przez Dzierslaw » sobota 05 listopada 2005, 17:11
Rano, na dobry omen przywitał mnie ból głowy i deszcz. Gdzie, do cholery są w aucie wycieraczki? Nic to, w razie czego będę przecierac ściereczką hihhi.
Ponieważ test miałam już zaliczony więc zebrano grupę takich zdolnych, jak ja i hajda z nami na plac. Na szczęscie trafiła mi się dziewczyna z nazwiskiem wcześniejszym przede mną i to ona zaczęła piekielny łuk a ja w tym czasie miałam się juz przygotowac na placu.
Wsiadłam, oczywiście auto zalane deszczem, który w międzyczasie przestał padać. Myślę, włączę sobie te cholerne wycieraczki, chociaż przemyję szybę przednią. Wycieraczki właczyłam ale za cholerę nie potrafiłam ich wyłączyć!
Daję do góry a one zit zit zit, daję na dól a tu zitzitzit w tempie przyspieszonym. No fajnie, myslę, pojadę z tymi cholerami kiwającymi sie po szybie. Ale, pojęcia nie mam jak, udało mi się diabelstwo jakos wyłaczyć.
Pierwszy raz łuk naturalnie zmaściłam ale drugi poszedł.
Dobra nasza, myślę, najgorsze za mną. Skośny bez problemu, natomiast na parkowaniu tyłem doszło do bardzo ciekawego zdarzenia.
Wyjeżdzam sobie i widze, że korekta by się przydała, pytam zatem osobnika mnie egzaminującego (łysy w czarnej czapeczce), czy korektę mogę. Facet na to, że to ja tu zdaje i ja mam wiedzieć. W sumie stosuje takie same teksty więc nie powinnam się dziwić. Walę zatem korektę a czpeczka mi mówi, nie wolno korekty, powinna pani o tym wiedzieć.
Ja, że wręcz przeciwnie, wiem, że mogę, ale pan okazał się instancja wyższa, wypisal mi kwitek odmowny i wysłal do domu.
Deszcz zaczął padać na nowo, idę noga za nogą, rycze sobie do deszczu, żeby nie tylko on padał, gdy niespodziewanie dogania mnie czapeczka, który rzecze, że MOGŁAM zrobic korektę i on sie pomylił! i mam wrócic i jeszcze raz!!
No, ja po drodze zdązylam osiwiec ale to nic. Walnęłam mu ten garaż i na miasto.
Z pięciu osób zdałam sama a i tak było wesoło, bo wchodziłam do autka piąta. Czwórka przede mna jak wyjeżdżała tak zaraz wracała, wsiadam a gośc mi mówi, "zły jestem, katar mam". No cholera co ? mam mu chusteczke dac czy jak ?
Nic to, jade trwamwaje i autobusy atakuja mnie ze wszystkich stron, ale jadę, Jak juz wróciłam to się nie dam wywalic. W sumie nawet w miarę miałam trasę ale na osiedlu się doczepił, że jade 22 a nie 20 na gopdzine. Skrupulant z katarkiem. Mnóstwo krążenia, dwa razy rodno, ciągłe zakręty itd. Ale poszło. Sama się dowiozłam pod ośrodek, usłyszałam krótkie - OK były błedy ale niewielkie, zaliczyła pani do widzenia i sru z autka.
Rany, ręce mi sie trzęsą, nogi mi sie trzęsą, mój pies ma juz trzech kierówców domu!!
A niech mnie, zdałam!!