Relacje po egzaminie - oblane

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez kmksz » środa 24 stycznia 2007, 22:02

Rozumiem Cię, ja też jestem po drugim niezaliczonym. Nie zdałam z własnej głupoty. Wyjechałam na miasto i pozaliczałam wszystkie możliwe manewry które zadał egzaminator, jeździłam do samego końca aż do ośrodka ponad 40 min bez żadnej przesiadki. Byłam pewna że zdałam ale niestety nie bo na drodze jednokierunkowej skręciłam w lewo z prawego pasa. Poprostu nie zauważyłam że jest to droga jednokierunkowa :( I trzecie podejście 26 lutego.
kmksz
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 15 stycznia 2007, 22:07
Lokalizacja: Łódź

Postprzez doti_231 » czwartek 25 stycznia 2007, 21:55

Witam wszystkich

Ja tez mialam wczoraj egzamin i tez nie zdalam. Oblalam na miescie. :/ No coz- mozna narzekac na egzaminatorow, na samochody (choc akutat te na odlewniczej to tragedia :? ), na trase itp. itd., :roll: ale jesli sie nie potrafi conajmniej poprawnie wykonac podstawowych manewrow to nic dziwnego ze sie nie zdaje. Z jednej strony to dobrze, bo co z tego ze zdamy jak bedziemy stwarzac zagrozenia na drodze. :/

Poza tym, nie warto sie stresowac, bo przeciez obok siedzi zwyczajny pasazer :wink: (ktoty ma jednak troche wiecej wladzy niz "zwyczajny" :) )- i po co sie stresowac? To tylko moze wplynac negatywnie(czyli nie stresujcie sie bo po co).

Ja nie narzekam mimo ze to byl moj 2 egzamin. Sama bym sobie za wczoraj nie dala prawka.

poza tym przeciez ... do trzych razy sztuka :D



Zreszta slyszalam ze dzisiaj to osoby ktore zdaly mozna policzyc na palcach u rak- fakt dzisiaj maja straszne warunki.

Dla tych wszystkich co zdali wczoraj i dzisjaj wielkie gratulacje :spoko:
"calosc wciaga kazdego"
doti_231
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 25 stycznia 2007, 20:38
Lokalizacja: Józefów

Postprzez asia:) » czwartek 25 stycznia 2007, 22:26

ech.... jasne, można sobie powtarzać, że nie ma co się stresować, bo egzaminator to jak zwykły pasażer... Mówiłam sobie, że co za różnica - najwyżej nie zdam i co za problem? - będę zdawać jeszcze raz.... tylko kurcze - nie działa :/
zawsze miałam problem z zaliczaniem rzeczy "bardziej praktycznych" - w sensie że nie test pisemny.... - np. wszelkie odpowiedzi ustne - momentalnie wszystko zapominam, chociaż jestem świetnie przygotowana.... :/
ale żeby zacząć kręcić kierownicą na łuku w lewo zamiast w prawo..... :/
nie wiem, nie wiem, nie rozumiem.... Miałam strasznie sympatycznego egzaminatora... a ze stresu prawie zapomniałam jak się nazywam ;P najpierw zastanawiałam się czy światła pozycyjne oby na pewno tak się nazywają czy ja sobie tak uroiłam ;P (i tak było prawie przy wszystkich omawianych przeze mnie elementach samochodu...), potem zapomniałam o zaciągniętym hamulcu ręcznym... no a potem wjechałam na ten nieszczęsny łuk.... no i cofając wjechałam na słupek :/ Mimo, że łuk wychodził mi prawie zawsze, na jeździe tuż przed egzaminem robiłam go bez żadnego problemu.... ale stres zrobił swoje....

to był mój drugi egzamin
na pierwszym dla odmiany oblałam na górce... - elemencie który na kursie wychodził mi ZAWSZE..... ale się tak zdenerwowałam, że nie umiałam poprawnie wjechać na górkę, zatrzymać się na niej, zaczęłam coś kombinować i koniec końców zjechałam zamiast się zatrzymać...

ech.... zobaczymy co będzie dalej...
asia:)
 
Posty: 9
Dołączył(a): czwartek 25 stycznia 2007, 22:08

Postprzez Ktuś » piątek 26 stycznia 2007, 19:07

WORD Rzeszów, czyli..... PARODIA NAD PARODIAMI...
Tak więc w połowie stycznia obecnego roku przystąpiłam do egzaminu na prawko i ... (jak wynika z tematu) oblałam. :cry:
Nie byłoby w tym może nic dziwnego gdyby nie to, że ten egzamin to była jedna wielka parodia.... A było to tak:
o godzinie 12,30 zaczęłam egzamin teoretyczny, który oczywiście zdałam, jak cała reszta mojej grupy i zeszłam do poczealni na plac. Po krótkiej chwili przyszedł jeden z egzaminatorów i "zaprosił" mnie do samochodu. Pan egzaminator wydawał się być bardzo miły, więc się ucieszyłam (zwłaszcza, że ten obok, który egzaminował jakąś inną dziewczynę chciał mnie "wysłać do mamusi" za to, że miałam kurtkę nie zapiętą), przeszłam do pierwszego zadania egzaminacyjnego i już tu zaczęły się schody, bo usłyszałam, że: "bagnet to ma pani w karabinie, a nie w samochodzi", trochę się zdziwiłam, ale znałam drugą nazwę więc już nic nie powiedział, a gdy sprawdzałam światła to nawet nie patrzył, bo był zajęty rozmową z kolegą po fachu.... dalej poszło już nieźle do momentu, gdy nie wyjechalśmy na miasto... Tu znów zaczęły się schody, bo chcąc zmienić pas ruchu na lewy skupiłam się na tym żeby nie wymusić pierwszeństwa i nie zauwarzyłam lini ciągłej... sit :x , ale usłyszałam że mam jechać dalej... :D (dostałam drugą szansę i zamierzałam ją wykożystać) Jadąc dalej dostałam komenę żeby zawrócić, ale że cały czas jechały inne samochody lewym pasem to nie byłam w stanie na niego wjechać, a jakoś nikt nie kwapił się mnie wpuścić... (ostatni przejechał gdy zaczęła mi się ciągła przed skrzyżowaniem - co za pech) ale wytłumaczyłam mu, że nie dałam rady wykonać tego manewru i było w porządku, bo nic nie powiedział.
Potem pojeździliśmy jeszcze trochę po mieście i gdy zbliżaliśmy się do skrzyżowania, prawym pasem mijał mnie autobus, który nagle zaczął na mnie trąbić... Nie wiedziałam co jest grane, ale pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to to, że coś źle zrobiłam. Na szczęście pomyliłam się, bo kierowca autobusu to był kolega mojego egzaminatora - i zaczęli sobie machać... a moje nerwy były na skraju wytrzymałości i oczywiście roztrzęsło mnie rękami...

