Vella napisał(a):No widzisz kamilko, sytuacja nie zawsze jest tak prosta i oczywista.
Zawsze tylko 45 minut zamiast 60 - to jest jasne i łatwe do ocenienia.
Ale jesli instruktor się po prostu spóźni, to przecież nie będę robiła od razu rabanu. Wiadomo - korki, coś wypadło, bywa.
Jak raz wyjdzie do sklepu w czasie jazdy, czy każe podjechać pod swój dom bo czegoś zapomniał to też nikt nie histeryzuje.
Ale to się zbiera, zbiera, zbiera.
Po kilkunastu godzinach okazuje się, że z tych urwanych minutek straciłam już ze 2-4 godziny.
A po 30...
Dokładnie :? Ja obliczyłam, że z 30 godz. kursu, przez spóźnienia instruktorki, bo np. pomyliło jej się miejsce, w którym się umówiłyśmy (raz miało to być pod sklepem a drugim razem na parkingu: miałyśmy 2 takie miejsca) albo inne spóźnienia miałam urwanych ok. 5 godzin :!: 5 godzin mniej :!:
vella napisał(a):Na początku ufasz instruktorowi, że zaplanuje naukę tak by nauczyć jak najwięcej - nie jedziemy na plac bo "jeszcze nie panujesz w wystarczajacym stopniu nad samochodem", albo jak u mnie: "dziś pojedziemy w miasto bo musze załatwić to i to.
Dopiero jak się kończy kurs widzisz ilu rzeczy w ogóle nie uczyłaś się, bo "to się zrobi później".
Dokładnie tak, cały czas wierzyłam, że wreszcie udamy się na plac i się go po prostu nauczę.
Kiedy jednak zwróciłam uwagę instruktorce, to się obraziła i stwierdziła, że ona chyba wie lepiej, czy ja się nadaję na plac czy nie :twisted: Wierzyłam naiwnie, że widocznie nie, że jednak instruktorka wie, co mówi :x
Vella napisał(a):Przez 28 godzin kursu nawet nie zblizylismy się do tras egzaminacyjnych.
Ja przez 30 godz. również ani razu nie zaliczyłam nawet dalszej okolicy Wordu, w którym zdecydowałam się zdawać. Zawsze było jakieś "ale", a to, że mogą być korki a to, że to daleko...
Vella napisał(a):Gdybym trafiła na jakiegoś chama. Na kogoś, kto swoja niekompetencją zraziłby mnie już na początku - to nie miałabym wątpliwości. Zmieniłabym instruktora.
No właśnie w tym problem. Moja instruktorka nie była chamska, nie krzyczała, była w sumie miła, więc na każdej kolejnej lekcji pełna byłam nadziei, że jednak coś nowego pojawi się na tych lekcjach, np. plac :>
kamilka napisał(a):At u tylko na forum narzekania na niezdane egzaminy bo szkoła była nie dobra.
Kamilko, ja na przykład nie zrzucam odpowiedzialności za niezdane egzaminy na moich instruktorów. Nie zdałam 3 razy i za każdym razem była to ewidentnie moja wina.
Mam jednak żal do mojej pierwszej instruktorki o to, że cały czas mnie zwodziła i zapewniała, że zdążymy z placem, ale niestety nie zdążyłyśmy. Jak i z wieloma innymi rzeczami, np. ruszaniem pod górkę.
Musiałam placu nauczyć się już w innym ośrodku za niemałe pieniądze :x a złe nawyki, jakie mi pozostały po pierwszym kursie, były potem piętnowane przez mojego nowego, kompetentnego instruktora i całe szczęście, ale nie łatwo jest się ich pozbyć :roll: