Ruszanie samochodem

Temat ten służy wymianie spostrzeżeń i doświadczeń pomiędzy instruktorami i egzaminatorami.

Moderatorzy: ella, klebek

Ruszanie samochodem

Postprzez ella » sobota 20 stycznia 2007, 14:00

Do tej pory wszystko było dla mnie jasne ale przeczytałam kilka wypowiedzi instruktorów ( nie na tym forum) i wynika, że są dwie szkoły nauki ruszania.

1.popuścić sprzęgło do połowy, jak zacznie "łapać" to dopiero powoli gaz.
2.sprzęgło wciśnięte. Dodawnie najpierw trochę gazu, potem popuszczanie sprzęgła do momentu, gdy samochód zaczyna ruszać i na chwilę je przytrzymujemy. I na koniec dodając stopniowo gazu dalej je odprowadzamy.

Moje pytanie. Jak panowie instruktorzy wy uczycie w swoich szkołach?
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cman » sobota 20 stycznia 2007, 14:09

Heh, adalberthus chyba będziesz opisywał konia po raz trzeci :wink:
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez adalberthus » sobota 20 stycznia 2007, 14:14

No cóż. Może w temacie półsprzęgła uda mi się co nieco
wypocić.
Niektórzy instruktorzy tak się tego półsprzęgła uczepili, że jak czasem dostaję kursanta na doszkolenie, to oczyma wyobraźni widzę, jak ono się pali podczas ruszania. Bardzo często bywa, że są nauczeni tak, aby przed puszczaniem sprzęgła dodawać dużo gazu, a potem pooowoli je puszczać.
Zawsze wtedy tłumaczę, że sprzęgło to jest uprząż konia w pojeździe zaprzęgowym i nie należy tego konia poganiać, jak jest nie zaprzężony, bo ucieknie a wóz zostanie w miejscu. A jeszcze większym grzechem jest pomaganie sprzęgłem instruktorskim.
Tak więc polecam podłączyć konia z wyczuciem do wozu ( w ramach luzu sprzęgła), a potem, jak już lekko rusza, jednocześnie poganiać batem (gazem), dodając tyle gazu ile puścimy sprzęgła
. Tempo zależne od sytuacji na drodze. Dobrze, czy źle?

Proszę Cman jest i koń :D

Cała jazda samochodem, jest to zamienianie różnych energii w ciepło. I tak: energia chemiczna z paliwa zamienia się w energię cieplną w silniku.I jest to energia pozytywna, co więcej opanowana poprzez zastosowane systemy smarowania i chłodzenia.
Hamowanie zaś i ruszanie, jest to zamiana energii kinetycznej w energię cieplną, a ta z kolei zbyt pozytywna dla pojazdu nie jest.
Tak więc gwałtowne hamowanie i także częste doprowadza do nadmiernego wzrostu temperatury w układzie hamulcowym, co doprowadza do rozgrzewania się płynu hamulcowego i co za tym idzie, do zwiększania jego objętości i zmian fizykochemicznych tegoż.Powierzchnie cierne i tarcz ulegają zbytniemu zużyciu.
Jeżeli zaś przed połączeniem tarczy sprzęgłowej wprowadzamy koło zamachowe silnika w większe obroty, to także następuje zwiększanie ilości wydzielanego ciepła, poprzez zwiększone tarcie. I dzięki temu zjawisku następuje zwiększone zużycie tarczy, a także sprężystość sprężyn (słoneczka) zastosowanych w sprzęgle (rozhartowywanie).
Temat ten jest u mnie na wykładzie teoretycznym na kursach.(m/dzy innymi).
Tak więc nie poganiajcie konia, zanim nie zaprzęgniecie go do wozu.
( a może jestem w błędzie? wybaczcie- tak mnie za komuny wyuczono)
jak chceta to jedźta, ale nie jedźta jak chceta
Avatar użytkownika
adalberthus
 
Posty: 512
Dołączył(a): czwartek 11 sierpnia 2005, 14:04
Lokalizacja: toruń

Postprzez mirinda » sobota 20 stycznia 2007, 15:35

Witam .Mam małe pytanko do kolegi adalberthusa ,w czasach komuny na wykładach a było ich o wiele więcej(godzin),wykładowcy mówiąc o akumulatorze wyjaśniali jego budowę i działanie poprzez dlugie wywody na temat reakcji jakie w nim zachodzą wzory chemiczne itp.itd, pytam na co to było potrzebne a trwało to 2 godziny lekcyjne.Można te wywody o sprzegle trochę skrócić i też kursant zrozumie.Druga sprawa czy kolega nigdy nie pomagał kursantowi sprzęgłem?A może przy ruszaniu puszczać równocześnie sprzęgło i dodawać z wyczuciem gaz?
Avatar użytkownika
mirinda
 
