Ech... :-( jakieś fatum mnie chyba prześladuje :-/ Parę dni temu wracając z uczelni do domu poszedłem zajrzeć czy z samochodem wszystko w porządku, no i patrzę na lewy przedni błotnik, a tam dość "mocne" wgniecenie + zarysowanie, ech... jakiś kretyn musiał w nocy stuknąć wóz :-/ Zeby wjechać w samochód stojący na parkingu, to naprawdę trzeba mieć nie lada zdolności, ewentualnie parę promili lub naprane we łbie... :-( No cóż, ale to już jest mój problem, najgorsze że ojca nie ma w kraju i zapewne pomyśli, że to moja wina, no ale to już sam musze załatwić.
Mam natomiast pytanie, może się wyda głupie: zważywszy na to, że to wgniecenie w niczym nie przeszkadza podczas jazdy/użytkowania samochodu, po prostu pomniejsza walory estetyczne, to czy mogę mieć jakieś problemy w przypadku kontroli drogowej, itp.?
Ponadto, czy ktoś miał podobny problem, jeśli tak, to czy kończy się to wymianą całego błotnika czy da radę jakoś to wyklepać, ewentualnie ile podobne naprawy orientacyjnie mogą kosztować? Zdaję sobie sprawę, że to zależy zapewne od marki samochodu, stopnia uszkodzenia i takie tam różne, no ale tak tylko dolną/górną granicą jestem zainteresowany.