A jeszcze wypowiem się w tym temacie, bo sobie coś przypomniałem. ;)
Oto kilka powodów do rzucenia palenia autorstwa śp. Grzegorza Ciechowskiego, który palenie rzucił, ale sądząc po tym na co zmarł, niewyklucze że za późno...
"1. Pamiętaj, że dym papierosowy jest o wiele, mniejszym smrodem niż ten, który wydobywa się z twoich ust;
2. Pamiętaj, że każdy niepalący osobnik po spotkaniu z tobą musi wyprać wszystkie swoje ciuchy i wejść pod prysznic;
3. Kiedy pytasz niepalących właścicieli mieszkania, którym składasz wizyty "Czy mogę zapalić?" - to wiedz, że pytanie to brzmi w ich uszach następująco: "Czy mogę wam nasmrodzić?". Ich przyzwalająca odpowiedź po przetłumaczeniu brzmi następująco: "Tak, zapal sobie... Zasmrodź nam dywan, zasłony, nas, będziemy mieli powód, żeby cię zapamiętać!"
4. Osoby ci najbliższe, nawet te, które nie palą, nie czują twojego smrodu, dopóki nie dasz im nadziei na trwale zerwania z nałogiem. Dlatego nie ulegaj ich zapewnieniom, że nie śmierdzisz.
5. Pamiętaj o różnych poważniejszych sprawach (rak, serce itd.), ale również i o tym, że te niepalące "sęki" też mają prawa i w jakiejś tam części możesz do nich dolączyć. Tak, jak ja to zrobiłem... Budzę się rano. Zwykły poranek. Biorę kąpiel, schodzę na dól. Moja ruda suka Orka cieszy się jak gtupia. Ona też od ponad roku już nie musi śmierdzieć dymem."
Drodzy palacze, pewnie myślicie, że te argumenty są mocno naciągane i przesadzone, prawda? ;) Otóż niestety nie. Wy naprawdę w oczach nas, niepalących wyglądacie dokładnie tak.
PS: Tych, którzy sobie pomyśleli "tak, tak... sam palił, potem rzucił i się wymądrza - nie ma prawa" zachęcam do przeczytania całego felietonu, wtedy zobaczą kontext.
http://www.ciechowski.art.pl/felieton09.html