem dlaczego nie wybrałem się tam wcześniej. Pozostawię to bez komentarza...

W końcu po tym jak wreszcie dostałem wszystkie potrzebne zaświadczenia uprawniające mnie do odebrania 112 zł (słownie: sto dwanaście złotych), poszedłem do kasy i wziąłem co mi się należy.

Gdy już wychodziłem z WORDu natknąłem się na egzaminatora z którym jechałem miesiąc wcześniej. Zapytałem się go co takiego nieuczciwego było w tym, że się odwołałem. Odpowiedział mi, że nie chce ze mną rozmawiać i że wszystko co miał do powiedzenia powiedział dyrektorowi. Liczę na to, ze może od Pana Dyrektora dowiem się CO NIEUCZCIWEGO BYŁO W MOIM ZACHOWANIU, tylko, że niestety nie mogę się o to zapytać na forum olsztyńskiego WORDu.

Nie podaję żadnych nazwisk ani dat. Zainteresowani i tak domyślą się o jakie osoby chodzi. W końcu pozytywnych odwołań jest tak mało, że łatwo będzie mnie skojarzyć.

* * *

Oczywiście po tej historii mam uwagi na temat funkcjonwania samego WORDU. Poniżej przedstawię je w punktach.

(1) Odwołania od wyników egzaminów powinny być rozpatrywane przez odrębną instytucję.

(2) W razie pozytywnego odwołania egzamin jest powtarzany na koszt WORDU i jeśli nie może się to odbyć w terminie do 7 dni, to WORD opłaca 4 dodatkowe godziny jazdy.

(3) Podczas przeglądania taśm może być obecne dwie osoby: osoba egzaminowana i jej pełnomocnik.

(4) Słowo "przepraszam" w oficjalnym piśmie w niczym nie ujmie godności pracowników WORD, a wręcz przeciwnie.


* * *

Każdy może się pomylić... Zgadzam się. Najczęściej mylą się osoby egzaminowane. To fakt. Ale co jeśli zdarzy się na odwrót? Nie miałbym aż takiego żalu, gdyby nie zachowanie egzaminatora wobec mnie po egzaminie. Oczekuję jednego słowa: PRZEPRASZAM. To wszystko.
robac
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 13 sierpnia 2007, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn

Pozytywne odwołanie

Postprzez gosiaki » poniedziałek 13 sierpnia 2007, 15:01

Gratuluje odwagi i determinacji, ja jeszcze jestem przed egzaminem ale myślę że bałabym sie odwolac gdyż mogłoby mieć to negatywne skutki czyt. niemożność zdania. W końcu wiadomo ze egzminatorzy sie znaja miedzy soba, jeden bedzie drugiego bronił i "stłamsi" biednego egzaminowanego
4.06-15.06 -Teoria
21.06-01.08-Praktyka
12.09 oblany
23.10 zdany :)
30.10 trwa postępowanie adm.
gosiaki
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 05 sierpnia 2007, 19:07
Lokalizacja: Toruń

Postprzez robac » poniedziałek 13 sierpnia 2007, 15:05

Jeśli nie będzie odwołań, to oni dalej będą sobie myśleć, że wszystko jest w porządku. Trzeba się odwoływać! To właśnie przez brak odwołań oni sobie myślą, że są nieomylni.
robac
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 13 sierpnia 2007, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn

Odwołania

Postprzez gosiaki » poniedziałek 13 sierpnia 2007, 16:37

Oni dobrze wiedzą ze nieomylni nie są ( W końcu nikt nie jest), ale tu chodzi o to aby nie utracić stołka i godności, jest wielu młodszych i przede wszystkim mądrzejszych którzy za mniejsze pieniądze obejmą to stanowisko. Jedna wielka klika starych egzaminatorów nie dopuszcza tych młodych... Smutne to strasznie ze tylko z racji wieku (nie umiejętności) uwazaja sie za lepszych, ale tu chodzi nie o dobro egzaminowanych tylko o kasę naszą kase która placimy za egzaminy
4.06-15.06 -Teoria
21.06-01.08-Praktyka
12.09 oblany
23.10 zdany :)
30.10 trwa postępowanie adm.
gosiaki
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 05 sierpnia 2007, 19:07
Lokalizacja: Toruń

Postprzez skov » poniedziałek 13 sierpnia 2007, 19:10

zgodnie z przepisami sygnał żółty nie zezwala na wjazd na skrzyżowanie (z małym wyjątkiem), w tym przypadku wydaje mi się że powinieneś opuścić skrzyżowanie bo nie byłeś w stanie zatrzymać się przed sygnalizatorem bez gwałtownego "depnięcia" po hamulcach na co zapewne nie był przygotowany pojazd jadący za tobą.
Avatar użytkownika
skov
 
Posty: 1412
Dołączył(a): czwartek 07 czerwca 2007, 13:48

Postprzez _Sylwan_ » poniedziałek 13 sierpnia 2007, 21:12

skov napisał(a):bo nie byłeś w stanie zatrzymać się przed sygnalizatorem bez gwałtownego "depnięcia" po hamulcach

Proponuję Ci uważnie przeczytać to co napisał robac.

