Aktualine jestem po kursie i oczekuje na egzamin.
Podczas ostatniej jazdy z instruktorem było odorbinę szaleństwa :)
zaczelo sie ze jechalem juz kolo 60 przez zabudowany (a tak przedtem to już sie plul ze za szybko) a on "no moze troszke przyspieszmy" i doszlo do ponad 100 (wiecej to sie balem jechac, jeszcze samochod mial jakies bicie na kole), bylo i wyprzedzanie na podwójnej ciągłej
, a nawet sie scigalismy na starcie ze swiatel :)
choc momentami to sie sam lapalem ze pewne manewry to sie mogly skonczyc bez happy endu, jak np. ze przy wyprzedzaniu nie popatrzylem w lusterko czy cos juz nas nie wyprzedza ? :? ale inst. nawet slowa. (a ja sie zorientowalem ze zapomnialem tego zorbic juz na sasiednim pasie :wink:)
a jakie Wy macie doświadczenia w tym temacie