Ale najlepsze miało dopiero nastąpić...
Gdy zbliżaliśmy się do kolejnego skrzyżowania panu egzaminatorowi zadzwoniła komórka, którą oczywiście odebrał... A ponieważ staliśmy na czerwonym świetle to mogłam usłyszeć fragment rozmowy, którą prowadził (to są jego słowa...):
"- dzień dobry Panie Kierowniku
- no teraz nie mogę przyjść
- a o 10,30 dużo zdało?
- ojjojoj to dużo...
- a o 12,30 już kogoś oblali?
- acha, no ja jestem teraz z tą moją pierwszą na mieście
- no dobrze to zobaczymy, zobaczymy...."
Nie trudno się domyślić o czym rozmawiali... Gdy to usłuszałam to już byłam pewna, że obleję...
I nie musialam długo czekać... bo zaraz po tej rozmowie kazał mi się zatrzymać i zaparkować kopertą: tu , gdy zaczęłam cofać usłyszałam: "co nie potrafi pani?" No to wycedziłam z wściekłością, że potrafię i... zrobiłam piękną kopertę bez korekty... była wręcz idealna :D fuks!, ale fuksy też się liczą.... Egzaminator nie wyglądał na szczęśliwego, ale kazał mi jechać dalej. Chwilę później, kazał mi skręcić w lewo, ponieważ na jezdni na którą miałam wjechać była dość daleko podwójna ciągła to chciałam ją ładnie wyminąć, ale... pan egzaminator złapał mi za kierownicę, zaczął kręcić w lewo i krzyczeć, że co ja wyprawiam i że przecież kazał mi skręcić w lewo. Powiedziałam mu że ofszem, ale była tam podwójna ciągła i że gdybym ścięła zakręt, tak jak przez niego zrobiliśmy, to bym na nią najechała... Wtedy to się dopiero zaczął drzeć... A na koniec usłyszałam: "no i widzi pani co pani narobiła? przez panią plicja nas zatrzymała!!! " a na moje pytanie co mam teraz zrobić odpowiedział, że: "teraz to już za późno... proszę się zatrzymać za radjowozem" I w tym momencie całe życie przeleciało mi przed oczami, nie wiedziałam co mam robić: siedzieć w aucie, czy wysiąść, nic nie mówić, czy zacząć się tłumaczyć? ale z czego?.... Postanowiłam zostać w samochodzie, bo tak mnie z nerwów roztrzęsło rękami i nogami, że nie wiem czy byłabym w stanie stać ,a powiedzieć coś sensownego to już na pewno nie.....
I tu kolejna niespodzianka: policjant podszedł do naszego auta, egzaminator wysiadł i słyszę jak mówi: "cześć Stachu..." (okazało się że ten policjany to był jego kolega.....) usłyszałam jeszcze jak policjant - Stachu powiedział mojemu egzaminatorowi "to powiedz jej, że tylko ciebie ukarałem i że ją puszczam, niech jedzie dalej..." grejt :x .
Po tym wszystkim gdy egzaminator wsiadł spowrotem do auta i kazał mi jechać, to moje nerwy były już w rozsypce i nie byłam już w stanie jechać dalej, i oblał mnie na najbliższym skrzyżowaniu na zawracaniu, którego nie zrobiłam....
Powiedział: "nie da się z panią dalej jechać , bo nie zna pani podstawowych manewrów... proszę zjechać i się zatrzymać"
Więc wynika z tego, że oblałam na zawracaniu.. tylko że na kartce z przebiegu egzaminu, którą dostałam, przy zawracaniu mam P.... dziwne
I całą drogę powrotną do WORDu tłumaczył mi co źle zrobiłam... znalazł chyba z 10 rzeczy (chociaż wcześniej się nie czepiał)... stwierdził nawet, że tam, gdzie powiedziałam, że nie mołam zmienić pasa bo auta jechały to mogłam się "wcisnąć" między samochody, a skoro tego nie zrobiłam to jeżdżę niedynamicznie.... (idę o zakład, że gdybym się "wcisnęła" między te samochody to oblałabym za wymuszenie pierwszeństwa...)
I tak skończył się mój egzamin, a raczej JEDNA WIELKA PARODIA!!!
kolejne podejście w marcu...
Jeśli znów na niego trafię to rezygnuję z egzaminu.... drugi raz z nim do auta na pewno nie wsiądę...!!!
Ktuś
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 26 stycznia 2007, 17:50
Lokalizacja: Dębica

Postprzez ella » sobota 27 stycznia 2007, 01:35

Tak dla przypomienia dla nowych osób przenoszę zawsze na koniec wątku
Dla potrzeb innych zdających wpisujcie nazwy miejscowości w których zdajecie, ewentualnie pokonywane ulice o ile pamiętacie
Wszystko co nie jest relacją jest kasowane.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez iwonkasc » wtorek 30 stycznia 2007, 20:33

WORD Dąbrowa Górnicza
I ja dołączam do grona oblanych:/ Egzamin teoretyczny przeszłam z 2 bykami :oops: zdarza się ale przeszłam :lol: Potem ok. 1,5 godzinki oczekiwania i w końcu zawołali. Nagle stres się pojawił mimo że wcześniej nie dawał o sobie znać:( Pan egzaminator kulturalnie zaprosił do wyjścia na plac i do samochodu. Wszystko fajnie omówił i dalej zaczęły sie malutkie schodki (za winą stresu!! :roll: ) . Pomęczyłam trochę maskę a dokładnie otwieranie ;( płakać mi się tam chciało, pokazałam co i jak, potem światła... Zapomniałam o świetle cofania...:cry2: Potem pora na łuk, przy ruszaniu zgasł mi silnik...eh... Kiedy już ruszyłam i po przejechaniu łuku kiedy dojeżdżałam do miejsca zatrzymania to zatrzymałam sie dużo wcześniej niż powinnam (zbyt czuły pedał hamulca, pech bo się nie spodziewałam). Przy cofaniu poruszyłam pachołek, czego nie zauważyłam, dopiero przemiły pan egzaminator mnie uświadomił i pokazał ślad moich opon. Na tym skończył się mój pierwszy egzamin. 13 marca będzie drugie podejście (moje dzisiejsze banalne błędy zapamiętam chyba do końca życia, jestem na siebie wściekła ale wiem że następnym razem będę na to zwracała większą uwagę).