Kiedy ja już przekroczyłem linie zatrzymania i wjechałem przednimi kołami na przejscie dla pieszych, to zapaliło się żółte światło.

robac Gratuluję i podziwiam twoją anielską cierpliwość :) Ja w takiej sytuacji chyba bym nie wytrzymał i to była by ostatnia jazda pana egzaminatora :P
Obrazek
Avatar użytkownika
_Sylwan_
 
Posty: 239
Dołączył(a): niedziela 01 lipca 2007, 21:49
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez robac » wtorek 14 sierpnia 2007, 13:10

Skov...

Po pierwsze:
Napisałem:
[...]ja dopiero co ruszyłem na pierwszym biegu, więc jechałem z niewielką prędkością. Nie zahamowałem z piskiem opon i samochód za mną też nie zahamował z piskiem opon.

Nie było żadnego gwałtownego hamowania czy "depnięcia po hamulcach". Doczołgałem się powolutku do krawędzi jezdni i tam stanąłem. Jeśli bym chciał przejechać przez skrzyżowanie, to musiałbym nie tylko nie wciskać hamulca, ale też GWAŁTOWNIE dodać gazu, co stworzyłoby prawdziwe zagrożenie.

Po drugie:
To samochód za mną stworzył niezbepieczną sytuację, bo on widział żółte światło jeszcze kiedy był przed linią zatrzymania. To, że przejechał przez tę linię, to jego sprawa i jeśli doszłoby do kolizji, to byłaby ewidentnie jego wina. Na szczęście on także jechał powoli, co tylko przenosi winę jeszcze bardziej na jego stronę, bo w takim razie mógł się zatrzymać przed przejściem dla pieszych.

I po trzecie i ostatnie:
Moja racja nie może być bardziej potwierdzona niż przez fakt, że WORD pozytywnie rozpatrzył moje odwołanie. Nie sądzisz, Skov??

***

Sylwan, dzięki za wsparcie. Z natury jestem człowiekiem bardzo cierpliwym, ale zacząłem trochę tego żałować po tym co powiedział mi egzaminator po złożeniu przeze mnie odwołania.
robac
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 13 sierpnia 2007, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez jovanka » wtorek 14 sierpnia 2007, 14:07

Brawo Robac :lol: !!!!!!
Twój post potwierdza moja hipotezę, że warto walczyć o swoje i nie dawać sie "zgnieść"!!! Jestem pełna podziwu dla Twej postawy.
Piątka dla Ciebie. Kłaniam sie.
28 luty- początek kursu PZMOT
15 czerwiec- egzamin WORD Opole
...... ......i tyle.
26 czerwiec 2007r.-- odebrałam plasticzek
21.07.2007- kupiłam "żabkę" i jeżdże:-)
jovanka
 
Posty: 77
Dołączył(a): środa 04 kwietnia 2007, 18:08
Lokalizacja: opolskie

Postprzez chupacabra » wtorek 14 sierpnia 2007, 14:43

Gratulacje :) Może talkie historie jak twoja przyczynią sie do poprawy warunków egzaminowania :) Chodziarz ja bym sie bał tak kłócić a całym WORD-em ale Cie podziwiam :)
chupacabra
 
Posty: 358
Dołączył(a): poniedziałek 16 lipca 2007, 16:38

Postprzez scorpio44 » wtorek 14 sierpnia 2007, 15:54

A ja powiem tak:
Biorąc pod uwagę, jak mało jest takich ludzi jak Robac, również składam wyrazy szacunku. Tylko że w głębi duszy uważam, że... dla każdego powinno być najoczywistsze pod słońcem, że w tego typu sytuacji trzeba zrobić dokładnie to samo! Walka o swoje być może połączona z pomocą innym na przyszłość. I ja sobie np. nie wyobrażam, żebym na miejscu Robaca miał to potulnie znieść, olać i czekać jak gdyby nigdy nic na kolejny egzamin (który przecież trochę kosztuje).

skov napisał(a):zgodnie z przepisami sygnał żółty nie zezwala na wjazd na skrzyżowanie (z małym wyjątkiem), w tym przypadku wydaje mi się że powinieneś opuścić skrzyżowanie bo nie byłeś w stanie zatrzymać się przed sygnalizatorem bez gwałtownego "depnięcia" po hamulcach na co zapewne nie był przygotowany pojazd jadący za tobą.

