pytanie do egzaminatorów

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

pytanie do egzaminatorów

Postprzez anonimowy » wtorek 13 lutego 2007, 19:49

czy nie moglibyscie egzaminujac wprowadzic takiej atmosfery zeby egzaminowany
czul sie wyluzowany, swobodnie ? bo jak dla mnie to wprowadzacie taka atmosfere ze czlowiek robi sie jeszcze bardziej nerwowy i z tych nerwow nawet nie zdola ruszyc.
anonimowy
 
Posty: 15
Dołączył(a): wtorek 13 lutego 2007, 17:41

Postprzez Radwan » wtorek 13 lutego 2007, 20:03

Jeśli z góry zakładamy, że mamy uraz do egzaminatorów, to o czym tu dyskutować.
Radwan
 
Posty: 315
Dołączył(a): wtorek 21 marca 2006, 18:46
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez zbla » wtorek 13 lutego 2007, 20:10

Ja tam nie wprowadzam atmosfery grozy, ale też nie staram się wprowadzić luźnej, bo nie warto. Już się przekonałem kilka razy że potem ludzie mają pretensje że ich zagaduję, albo bóg wie co jeszcze....
Dlatego, mówię to co muszę, niestety.
zbla
 
Posty: 172
Dołączył(a): sobota 05 sierpnia 2006, 20:16

Postprzez Xsystoff » wtorek 13 lutego 2007, 20:40

Jakby nie patrzec jest to powazny egzamin panstwowy, wiec ciezko zeby egzaminator rzucal dowcipami.
Xsystoff
 
Posty: 545
Dołączył(a): czwartek 23 lutego 2006, 01:14
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez anonimowy » wtorek 13 lutego 2007, 21:22

to jest moje trzecie podejscie do prawa jazdy. pierwsze bylo kilka lat temu, wcale mi nie zalezalo na robieniu prawa jazdy . mialam stuknietego męża i nie chcialam nawet zdawac testów. on zadowolony wreczyl pewna kwote i bylo po problemie. ale co z tego ze dostal prawo jazdy jak on nie umial jezdzic, nie znal przepisow, wielokrotnie spowodowal by wypadek z jego winy. nie wiem jak jest teraz bo jestesmy po rozwodzie kilka lat.
w koncu zycie zmusilo mnie abym zrobila prawo jazdy. tym razem naprawde mi zalezalo. zdalam testy 0 bledow. kiedy zdawalam egzamin praktyczny bylam w zaawansowanej ciazy. juz na dziendobry egzaminator sie uniosl. nie chce pisac dlaczego . wiec kiedy ruszylismy do samochodu trzeslam sie z nerw, nie z powodu egzaminu tylko potraktowania mnie przez egzaminatora. nie moglam zapanowac nad swoimi nerwami a juz nie wspomne o samochodzie, nawet nie moglam ruszyc samochodem. ciagle mi gasl. ale i tak zawalilam luk. wszystko przez zmiany egzaminow do ktorych nie bylam przygotowana. po egzaminie bylo mi bardzo przykro nie z powodu egzaminu a potraktowania mnie przez egzaminatora. dlugo to przezywalam.
z kolejnego podejscia do egzaminu zrezygnowalam z powodu ciazy. nie dalabym rady.
przekroczylam pol roku wiec ponownie musialam podchodzic do testow. zdalam bez problemow.
teraz czekac mnie bedzie kolejny egzamin praktyczny ze strachem ze ponownie zostane potraktowana niezbyt milo z niewiadomo tak naprawde jakiego powodu.
prosze poradzcie co zrobic zeby bezstresowo podejsc do egzaminu?
anonimowy
 
Posty: 15
Dołączył(a): wtorek 13 lutego 2007, 17:41

Postprzez Wersik » wtorek 13 lutego 2007, 22:18

Początek kursu : 09.09.2006
Koniec kursu : 17.12.2006
Egzamin 06.02.2007
teoria 100%
plac 100%
miasto +
Za pierwszym razem :->
Obrazek

http://www.doradca-zawodowy.pl/
Avatar użytkownika
Wersik
 
Posty: 17
Dołączył(a): czwartek 11 stycznia 2007, 23:04

Postprzez karolina1 » środa 14 lutego 2007, 22:17

Wiesz co, jak będziesz przeżywać to, w jaki sposób zostaniesz potraktowana przez egzaminatora zamiast skoncentrować sie na tym jak dobrze zdać egzamin, to nigdy go nie zdasz.

