przez gardziej » środa 28 czerwca 2006, 23:57
no okazalo sie, ze nie bylo tak zle, dzieki za slowa otuchy...
ella, okazuje sie, ze instruktorzy powinni umiec wytlumaczyc kursantowi, jak psychologicznie podejsc egzaminatora... mam male doswiadczenie w zdawaniu egzaminow :), ale co zauwazylem u mojego i co mi pomoglo napewno:
1. obserwacja drogi (przy zmianie pasa na rondzie, czy szukanie tramwajow wzrokiem wychylam sie wrecz calym cialem za siebie czy prawie przykladam nos do przedniej szyby)
2. dynamika jazdy, plynna sprawna jazda - tu ciekawostka, gosciu w polowie egzaminu wyluzowal sie, sciagnal nogi z pedalow, co tez mi pomoglo, bo jak dojezdzalem do swiatel czy torow, on wyciagal noge na hamulec (mam brzydki zwyczaj poznego hamowani) co mi bardzo pomagalo bo podwajalem czujnosc wiedzac ze musze zahamowac, na kazdym zakrecie w prawo lapal sie za raczke za drzwiami, ale nie dalem mu powodu, zeby musial to robic, mysle, ze duzo wieksze sa szanse na zdanie, jesli egzaminator nie lata nam po kabinie :).
3. niezwykle istotna rozmowa z egzaminatorem, dla wielu z nich jazda autem, samochody to zyciowa pasja... sprobujcie zagadac o dziwnym oznakowaniu drogi, czy zachowaniu innych uzytkownikow drogi - jak zalapie temat, macie egzamin w kieszeni.
4. szybkie przyzwyczajenie sie do nowego samochodu - ja na pierwszych swiatlach przydzwonilbym w samochod z przodu, wciskam hamulec i nic, dalej i nic, i chyba egzaminator mi pomogl zahamowac, ale pozniej juz wiedzialem, ze hamulec pozno lapie i umialem go uzyc, mysle ze to tez jest bardzo wazne.
pozdrawiam
pawel