Żeby zdać na prawo jazdy, kobiety musiały dawać ciała
Miałam do wyboru - spełnić żądania egzaminatora i iść z nim do łóżka, albo pożegnać się z marzeniami o "prawku". - opowiada nam ze łzami w oczach Anna (23 l.) z Łodzi. Uległa presji.
Wczoraj policjanci zatrzymali 12 osób związanych z Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego w tym mieście, które za seks i łapówki pomagały zdobyć prawo jazdy. W taki sam sposób jak Anna egzaminy na prawo jazdy musiało "zdać" w Łodzi jeszcze kilkadziesiąt innych kobiet. Egzaminatorzy nie gardzili też gotówką.
Anna, wysoka brunetka, studentka medycyny, do egzaminu na prawo jazdy podchodziła pięciokrotnie. - Po czwartym egzaminie powiedziałam sobie "dość" - mówi kobieta. - Nie miałam zamiaru wydawać pieniędzy w nieskończoność na poprawki. Wiedziałam, że nie mam szans szybko zdać tego egzaminu, bo to, co się tam wyprawia, szczególnie na placu, przechodzi ludzkie pojęcie. Postanowiłam poszukać dojścia do egzaminatorów i załatwić sobie "prawko".
Łapy pod spódnicą
Kobieta zgłosiła się do instruktora z jednej z łódzkich szkół, który uczył ją jazdy. - Powiedział mi, że wszystko da się załatwić. Miałam tylko przygotować 800 złotych - twierdzi Anna.
Kobieta dała pieniądze i dostała karteczkę z nazwiskiem egzaminatora, do którego miała się zgłosić.
- Ten egzamin to był prawdziwy koszmar - kobieta jeszcze się trzęsie na samą myśl. - Na dzień dobry ten pan powiedział, że jestem ładna i muszę być kochliwa. W trakcie jazdy po mieście wsadził mi rękę pod spódnicę. Pech chciał, że tego dnia miałam na sobie mini. Ten facet mówił mi do ucha, że jeśli będę się z nim kochać, dostanę prawo jazdy. Jeśli się nie zgodzę, to w Łodzi nigdy nie zdam egzaminu. Byłam przerażona, dlatego się zgodziłam. Pojechaliśmy do lasu i zaczęliśmy się całować. Wiem, że to ohydne, ale wtedy naprawdę nie widziałam innego wyjścia. To był chyba najgorszy dzień mojego życia.
Seks i pieniądze za "prawko"
Anna już bez problemu zdała egzamin. Takich kobiet, które ciałem miały płacić za "prawko", jest w Łodzi dużo więcej.
- Wiemy, że co najmniej od dwudziestu żądano seksualnych usług w zamian za zdany egzamin - mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Ile się zgodziło? Dopiero ustalamy.
Od kandydatek na kierowców i mężczyzn egzaminatorzy brali również pieniądze. Od kilkuset do nawet 2000 złotych. Wczoraj szajka nieuczciwych egzaminatorów została rozbita. Rano policjanci zatrzymali 12 osób - egzaminatorów i instruktorów Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi oraz właścicieli szkół nauki jazdy.
Totalne łapówkarstwo
Funkcjonariusze wkroczyli też do siedziby WORD-u i rozpoczęli przeszukania. Wszystkie zaplanowane na wczoraj egzaminy zostały odwołane.
Prokuratorzy postawili wszystkim zatrzymanym udział w zorganizowanej grupie przestępczej. - Z brania łapówek urządzili sobie stałe źródło dochodów - tłumaczy Kopania.
- Miesięcznie każda z tych osób mogła zarobić dodatkowo około 10 tys. zł - powiedział nam oficer operacyjny policji, który prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Prokuratorzy przyznają, że szajka mogła wziąć łapówki nawet od kilkuset osób. Wszystkim zatrzymanym grozi do 8 lat więzienia.
Grozi im 12 lat
Aż 12 lat może spędzić za kratkami urzędnik, który połakomi się na łapówkę. Od niedawna obowiązują nowe przepisy dotyczące łapówkarstwa. Zgodnie z nimi odpowiedzialność karną ponosi tylko ten, kto bierze łapówkę. Ten, kto ją daje, nie jest karany. Jest jednak podstawowy warunek - przepisy gwarantują bezkarność dającemu łapówkę tylko wówczas, gdy od razu poinformuje o tym fakcie organy ścigania.
Źródło http://www.superexpress.pl/se/index.jsp ... position=1
Aż się nie chce wierzyć.Chyba najwyższy czas aby wprowadzić w samochodach egzaminacyjnych kamery...
Ale z drugiej strony jeśli chodzi o ten artykuł to nie rozumiem tej dziewczyny 23-letniej Anny.Była aż tak zdesperowana aby posiadać to Prawko, żeby przespać się z egzaminatorem.Bo z tego co ja tu czytam nie miała zbytnich oporów :!: dopiero potem otwarły jej się oczy co sie stało.
SZOK :x