Gdy zdobędziesz już prawko i ktoś zacznie na Ciebie trąbić na ulicy, to skupisz się na drodze, czy na tym, w jaki sposób zostałaś przez niego potraktowana?

Sorry, ale to trochę śmieszne...
Obrazek
karolina1
 
Posty: 312
Dołączył(a): piątek 24 listopada 2006, 14:17
Lokalizacja: Lublin

Postprzez anonimowy » środa 14 lutego 2007, 23:48

skoro moja wypowiedz jest dla ciebie smieszna to po co wlasciwie odpisujesz ?
nie wydaje mi sie ze to co napisalam jest zabawne, gdyby tak bylo napewno poszukalabym forum z humorem.
a chyba nie jestem jedyna ktora ma cykora na sam widok egzaminatora. ludzie roznie reaguja. jednemu wisi i powiuwa co go czega a drugi przezywa tak ze moze sie skonczyc wizyta w szpitalu.
anonimowy
 
Posty: 15
Dołączył(a): wtorek 13 lutego 2007, 17:41

Postprzez karolina1 » czwartek 15 lutego 2007, 00:17

anonimowy napisał(a):skoro moja wypowiedz jest dla ciebie smieszna to po co wlasciwie odpisujesz ?


Po to, żeby ci uświadomić, że koncentrujesz się na nieistotnych rzeczach i to może stać się przyczyną kolejnej porażki...[/quote]

anonimowy napisał(a):nie wydaje mi sie ze to co napisalam jest zabawne, gdyby tak bylo napewno poszukalabym forum z humorem.
a chyba nie jestem jedyna ktora ma cykora na sam widok egzaminatora. ludzie roznie reaguja. jednemu wisi i powiuwa co go czega a drugi przezywa tak ze moze sie skonczyc wizyta w szpitalu.


Nie twierdzę, że jesteś jedyną osobą, która ma cykora, ale nie można z tego powodu histeryzować. Jeśli dla ciebie usłyszenie kilku wrzasków od jakiegoś buca, z którym nigdy nie będziesz już miała do czynienia, czy nawet nie zdanie egzaminu prawo jazdy jest największą tragedią, jaka może się przytrafić w życiu, że aż się może skończyć w szpitalu, to sorry, ale tego nie rozumiem.
Obrazek
karolina1
 
Posty: 312
Dołączył(a): piątek 24 listopada 2006, 14:17
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ania18 » czwartek 15 lutego 2007, 13:51

zbla napisał(a):Już się przekonałem kilka razy że potem ludzie mają pretensje że ich zagaduję, albo bóg wie co jeszcze....

A co ma wspólnego rozluźnienie atmosfery z opowiadaniem bajek? :evil: W knajpie też jak siedzisz to żeby rozluźnić atmosfere zaczynasz nawijke przez 5 h? Dla chcącego niema nic trudnego. Nawet pogodny uśmiech, życzliwy ton mogą dać zadziwiające efekty. Najlepiej się wytłumaczyć że niemożna że coś tam wkońcu co cię interesuje jakiś frejer, przecież to jego sprawa czy się stresuje czy się zaraz udławi ze strachu nie? :x
Ja też uważam że większość egzaminatorów wprowadza taką atmosfere że aż strach głosno oddychać. Na ostatni mój egzaminator szłam z uśmiechem. Ale niecałe pół godziny jazdy po mieście z ogromnym gburem wywarły na mnie takie wrażenie że jak na razie dziękuje za towarzystwo tych panów. Umią tylko wprowadzić nerwówe, widocznie ich to bawi :mad2: Przykład: niespełniłam polecenia które było niezgodne z przepisami efekt? przesympatyczny pan egzaminator zaczął wymachiwać wskazującym palcem i się wydarł że jeszcze jedna taka sytuacja i koniec egzaminu :shock:
Owszem zdażają się wyjątki. Jest też egzaminator w moim WORDzie który potrafi wprowadzić miłą atmosfere. Jazda z nim to przyjemność. W mojej grupie jedna dziewczyna trafiła na tego pana. Zgasł jej samochód na górce. Ale niebył to efekt nieumiejętności tylko ogromnego stresu który sprawił że tak jej się trzęsła noga jak komuś kto ma atak padaczki... Kazał jej przebiegnąć 5 kułeczek koło samochodu, 10 przysiadów i dziewczyna całkowicie się wyluzowała. Nie była to prośba szydercza żeby się pośmiać, to miało jej pomóc i przyniosło zamierzony efekt.
Niestety są egzaminatorzy którzy mają gdzieś tych wszystkich kursantów. Ważne żeby jak najszybciej odbębnić swoją prace, przecież to tylko kolejna osoba która się "tylko" trzesie :(
Mam już dość myślenia o prawku
ania18
 