A co do pana egzaminatora to życzę każdemu by na takiego trafił, chciał dobrze ale ja zawaliłam kilka razy:( Był miły, wszystko jasno omówił przy końcu, aż mi wstyd było kiedy powiedział że jestem pierwsza osobą tego dnia która u niego nie wyjechała na miasto :cry2: Pozdrawiam pana W.[/url]
1) 30.01.2007 - teoria-P, plac-N
2) 13.03.2007 - ZDANE!!!!!!!!!!!! ;D
iwonkasc
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 18 stycznia 2007, 00:11

Postprzez kamilooo » sobota 03 lutego 2007, 18:46

stoje na swiatlach mialem zaworcic przed mna jakis koles podjechalem zablisko sygnalizatora koles ruszyl a ja nie popatrzylem na swiatla i ruszylem za nim jak sie pozniej okazalo bylo czerwone!!! debil ze mnie>>>>>>> word przemysl egzaminato <&%#$@> koles!!! wogole nei pokazywalem swiatel tylko kazal mi powiedziec i wlaczyc!!!
kamilooo
 
Posty: 8
Dołączył(a): niedziela 28 stycznia 2007, 18:46

Postprzez ika1237 » poniedziałek 05 lutego 2007, 15:09

Drugie podejście i znowu nic z tego.
Pierwszy egzamin 19.12.2006 r. - egzaminator zestresował mnie do takiego stopnia, że zapomniałam prawie jak się nazywam. Był nieprzyjemny, choć to bardzo delikatne określenie. Nie chcę do tego wracać.
Drugi egzamin 02.02.2007 r. - czekałam półtora miesiąca i jak się okazało, trafiłam do tego samego egzaminatora. Odechciało mi się tego całego egzaminu, a tu niespodzianka. Pan sympatyczny, wyluzowany, co drugie słowo to pochwała. Bardzo miła atmosfera. Prezentacja, łuk, wzniesienie - super. Miasto bez komentarzy, aż na ostatnim skrzyżowaniu (ostatnie minuty egzaminu!) wszytko zepsułam i co najgorsze zupełnie świadomie. Skręcałam w lewo, dojechałam do środka skrzyżowania, przepuściłam autobus jadący z przeciwka na wprost. Widziałam dokładnie samochód osobowy również nadjeżdżający z przeciwka, a skręcający w prawo, ale nie chcąc usłyszeć, że jeżdżę mało dynamicznie, ruszyłam w momencie, w którym w/w skręcił. Jak się okazało zrobiłam to o ułamek sekundy za wcześnie. Chciałam dobrze, wyszło źle. Komentarz egzaminatora po zamianie miejsc był jednoznaczny: "zepsuła mi Pani całą przyjemność".
Następne podejście 13.02.2007 r. - mam nadzieję, że trafię do tego samego egzaminatora. No oczywiście jeśli będzie miał dobry dzień. :wink:
ika1237
 
Posty: 22
Dołączył(a): czwartek 14 grudnia 2006, 15:29

Postprzez max88 » poniedziałek 05 lutego 2007, 16:39

Ja miałem dzisiaj egzamin i oblałem. :(
Byłem zestresowany przed teorią ,ale zaliczyłem ( 0 błedów).
Uspokoiłem się ,czekałem godzine i plac.Jak wsiadłem do samochodu znowu nerwy.Pierwsze zadanie zaliczone.Oblałem na łuku.Cofając najechałem przednim kołem na podstawe od pachołka :evil: Dzień wczesniej miałem jazdy .Trenowałem na łuku z 7 razy i zawsze dobrze,a na egzaminie pech!!!
:evil: To było moje pierwsze podejście , poprawka 28 lutego. :o
max88
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 05 lutego 2007, 15:31
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez zancia:) » czwartek 08 lutego 2007, 19:49

WORD- BYTOM
To bylo moje 2 podejscie... za pierwszym oblalam bo przejechalam liniec ciagla na miescie:/... No ale opisze 2 raz bo zdawalam 2 dni temu...

