przez Vella » środa 21 grudnia 2005, 11:06
ech, no i teraz, dzieki niektórym, wątek zamienia się w pyskówę :(
Palacze to mordercy (w tym także szczególny „gatunek” morderców czyli samobójcy) – to nie podlega dyskusji, bo to fakt, i żadne pyskówy tego nie zmienią.
Spotkałam w zyciu wielu palaczy (aż zbyt wielu, gdzie tu „moda na niepalenie”? :( ), nieliczni z nich potrafili zrezygnować z papierosa w towarzystwie osób niepalacych. Zazwyczaj „grzeczność” ograniczała się do tego, że „to ja stanę z boku, z drugiej strony” albo „Vella, stań z tej strony, nie będzie tak na ciebie wiało”. Oczywiście pomagało to niewiele więcej niż umarłemu kadzidło, ale przynajmniej „miły gest”.
Wiadomo, że tam gdzie jest zakaz palenia to jest zakaz palenia, jakoś nie uważam, że należy dekorowac kogoś medalem dlatego, że nie zapalił w kinie, w restauracji w sali dla niepalących czy w podobnym miejscu. Wybaczcie, ale powiem brutalnie: to nie grzeczność ale psi obowiązek.
Być może są tacy palacze, którzy naprawdę szanują zdrowie osób niepalących, być może to własnie Wy, Matyldo, mazaku. Nie znam Was i mogę tylko wierzyć Waszym słowom.
Może jesteście tymi wyjątkami, którzy nie palą na ulicy, nie palą na przystanku, nie palą w towarzystwie osób niepalących. Jeśli tak to dziękuję Wam za to.
Ja jeszcze nigdy takich wyjątków nie spotkałam...
Ludzie, rozmawiamy tutaj o paleniu papierosów. Nie o zanieczyszczeniu środowiska, nie o trujacych spalinach, nie o rurach z azbestu, nie o hałasującej spłuczce czy o wodzie w mięsie.
Wiadomo, ten świat nie jest idealny, ale czy to oznacza, ze mamy godzić się na wszystko? Bo i tak nie jest dobrze to jeszcze w czymś dokopać? Zawsze można wymyslić coś nowego. Wezmę muchozol czy raid i będę chodzić sobie po miescie rozpylając wesolutko na wszystkie strony. Jak komuś przeszkadza to niech oejdzie, w końcu to moja sprawa czym sobie psikam. Tak to własnie wygląda. To jest chore :/
Uzalezniony od kawy czy herbaty szkodzi tylko sobie. Własnemu organizmowi. Nawet uzależniony od alkoholu – etanol szkodzi tylko jego organizmowi, dopiero zachowanie człowieka pod wpływem alkoholu ma szersze oddziaływanie społeczne. Ale to też zalezy od samego człowieka, od jego kultury. To, czy czuję obrzydzenie na widok brudnego, smierdzącego pijaka nie ma nic wspólnego z tym, ze czuję obrzydzenie w stosunku do palaczy. Też nie mam wpływu na to czy z moich pieniędzy są leczeni przestępcy, narkomani, mordercy, palacze czy alkoholicy.
Takie argumenty jak „wszystko truje” to tylko mydlenie oczu, odwracanie uwagi od siebie, i od tego „ja jestem palaczem, ja jestem mordercą”. Mój znajomy na wszelkie uwagi odpowiada „najpierw zajmijcie się pedofilami”. Nie bez powodu, podobieństwo jest uderzające: nałóg, choroba, można to przemóc (ale potrzeba leczenia i/lub bardzo silnej woli) i nie krzywdzić nikogo, a można sobie popuścić i...
Proszę, dajmy już spokój takim wycieczkom, ograniczmy się do papierosów. O innych problemach pogadamy w topicu „całe zło tego swiata” lub podobnym. Ok.?
Pierwsza rzecz, która trzeba zrobić – to zrozumieć, że to nie niepalacy powinni szukac dla siebie miejsca w świecie palaczy, tylko palacze w świecie normalnych, zdrowych osób. Palić może ukradkiem, dyskretnie (bo jaki to powód do dumy? przyznawać się publicznie, ze było się za słabym by odmówić i jest się za słabym by rzucić?) a w kazdym razie tak by w najmniejszy nawet sposób nie szkodzić innym!
Wiem, ciągnie się za nami przeszłość. Kiedyś nie znano szkodliwych skutków palenia (Mój ojciec (rocznik 33) gdy zaczynał palić to z przekonaniem, ze jest to zdrowe, uspokajające. Zresztą do dziś nie rzucił palenia, chociaż ma płuca przeżarte prawie na wylot i nieodwracalne zmiany w mózgu. Nie jest w stanie wyjść z domu.) i zanim te informacje ogłoszono społeczeństwo się przyzwyczaiło i udzieliło swego przyzwolenia. I dlatego mamy sytuację, jaką mamy. Gdzie narkotyk jest powszechnie dostępny, legalny i reklamowany.
Naprawdę ktoś uważa, ze to w porządku?
Coś być musi... coś być musi, do cholery, za zakrętem...