Posty: 157
Dołączył(a): niedziela 07 maja 2006, 17:10
Lokalizacja: Bytom

Postprzez anonimowy » czwartek 15 lutego 2007, 14:12

ania 18
to co napisalas to swiete slowa.
kiedy szlam na swoja pierwsza sprwe rozwodowa szlam jak na skazanie, bo cholera wie co odbije mojemu eks slubnemu. sedziowie przeciez tez maja kamienne twarze, potrafia tak zadawac pytania unoszac glos ze ze strachu nie wiesz co odpowiedziec. wystarczyl tylko usmiech sedziego na dziendobry a moje nerwy i dygotanie ustapily. a wtedy moje wypowiedzi byly glosne i zdecydowane.
po kilkunastu miesiacach znow z eks mezem spotkalam sie w sadzie, znow nerwy, co eksiowi odbije, sedzia i jego pytania. wystarczyl usmiech na twarzy sedziego aby znow odczucia strachu minely.
inny przypadek mojej wizyty w sadzie jako swiadek. usmiech do sedziny z mojej strony skonczyl sie prawie wyrzuceniem za drzwi. bo jestesmy w sadzie a nie na prywatce.
przypadek mojej kolerzanki. na sam widok egzaminatora zrezygnowala z egzaminu po mimo on nalegal. byla tak zdenerwowana ze odmowila zdawania.
anonimowy
 
Posty: 15
Dołączył(a): wtorek 13 lutego 2007, 17:41

Postprzez kaasiunia » czwartek 15 lutego 2007, 14:14

Witam.Zdawałam pare razy egzamin także miałam doczynienia z kilkoma egzaminatorami.I żadnemu nie mogę nic zarzucić,a wręcz przeciwnie.Spodziewałam się że ci panowie będa się odnosić do mnie z obojętnością , w końcu to ich praca.Ale się miło rozczarowałam.Egzaminy oblewałam z własnej głupoty,chwili nieuwagi i przede wszystkim stresu.
Każdy egzaminator witał mnie z uśmiechem , jedni rozmawiali w czasie jazdy , inni nic nie mówili.Ale każdy zachowywał się jak zwykły miły człowiek.I powiem szczerze , że z perspektywy czasu każdy egzamin wspominam miło ,mimo porażek, ponieważ traktowano mnie z szacunkiem.Podziwiam ich także za ogromną cierpliwość.Oczywiście to wszystko nie zmienia faktu,iż wierzę w to że zdarzają się wyjątki.Zyczę Ci abyś trafiła własnie na takiego ludzkiego i miłego egzaminatora, który już od samego początku przywita Cię uśmiechem i życzę Ci z całego serca powodzenia i zdania egzaminu.Trzymam kciuki.Nie poddawaj się.Pozdrawiam.
ps. egzaminy zdawałam w WORDzie w Białymstoku :) :) :)
Ostatnio zmieniony czwartek 15 lutego 2007, 14:23 przez kaasiunia, łącznie zmieniany 1 raz
Avatar użytkownika
kaasiunia
 