Kolego, więcej elastyczności (czyli w tym wypadku zdrowego rozsądku). ;) Bo widzę, że widzisz (sic!) dwie skrajności: uda się zatrzymać bez gwałtownego hamowania przed linią zatrzymania, a jeżeli nie, to należy jak gdyby nigdy nic opuścić skrzyżowanie. A jeżeli jest to wielkie, rozległe skrzyżowanie i za Chiny nie zdążysz z niego zjechać przed otwarciem się ruchu (zielonym światłem) na drodze poprzecznej? Teoretycznie tamci nie mają prawa wtedy ruszyć pomimo sygnału zielonego - ale przeważnie sprawa jest wtedy trudna do wyjaśnienia i egzaminatorzy oblewają za stworzenie zagrożenia (choć można próbować się odwołać).
Jeżeli nie zdołasz wyhamować przed żółtym (a mówi o tym odpowiedni przepis), ale masz możliwość zatrzymania się przed skrzyżowaniem za pasami (inna sprawa, że w Polsce normą jest to, że przejścia dla pieszych malowane są na skrzyżowaniu, zamiast parę metrów przed nim, i często nie ma tego miejsca), to jak najbardziej należy to zrobić. I to nie tylko na egzaminie - nierzadko zdarzają się wypadki, kiedy po drugiej stronie skrzyżowania policmajster haltuje takiego delikwenta za to, że przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle, i nie ma dyskusji (a nawet nie ma możliwości udowodnienia, że wjechało się jeszcze na żółtym).
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez skov » wtorek 14 sierpnia 2007, 22:02

przytoczyłem przepis który obowiązuje, może zbyt powierzchowny i nie uwzględniający sytuacji realnych jakie mogą wystąpić. Egzaminator być może pod wpływem kamer czasami nie patrzy na sprawę tak elastycznie jak powinien tylko ma na względzie surowe paragrafy. Egzaminatorzy to ludzie również omylni i uważam że przy takim natłoku egzaminów, ciągłym napięciu w ciągu kilku sekund muszą podjąć decyzję "przerwać" egzamin czy jechać dalej- tu nie ma czasu na skrupulatną analizę, jest decyzja lub jej nie ma.
Odwołanie jest właśnie po to, żeby to zweryfikować. Brawo.
Avatar użytkownika
skov
 
Posty: 1412
Dołączył(a): czwartek 07 czerwca 2007, 13:48

Postprzez robac » środa 15 sierpnia 2007, 01:08

Kiedy właśnie cała sprawa rozchodzi się o to, że egzaminator ów swoim zachowaniem dał mi do zrozumienia, że wcale nie uważa, że popełnił błąd!

On dalej będzie oblewał ludzi w podobnych sytuacjach i inni też będą za to oblewali. Bo to jest dla nich tzw. dyskusyjna sprawa, a przecież wszystkie dyskusyjne sprawy rozważa się z zasady na niekorzyść zdającego...

Z tym walczę. Dlatego opisałem tę historię.
robac
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 13 sierpnia 2007, 13:55
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez skov » środa 15 sierpnia 2007, 10:38

no właśnie, z tego co wiem dyskusyjne sytuacje powinno się rozstrzygać na korzyść zdającego.
A ów egzaminator na pewno zawaha się przed taką oceną następnym razem, chociaż sytuacje są na prawdę bardzo różne na drodze.
Avatar użytkownika
skov
 
Posty: 1412
Dołączył(a): czwartek 07 czerwca 2007, 13:48

Postprzez chupacabra » środa 15 sierpnia 2007, 12:49

A jakie nieprzyjemności może mieć w związku z tym egzaminator? Ile takich omyłek może skutkować utratą pracy?
chupacabra
 
Posty: 358
Dołączył(a): poniedziałek 16 lipca 2007, 16:38

Postprzez albin » środa 15 sierpnia 2007, 14:11

Prawdę mówiąc 80% z nagrań z egzaminów to dyskusyjna sprawa (podczas oglądania oczywiście), wiele z tych rzeczy na kamerach nie widać i tu jest cała paranoja tego systemu. Jak ocenić po nagraniu kto miał rację skoro wogóle danej sytuacji nie widać (np. z boku pojazdu)?? Podczas realu wszystko jest jasne ale oglądając film już nie. Czyli wszystko to rozstrzygać na korzyść zdającego??
albin
 
Posty: 387
Dołączył(a): niedziela 29 października 2006, 21:42

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 47 gości