A wiec rozpoczelam dzien 2 godzinna jazda z instruktorem... o 13 zawiuzl mnie pod osrodek... Mialam jeszcze chwilke czasu to przeszlam sie zobaczyc na placyk...
Patrze i ocza nie wierze, stoi tam egzaminator ktorego mialam za 1 razem(bestia)..
Pomyslalam ze nie moge miec az takiego pecha bo w koncu jest ich tam jeszcze 3... 13:30 mial zaczac sie egzamin wszyscy czekaja przed sala z niecierpliwoscia...
O 14 przychodzi jakas Pani i mowi, ze musimy jeszcze poczekac bo egzaminatorzy jeszcze jezdza.... No to pomyslalam ze mniej czasu na nas i beda chcieli go nadrobic i bede nas oblewali za "nic".... 14:15 przychodzi egzaminator (bardzo mily) wyjasnia zasady egzaminu i prosi do poczekalni.... Chwilke zajelo jak przyszedl Egzaminator (bestia, ten sam co mialam za 1 razem) i wywolal moje nazwisko... Udawal milego... Otworzyl maske, ja pokazalam mu zbiorniczki czym sie sprawdza olej itp... Pokazalam mu swiatelka... Wjechal mi na luk... Kazal przygotowac sie do jazdy i trabnac jak bede gotowa... No to przygotowanie trabniecie i jade przodem na luku... Ok... Teraz z powrotem mialam troszke problemy ale wyszedl mi... Ruszanie z recznego.... Nie umialam wyczuc pedalow na corsie i troszke "zawyl" ale ruszylam.... Jade jade w te miejsce co oblalam za 1 razem.. Ale nie zrobilam tego samego bledu... Jade po parkingu M1 ale nie parkuje :|... Wyjezdzam na rondo potem na 1 kieronkowa.... wszytko ok... Nagle slysze "prosze w najblizsza dozwolona ulice skrecic w lewo" znalam ten posdtep... zakaz skertu w lewo a za nia odrazu jeszcze jedna ulica w lewo... No to skrecam wszytko ok gdzie na zakrecie pociagnal mi za kierownice i mowi " ze za malo blisko osi jezdni i ze jest to w kodeksie ruchu i jakby mnie ten w tylu wyprzedzal to byla by blacha.... No kurka JAKBY mnie wyprzedzal, ale nie wyprzedzal.... I nie czulam zebym byla niewiadomo jak daleko osi.... Nie czulam swojej winy w tym... No ale pewnie egzaminator chcial nadrobic czasu.....
Mam nadzieje ze nast bedzie pozytywny :)
Pozdowionka i 3 mam kciukole za was :*
:) :)
zancia:)
 
Posty: 22
Dołączył(a): czwartek 08 lutego 2007, 18:58

Postprzez flautka » czwartek 15 lutego 2007, 16:06

nie miałam udanych walentynek :(
obłałam na GÓRCĘ....tak tak na gorce.
ok, smiejcie się do woli....
stres mnie zniszczył, nie mogłam opanować trzesącej się nogi, ktora uderzalam o kierownice...az wkoncu spadła ze sprzegła :(


mówi się trudno...15 marca podejscie numer dwa.
ale prznajmniej teorie zdałam;)
pierwsze podjescie-14.02.2007
flautka
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 29 stycznia 2007, 15:02

Postprzez verter » czwartek 15 lutego 2007, 17:23

WORD Łódź
Ja walentynek nie obchodzę ale egzamin w ten dzień też oblałem :P Zrobiłem błąd na rondzie i nie zauważyłem ciągłej linii :/ Następny exam 24 marca :(
verter
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 30 sierpnia 2006, 13:09

Postprzez magdallena » czwartek 15 lutego 2007, 17:29

Witam i ja niestety muszę dopisać się do tej listy :cry: przez własną głupotę Wczoraj miałam egzamin teoretyczny i praktyczny Teoria zero błędów Na egzamin czekałam 3 godziny Przez ten czas nasłuchałam się bzdurnych opowieści innych i przekonałam jak to niektóre dziewczyny wierzą w moc swojej urody :roll: Jak się póżniej okazało uroda im nie pomogła bo wszystkie oblały 8) Ja wczoraj wyjątkowo czułam się super Sprawdzenie płynów i świateł poszło łatwo :wink: łuk i górka też łatwo Pojechałam na miasto wszystko super sama z siebie byłam zadowolona Niestety juz pod sam koniec skręcałam w lewo i zjechałam kawałek na pas obok i Pan egzaminator musiał złać za kierownicę :cry: Sama sobie jestem winna Mam nadzieję że następnym razem w koncu zdam
magdallena
 