Posty: 16
Dołączył(a): czwartek 07 września 2006, 17:32
Lokalizacja: Białystok

Postprzez tomekelko123 » czwartek 15 lutego 2007, 14:18

na stres nie ma rady...
pierwszym raem oblałem bo mnie stres zjadł i sam siebie opanować nie mogłem a drugim razem dużo mniej sie stresowałem i zdałem bez problemów... bardzo dużo zależy od tego stresu.... bo jak ktoś się tak potwornie stresuje że nie moge zapanować nad sobą a tym bardziej nad pojazdem to stwierdzam tak jak mi powiedział egzaminator po pierwszym egzaminie że " nie może być pan kierowcą" i czywiście przytakiwałem jemu bo zgadzam się z tym dlatewgo też kolejnym razem dużo dało mi to do myślenia i podszedłem do egzaminu na luzie spokojnie i jakoś było:):):) pozdro. ciąże masz już za sobą bierz sie za Siebie w garść i napewno zdasz!! trzymam za Ciebie kciuki i współczuje bo wiem jak to jest po egzaminie jak się obleje....
tomekelko123
 
Posty: 9
Dołączył(a): niedziela 04 lutego 2007, 19:05

Postprzez Ad_aM » czwartek 15 lutego 2007, 20:24

Ja się denerwowałem sam z siebie i egzaminator nie był mi potrzebny :wink: Na gorąco uważałem, że wszystko co robię ja i on zmierza do negatywnego wyniku :lol: Jak ktoś na mnie trąbnał w czasie gdy mieliśmy taką dziwną sytuację z pieszą (egzaminator się zagapił - nie ja. Kobicina po prostu nie chciała przechodzić co mu nawet przekazała :D ), to odwrócił się do tyłu i wrzasnął "Nie widzisz idioto "eLki" na dachu :lol: Potem było blisko końca gdy ktoś wyjechał mi z chodnika zza stojącego auta i szczerze mówiąc nie zdążyłem nic zrobić, egzaminator przyhamował, skręcił kierownicę, ale na szczęście tamten stanął, bo i tak skręciliśmy już po przejechaniu obok tego kolesia. I nic nie powiedział (a ja już w ogóle myślałem że po mnie). Potem nie chciał korekty na parkowaniu (ale i tak wykonałem :P). Potem się jeszcze idiotycznie zapytałem czy mam wyjechać przodem (ahh te zszargane nerwy :P). Jak zaparkowaliśmy to zapytał się jakie błędy popełniłem :lol: Więc wymieniłem wszystko co mi się wydawało źle. Gość mówił, że to nie były błędy, a tylko mogłem raz bezpośrednio zająć prawy pas. No i pozytywny...

Teraz jak na to patrzę, to wszystko co On mówił (o niepotrzebnej korekcie etc.) uznawał za dobrze wykonane manewry :lol:


P.S.

Jak wychodziłem z poczekalni do auta to (jeszcze tego nie wiedząc) w przejściu trafiłem na niego... a byłem w trakcie krzyczenia : "JEeeeeeeeest", co było reakcją na numer samochodu wylosowany dla mnie. Trzech przede mną zdało :lol:
Kat. B 21 IV 2006 -> Zdane za pierwszym podejściem :)
Kat. C -> może zrobię? :)

Daewoo Nexia :)
Ad_aM
 
Posty: 851
Dołączył(a): piątek 21 kwietnia 2006, 15:22
Lokalizacja: Łódź

Postprzez anonimowy » czwartek 15 lutego 2007, 22:05

pamietam kiedy jeszcze chodzilam do szkoly, mialam egzaminy ustne koledzy z klasy zawsze puszczali mnie na pierwszy rzut, bo wiedzieli ze ja sie nigdy nie denerwuje. na egzaminie z prawka tez sie nie denerwowalam bo niby czym? ja poprostu bylam przerazona zachowaniem egzaminatora. jego podniesiony krzyk slyszala cala grupa i moja kolezanka ktora az sie zagotowala. to skoro tak zdenerwowalo go cos co przemilcze, bo normalny czlowiek zareagowal by zupelnie normalnie. bo to naprawde byl blachy powod. to co by bylo na egzaminie?
dzis sie zapisalam na egzamin praktyczny i dopiero 27 marca. a ze czas zdawania od chwili zdania testow to 6 miesiecy to zostalo mi co najwyzej 4 proby. a potem abarot od poczatku. :roll:
kogo nie zapytam to zdal za 4 razem.
anonimowy
 
Posty: 15
Dołączył(a): wtorek 13 lutego 2007, 17:41

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 98 gości