Posty: 56
Dołączył(a): sobota 06 listopada 2004, 22:26

Postprzez jjaacc » sobota 20 stycznia 2007, 19:25

Przede wszystkim tak jak mówi alberthus, ja również nie pomagałem sprzęgłem kursantom, po wytłumaczeniu na czym sprawa polega, tak długo się męczył aż w końcu zaczynało mu to wychodzić, wolałem żeby dodawali gazu po popuszczeniu sprzęgła. Standardem również było ruszanie na wzniesieniu bez użycia hamulca awaryjnego i to bez cofnięcia. Przy kat. C musze stwierdzić, że bardzo dużo ludzi z prawo jazdy B nie potrafi ruszać w ten sposób.
Avatar użytkownika
jjaacc
 
Posty: 748
Dołączył(a): poniedziałek 18 lipca 2005, 23:16
Lokalizacja: SŁUPSK

Postprzez adalberthus » poniedziałek 22 stycznia 2007, 12:53

Tak więc polecam podłączyć konia z wyczuciem do wozu ( w ramach luzu sprzęgła), a potem, jak już lekko rusza, jednocześnie poganiać batem (gazem), dodając tyle gazu ile puścimy sprzęgła. Tempo zależne od sytuacji na drodze. Dobrze, czy źle?
A może przy ruszaniu puszczać równocześnie sprzęgło i dodawać z wyczuciem gaz?
I jak widzisz Mirindo, to co napisałem, nie bardzo się różni od tego co Ty.
Na początku puszczania PEDAłU (nie mylić ze sprzęgłem) jest luz.Więc wtedy koń lata luźno.Moment podłączenia sprzęgła jest wyczuwalny i to należy w kursancie wyrobić. A jeżeli chodzi o pomaganie kursantowi sprzęgłem, to mogę z całą odpowiedzialnością tutaj na tym Forum stwierdzić, że nie pomagam.Są tu na pewno moi kursanci (a na pewno jest Dodka) i jeżeli to przeczytają, to niech potwierdzą.
Co więcej, ustawa nakazuje, aby w samochodzie szkoleniowym zainstalowany był conajmiej pedał hamulca, działający bezpośrednio na pedał hamulca zasadniczego.
Miałem swoją szkołę i w moich pojazdach był tylko pedał hamulca dla instruktora.
jak chceta to jedźta, ale nie jedźta jak chceta
Avatar użytkownika
adalberthus
 
Posty: 512
Dołączył(a): czwartek 11 sierpnia 2005, 14:04
Lokalizacja: toruń

Postprzez mirinda » poniedziałek 22 stycznia 2007, 19:44

adalberthus napisał(a):Tak więc polecam podłączyć konia z wyczuciem do wozu ( w ramach luzu sprzęgła), a potem, jak już lekko rusza, jednocześnie poganiać batem (gazem), dodając tyle gazu ile puścimy sprzęgła. Tempo zależne od sytuacji na drodze. Dobrze, czy źle?
A może przy ruszaniu puszczać równocześnie sprzęgło i dodawać z wyczuciem gaz?
I jak widzisz Mirindo, to co napisałem, nie bardzo się różni od tego co Ty.
Na początku puszczania PEDAłU (nie mylić ze sprzęgłem) jest luz.Więc wtedy koń lata luźno.Moment podłączenia sprzęgła jest wyczuwalny i to należy w kursancie wyrobić. A jeżeli chodzi o pomaganie kursantowi sprzęgłem, to mogę z całą odpowiedzialnością tutaj na tym Forum stwierdzić, że nie pomagam.Są tu na pewno moi kursanci (a na pewno jest Dodka) i jeżeli to przeczytają, to niech potwierdzą.
Co więcej, ustawa nakazuje, aby w samochodzie szkoleniowym zainstalowany był conajmiej pedał hamulca, działający bezpośrednio na pedał hamulca zasadniczego.
Miałem swoją szkołę i w moich pojazdach był tylko pedał hamulca dla instruktora.

Widzę ze szanowny kolega uparł się na tego konia.Trudno niech cierpią na tym ci co muszą o tym słuchać na kolegi lekcjach.Co do pedału sprzęgła w L-kach
i pomocy sprzęgłem kursantowi to mam zdanie zgoła inne.Przykład , kursantowi na pierwszych godzinach jazd nie wychodzi kompletnie ruszanie 30 prób i ..... gaśnie co mam go dalej dołować jak jest na granicy rozpaczy czy pomóć mu sprzęgłem ? ,ruchliwe skrzyżowanie godziny szczytu komunikacyjnego L-ka nie może ruszyć trąbienie zdenerwowanych kierowców kursant zdenerwowany ..... i co według kolegi dołować go dalej ( kursanta) czy .... pomóć mu sprzęgłem .
Avatar użytkownika
mirinda
 