Posty: 11
Dołączył(a): niedziela 04 lutego 2007, 10:23

Postprzez beobachterin » czwartek 15 lutego 2007, 23:42

WORD Poznań

6.12.2006 godz. 14 (podejcie nr 1)
Teoria spiewajaco. Plac zaliczony (gorka w drugim podejsciu, bo najpierw nie docenilam tej - wydawaloby sie niskiej rampy - za malo gazu dalam). Egzamin na miescie zakonczyl sie niestety dosc szybko. Po ok. 20 min. zamiana miejsc :( Nie przepuszczenie pieszego, bo go nie zauwazylam. Bylam na lewym pasie, blisko skrzyzowania, stalam przed przejsciem, bo przede mna stali, ruszyl samochod przede mna, skupilam sie na ruszaniu (i myslami bylam na najblizszym skrzyzowaniu) i takie tam.. i nie zauwazylam tego nieszczesnego pieszego co od prawej strony sie zblizyl :( Ale wczesniej zaczelam robic glupie bledy, ze stresu. Na rondzie skrecilam w lewo, zamiast zawrocic. Co prawda, zaraz wrocilismy na to rondo i poprawilam sie, ale stres coraz wiekszy. 40 min. bym nie przejechala w takim stanie... No i tak tez sie stalo. Ale egzaminator bardzo sympatyczny, pomocny. Nawiazywal rozmowe, staral sie rozluznic atmosfere, ale ja sie chyba sama nakrecalam.

27.12.2006 godz. 7 (podejcie nr 2)
Placyk spox. Tym razem dla odmiany luczek dwa razy. Za pierwszym zatrzymalam sie za wczesnie, chyba w ogole przed poczatkiem koperty!! Nie wiem jakim cudem, chyba patrzylam na luk z lewej, ktory sie szybciej konczy. Ciemno jeszcze bylo, nie wiem, ale najlpsze to, ze bylam przekonana, ze wszystko jest OK ;D. Nio, ale od czego jest egzamiantor, jak nie od tego, zeby uswiadomic takie banaly. Drugi raz za to wprost ideal, mimo ze noga chyba dostala padaczki, jak se uswiadomilam, ze zaraz moge skonczyc egzam, a tak bardzo chcialam zdac.. Chyba za bardzo. Jakims cudem luk wyszedl wrecz idelanie, choc jechalam lekko za szybko jak dla mnie, ale balam sie operowac sprzeglem, bo noga na nim podskakiwala (doslownie, sluchac bylo!). Nio, ale po przejechaniu luku w tym stanie uznalam, ze teraz juz mnie nic nie zatrzyma (i sie wyluzowalam, noga spokojna jak nic). Gorka bez najmniejszych problemow. Na miescie tez szlo super. W zasadzie zerowy ruch. Zadnych pieszych ;). I z tego wszystkiego przed jednym zakretem w prawo - dosc mocnym :/ - za malo zwolnilam, nie mowiac juz o redukcji i egzmaniator mnie wyhamowal :( Trasy nie ma co opisywac, bo daleko przez 15 min. nie ujechalam. Pocieszajace, nie tylko mi czasem sie mieszaja kierunki. Na arkuszu przebiegu egzaminu mam napisane, ze oblalam za skręt w lewo, podczas gdy on byl przeciez w prawo ;))

Jeden przekaz: Nie denerwowac sie :). Egzaminatorzy sa raczej sympatyczni (no, ja przynajmiej na takich trafialam) i w sumie sa mniej czepliwi - teraz z perspektywy czasu ;) - niz by sie wydawalo. Cos co ja liczylam juz za blad (na zasadzie "kapilca, juz nie zdalam", albo "jeszcze raz tak i wylot"), czesto oni odbierali lagodniej! Serio. W sumie, to az dziw, ale miałalm wrazenie, ze egzaminator nr jeden i trzy chcieli, zebym zdala :) Drugi nie wiem, bo nic nie mowil ;D (z wyj. polecen, troche sie rozgadal jak mnie oblal), ale tez byl w sumie spox. No, ale nie gneralizuje, moze mialam szczescie, w P-niu jest przeciez tylu egzminatorow, ze łoo i jeszcze wiecej ;).
Ostatnio zmieniony piątek 16 lutego 2007, 00:01 przez beobachterin, łącznie zmieniany 1 raz
12.02.2007 Zdane
22.02.2007 Odebrane :)
Avatar użytkownika
beobachterin
 
Posty: 18
Dołączył(a): sobota 09 grudnia 2006, 15:49
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ella » piątek 16 lutego 2007, 18:08

Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 48 gości