Posty: 56
Dołączył(a): sobota 06 listopada 2004, 22:26

Postprzez scorpio44 » poniedziałek 22 stycznia 2007, 22:16

mirinda napisał(a):kursantowi na pierwszych godzinach jazd nie wychodzi kompletnie ruszanie 30 prób i ..... gaśnie co mam go dalej dołować jak jest na granicy rozpaczy czy pomóć mu sprzęgłem ? ,ruchliwe skrzyżowanie godziny szczytu komunikacyjnego

Taki kursant (nieumiejący jeszcze kompletnie ruszać, który nie jest w stanie ruszyć nawet za 10 razem) nie powinien znaleźć się w godzinach szczytu na ruchliwym skrzyżowaniu. ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez mirinda » poniedziałek 22 stycznia 2007, 22:40

scorpio44 napisał(a):
mirinda napisał(a):kursantowi na pierwszych godzinach jazd nie wychodzi kompletnie ruszanie 30 prób i ..... gaśnie co mam go dalej dołować jak jest na granicy rozpaczy czy pomóć mu sprzęgłem ? ,ruchliwe skrzyżowanie godziny szczytu komunikacyjnego

Taki kursant (nieumiejący jeszcze kompletnie ruszać, który nie jest w stanie ruszyć nawet za 10 razem) nie powinien znaleźć się w godzinach szczytu na ruchliwym skrzyżowaniu. ;)

Ruchliwe skrzyżowanie podałem jako drugi przykład, jasnym jest że nie wyjeżdza się z niedoświadczonym w godzinach szczytu, wielu kursantów rusza w małym ruchu płynnie a w ruchu różnie to bywa (kiedyś muszą spróbować) .Taką sytuację miałem na myśli. :D
Avatar użytkownika
mirinda
 
Posty: 56
Dołączył(a): sobota 06 listopada 2004, 22:26

Postprzez ella » poniedziałek 22 stycznia 2007, 23:00

Czy takie pomaganie sprzęgłem przez instruktora nie powoduje tego, że kursantowi się wydaje, że świetnie idzie mu ruszanie a na miescie też nie ma problemów bo samochód mu nie gaśnie. Czyli wszystko pięknie. Potem kursant idzie na egzamin i stwierdza, że......w samochodach egzaminacyjnych są popsute sprzęgła bo samochód szarpie a na mieście gaśnie. A tak dobrze robił to na kursie.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez scorpio44 » poniedziałek 22 stycznia 2007, 23:53

ella napisał(a):Czy takie pomaganie sprzęgłem przez instruktora nie powoduje tego, że kursantowi się wydaje, że świetnie idzie mu ruszanie a na miescie też nie ma problemów bo samochód mu nie gaśnie.

Dokładnie tak. Może nie zawsze musi być aż tak drastycznie, że dopiero na egzaminie dany osobnik się orientuje, że jednak nie umie ruszać (a raczej życie to pokazuje, a on do końca pozostaje w nieświadomości i zwala na stan techniczny, tak jak mówisz), ale bardzo często - i to zawsze mnie śmieszy, bo powód takiego stanu rzeczy jest oczywisty - można usłyszeć/przeczytać relacje kursantów zdziwionych, że na początku kursu świetnie szło im ruszanie, a na późniejszych godzinach w jakiś tajemniczy sposób przestało im to wychodzić. I biedni nie mają nawet świadomości, że wcześniej szło im tak świetnie tylko dlatego, że instruktor trzymał sprzęgło. Moim zdaniem tak nie powinno być.
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez jjaacc » wtorek 23 stycznia 2007, 01:06

Najciekawsze jest to, że po pierwszych jazdach na mało uczęszczanych drogach, kursanci nie mają problemów z ruszaniem, a jak trafią na ruchliwe skrzyżowania, zaczynają się dziać dziwne rzeczy, raptem auto gaśnie, inne pojazdy trąbią. I to właśnie trzeba wytrzymać, jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Wiele razy zdarzało mi się przestać na całym cyklu świateł i nie pomogłem, i skutek był kursant wiedział, że musi polegać na sobie. Nie uważam również za błąd unieruchomienie silnika uważam, że ważne jest jak kursant sobie radzi z tym problemem, czyli nie macha bezładnie rękami a potrafi ocenić i zareagować odpowiednio szybko. Mi osobiście zdarza się, że silnik gaśnie przy ruszaniu, po prostu za dużo aut.
Avatar użytkownika
jjaacc
 
Posty: 748
Dołączył(a): poniedziałek 18 lipca 2005, 23:16
Lokalizacja: SŁUPSK

Postprzez adalberthus » wtorek 23 stycznia 2007, 06:19

A ja się upieram przy koniu i NIE BĘDĘ pomagał.
jak chceta to jedźta, ale nie jedźta jak chceta
Avatar użytkownika
adalberthus
 
Posty: 512
Dołączył(a): czwartek 11 sierpnia 2005, 14:04
Lokalizacja: toruń


Powrót do Dyskusje szkoleniowców i egzaminatorów

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości