Po egzaminie - relacje

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez miroslaw_ciolek » sobota 29 października 2005, 16:06

Cześć, od paru miesiecy czytałem was i teraz przyszła ta pamietna chwila w moim życiu gdy OPISZĘ swój ZDDDDDDDDDDAAAAAAANNNNYYYYYYYY egzamin.
Radość jest tak wielka że nie wyobrażałem sobie że będzie aż taka. Coś nieporównywalnego do niczego, z oziębłego mruczącego pod nosem i sztywnego egzaminatora usłyszałem suche zdanie, PROSZE ZA 2 TYGODNIE ZGłOSIć SIE DO WYDZIAłU KOMUNIKACJI! i nic więcej, a jak do tego doszło juz piszę.
Pierwsze podejście miałem trzy tyodnie temu, teoria zdana podejście na placu nie udane, zestan prostopadłe tyłem + zawracanie, łuk zrobiony bezproblemoo, przyczepił sie że dwa razy zatrzymałem sie jak jechałem do przodu i kazał powtórzyć, za drugim ok, prostopadłe tyłem nie udane dlaczego?? oblał mnie za nieponowienie dwukrotne kierunkowskazu, który fak faktem odskoczył mi gdy skupiłem sie na dobrym wjeździe.

Drugie podejście było wczoraj, dziewczyna pierwsza z listy wylosowała zestaw nr 3 prostopadłe przodem + zawracanie, najgorsze że właśnie nie lubiałem prostopadłego,a le co zrobić, łuk super, prostopadłe też corsą za pierwszym razem, zawracanie formalnośc. Potem 4 godziny czekania na jazde w ruchu miejskim, coś strasznego czas sie tak dłużył że nie wiem, Przyszła kolej na mnie. Ruszamy, jedziemy, bez problemu, za 3 razem jakoś na ulicy zgasłą mi korsa słynna z przydomku "gasnąca" u nas w wordzie, i ostrzeżenie chygba nie musze móić co będzie jak panu zgaśnie jeszcze raz - swoim wrednym głosem. więc sie skupilem dodawałem więcej gazu przy ruszaniu i spoko. był problem jak kazał mi skręcic w lewo a tu musze zmienić 2 pasym, na których non stop jechały samochody. Naszczęscie jeden samochód zwolnił i mogłem skręcić!!!!!!!! po pół godzinie wracamy do wordu, każe pogasić wszystko i mówi to słynne zdanie z początku mojego postu!!

więc kochani Da się, trzeba wierzyć w swoje siły i mieć troche sczęścia, no i dodatkowe godziny w innym niz macierzystym ośrodku szkolenia tez mają swoją ważną wagę!

Wszystkim życze powodzenia, pozdrawiam, do zobaczenia na drodze :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
miroslaw_ciolek
 
Posty: 9
Dołączył(a): niedziela 04 września 2005, 10:55

Postprzez Kelsye » poniedziałek 31 października 2005, 19:37

Hej, ja też zdałam w czwartek egzamin :D . Było to moje pierwsze podejście. Super, też się bardzo cieszyłam. Rano wstawałam nastawiona, że nie zdam i moje nastawienie nie zminiło się do końca. Oczywiście chłopak z mojej grupy wylosował zestaw 4 :shock: , wjazd prostopadły przodem porażka :( , ale za drugim razem mi się udało, łuk i wjazd na wzniesienie łatwizna, potem jedzimy do miasta, po 15 minutach egzaminator każe mi wracać do Word-u. Ja już załamana jestem pewna jego wyroku. A tu nagle, na parkingu wordu, pan egzaminator mówi że zdała i wychodzi z samochodu. Dosłownie szok.... Zyczę wam wszystkim zdanego egzaminu :!: :!: :!: :wink:
Kelsye
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 31 października 2005, 19:33
Lokalizacja: Opole

Zdałam!

Postprzez Pax » piątek 04 listopada 2005, 13:25

... zdałam!!!!!
No nie mogę, jeszcze to do mnie nie dociera...
Jak chcecie to napiszę później relację... teraz jestem niepoczytalna :-))))
8.10.2005 Oblane na placu :(
4.11.2005 Zdane :)
16.11.2005 Odebrane :)
Pax
 
Posty: 9
Dołączył(a): środa 03 sierpnia 2005, 18:39
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Pax » sobota 05 listopada 2005, 17:08

No więc to było tak :)
Egzamin ósma rano, wszyscy to już starzy bywalcy :) Chłopak z mojej grupy wylosował zestaw 4 - parkowanie prostopadłe wjazd przodem i ruszanie na wzniesieniu. Jęk zawodu przeszedł po sali, ale egzaminator już nas pogonił na plac. Zimno jak diabli :) i kupa gapiów. Ja ostatnia na liście - prawie półtorej godziny czekania. Trzy osoby oblały plac, w tym dwie - łuk.
... podchodzę do Corsy, rzucam drżące "dzień dobry" (wyszłam z założenia że nigdy nie zaszkodzi ;)), płaszczyk na tylne siedzenie i siadam. "Jeśli pani zaliczy plac, jedziemy od razu na miasto...". Tak sobie pomyślałam, że skoro już mnie zaprasza to muszę zaliczyć :) Pan zabiera mi dowód i coś mocno się w niego wczytuje, ale no dobra. Jadę po łuku, na końcu pan wysiada, każe cofać. No i przy wyjeździe już prawie na prostej najazd lewym kołem na linię. Druga próba, tym razem bez zarzutu. Pan macha żeby jechać dalej. Prostopadłe przodem - bez problemu, później jedziemy na górkę. Z lekkim wahaniem ale użyłam ręcznego (nauczyłam się ruszać z ręcznego w przeddzień egzaminu) i poszło. Stanęłam, przygotowanie do jazdy po mieście i wyjeżdżamy. Ujechałam już trochę za ośrodkiem kiedy patrzę - kontrolka od ręcznego się świeci! Ale przecież opuściłam... Chwila przerażenia, ale w końcu okazało się że nie do końca... jeden "ząbek" został. Zerknęłam na pana, ale nic nie powiedział. No to jadę dalej. Przewiózł mnie po różnych rondach, warunkach, ograniczeniach prędkości, nakazach skrętów itp. ... autentycznie wystraszył hamowaniem awaryjnym :). Wreszcie wjeżdżam do ośrodka, każe mi zawracać pod budkę i... "Dziękuję, wynik pozytywny. Za dwa tygodnie proszę zgłosić się do wydziału komunikacji po odbiór prawa jazdy. Proszę zabrać dowód..."
Nasze dialogi: po hamowianiu awaryjnym "Bardzo dobrze... Już nie będę pani straszył", raz jak mi samochód troszkę poskakał "No i co mi pani tak skacze...?" - ja coś tam wymamrotałam, a on "No, nie gniewam się..." ;), a później "Wracamy do ośrodka".
Przepraszam za przydługi opis :) ale tak się cieszę :)) Jakby kogos interesowała trasa, to chętnie :)
8.10.2005 Oblane na placu :(
4.11.2005 Zdane :)
16.11.2005 Odebrane :)
Pax
 
Posty: 9
Dołączył(a): środa 03 sierpnia 2005, 18:39
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Dzierslaw » sobota 05 listopada 2005, 17:11

Rano, na dobry omen przywitał mnie ból głowy i deszcz. Gdzie, do cholery są w aucie wycieraczki? Nic to, w razie czego będę przecierac ściereczką hihhi.

Ponieważ test miałam już zaliczony więc zebrano grupę takich zdolnych, jak ja i hajda z nami na plac. Na szczęscie trafiła mi się dziewczyna z nazwiskiem wcześniejszym przede mną i to ona zaczęła piekielny łuk a ja w tym czasie miałam się juz przygotowac na placu.

Wsiadłam, oczywiście auto zalane deszczem, który w międzyczasie przestał padać. Myślę, włączę sobie te cholerne wycieraczki, chociaż przemyję szybę przednią. Wycieraczki właczyłam ale za cholerę nie potrafiłam ich wyłączyć!
Daję do góry a one zit zit zit, daję na dól a tu zitzitzit w tempie przyspieszonym. No fajnie, myslę, pojadę z tymi cholerami kiwającymi sie po szybie. Ale, pojęcia nie mam jak, udało mi się diabelstwo jakos wyłaczyć.

Pierwszy raz łuk naturalnie zmaściłam ale drugi poszedł.
Dobra nasza, myślę, najgorsze za mną. Skośny bez problemu, natomiast na parkowaniu tyłem doszło do bardzo ciekawego zdarzenia.

Wyjeżdzam sobie i widze, że korekta by się przydała, pytam zatem osobnika mnie egzaminującego (łysy w czarnej czapeczce), czy korektę mogę. Facet na to, że to ja tu zdaje i ja mam wiedzieć. W sumie stosuje takie same teksty więc nie powinnam się dziwić. Walę zatem korektę a czpeczka mi mówi, nie wolno korekty, powinna pani o tym wiedzieć.
Ja, że wręcz przeciwnie, wiem, że mogę, ale pan okazał się instancja wyższa, wypisal mi kwitek odmowny i wysłal do domu.

Deszcz zaczął padać na nowo, idę noga za nogą, rycze sobie do deszczu, żeby nie tylko on padał, gdy niespodziewanie dogania mnie czapeczka, który rzecze, że MOGŁAM zrobic korektę i on sie pomylił! i mam wrócic i jeszcze raz!!

No, ja po drodze zdązylam osiwiec ale to nic. Walnęłam mu ten garaż i na miasto.
Z pięciu osób zdałam sama a i tak było wesoło, bo wchodziłam do autka piąta. Czwórka przede mna jak wyjeżdżała tak zaraz wracała, wsiadam a gośc mi mówi, "zły jestem, katar mam". No cholera co ? mam mu chusteczke dac czy jak ?

Nic to, jade trwamwaje i autobusy atakuja mnie ze wszystkich stron, ale jadę, Jak juz wróciłam to się nie dam wywalic. W sumie nawet w miarę miałam trasę ale na osiedlu się doczepił, że jade 22 a nie 20 na gopdzine. Skrupulant z katarkiem. Mnóstwo krążenia, dwa razy rodno, ciągłe zakręty itd. Ale poszło. Sama się dowiozłam pod ośrodek, usłyszałam krótkie - OK były błedy ale niewielkie, zaliczyła pani do widzenia i sru z autka.

Rany, ręce mi sie trzęsą, nogi mi sie trzęsą, mój pies ma juz trzech kierówców domu!!

A niech mnie, zdałam!!
Dzierslaw
 
Posty: 3
Dołączył(a): sobota 05 listopada 2005, 17:02
Lokalizacja: Zagłebie

Postprzez pisaq » sobota 05 listopada 2005, 23:09

05.11.05.
12.30 ( z opoznieniem do 12.40)
Teoria- czekamy...czekamy... wchodzimy zaliczamy, wychodzimy :D (1 błąd chyba :P )
Z 10 tylko 4 osoby zaliczyły teorie z mojej grupy :|
Praktyka- plac- - przygotowanie + łuk + prostopadłe przodem + zawracanie na trzy (w sumie dobrze poszło)
(ok. 15.00 ! :O )
Praktyka- miasto - Dynamika ! Go go go! ok 70km/h egzaminator krzyczy : STOP !!
No to po hamulcach i pisk opon!
Ja ":O" , mysle "WTF !?" , szok, czy cos przejechalem albo co ?
Egzaminator: Bardzoo dobrze, bla bla... :P
Pare rondek i skrzyzowan i jestesmy pod WORD Dąbrowa Górnicza...
Egzaminator: Zdales (czy "Zaliczyles), gratuluje, uciekaj!"
Koniec :O "Już po fszystkiemu!" :D
Radość, szok, niedowierzanie!
Nosiło mnie na przystanku!
Ja kcem juz odebrac prawko!
pisaq
 
Posty: 137
Dołączył(a): sobota 05 listopada 2005, 22:55
Lokalizacja: Wojkowice

Postprzez Mazur » poniedziałek 07 listopada 2005, 15:44

Siema wszystkim

Dzisiaj miałem egzamin i przebiegał on tak :
O godzinie 8 stawiłem sie pod salą numer 2 w Płockim Wordzie lista obecności i idziemy na plac :) wsiadam do pandy jako piąta osobe dwie osoby przedemną nie zdały :/ łuk idealnie tego sie właśnie jabradziej obawiałem później skośne i koperta poszło szybko i łądnie z Bananem na buzi ( czyt. <&%#$@> uśmiech ) wyszedłem z pandy i czekałem na egzamin w mieście wsiadam jako czwarta osoba jedna przedemną nie zdała :/ wyjeźdzam z placy i jakieś 300 m za nim wpadam w <&%#$@> dziure egzaminator krzywo na mnie spojżał i powiedział że mam uważać ja zestresowany se myśle że kurna niezdam :/ wjeźdzam na 3 pasmówke zawracanie poszło lecz przy tym manewrze zajołem lewy pas i jak skręcałem na prawy egzaminator złapał za kierownice i powiedział ze mam uważać bo jedzie za mną samochód ja powiedziałem ze widze ale że on jedzie wolniej odemnie no i zjechałem pare skrzyżowań jeszcze przejazd kolejowy i wracam na plac zatrzymuje się i słysze " proszę iść do okienka i pan powie że zdał i za 2 tyg zapraszamy po odbiór prawa jazdy dziękuje do widzenia gratuluje ( uścisk dłoni ) " wysiadam z Pandy z Bardzo wielkim Bananem na buzi i ide do okienka ....

I tak oto właśnie przebiegał mój egzamin <&%#$@> sie ciesze ze nareszcie zdałem była to moja 3 próba już sie nie moge doczekać odbioru pozdrawiam .. :)

Sorry za ortografie jak coś ale mnie nosi :D
Mazur
 
Posty: 18
Dołączył(a): czwartek 27 października 2005, 17:22
Lokalizacja: Płock

Postprzez dwd01 » poniedziałek 07 listopada 2005, 17:32

to po zdanym egzaminie trza po cos idsc do okienka ?
dwd01
 
Posty: 25
Dołączył(a): wtorek 13 września 2005, 23:46

Postprzez Mazur » poniedziałek 07 listopada 2005, 17:41

Ja musiałem iść pokazać Dowód osobisty i powiedzieć magiczne słowo " Zdałem " wtedy pani z okienka wzieła gumke starła coś z kartki i powiedziała gratuluje to wszystko dowidzenia... niewiem o co w tym chodzi ale w Płocku tak wszyscy mieli moi znajomi :) a jeden kumpel to nawet sie bał ze zdał ale go wykręcili i nie zdał bał sie ze nie dali mu żadnej kartki ale odebrał prawko bez problemu wiec chyba taka jest procedura
Mazur
 
Posty: 18
Dołączył(a): czwartek 27 października 2005, 17:22
Lokalizacja: Płock

Postprzez ika » środa 09 listopada 2005, 12:24

No ja w ogóle dzisiaj, ech... Bałam się teorii, bo jakoś roziwązywanie tych testów mi nigdy dobrze nie wychodziło, chociaz informacje mam. Ale wszyscy wiecie jakie tam są ciekawe pytania momentami... ;)
No ale placyk - łuk, skośne i zatoczka. Ostatnie tak słabo mi wyszło, szczerze mówiąc, ale zaliczone. Pan egzaminator burknął coś i ruszyliśmy na miasto. W sumie pare drobnych wpadek było, ale ogólnie... zdałam za pierwszym razem, yay! :)
Przynajmniej tak mi się wydaje...
jak egzaminator nie oddaje kartki, to znaczy że zdane?
Bo burknął coś że mam iść....
ika
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 09 listopada 2005, 12:10

Postprzez cappricio » środa 09 listopada 2005, 17:47

jak burknął i nic CI nie dał, to zdalas :)
Avatar użytkownika
cappricio
 
Posty: 788
Dołączył(a): sobota 20 sierpnia 2005, 16:27
Lokalizacja: Łódź

Postprzez P-Ch » środa 09 listopada 2005, 19:27

Dzisiejszego poranka w moim kochanym Jastrzebiu otwierając oczy ze snu obudziło mnie piękne słoneczko. Pomyślałęm sobie, że wymazona pogoda na egzamin.

Jak zwykle do pracy na 9:00. Około 10:00 postanowiłem zadzwonic do WORDu w celu upewnienia się co do godziny egzaminu. Po krótkiej rozmowie pytam panią czy moge zdawać na podstawie paszportu bo niestety dowód osobisty został mi skradziony. Ona, że bez problemu jeśli mam nowy paszport w kótrym jest nr PESEL. Czyli nie na podstawie mojego, bo ja mam stary paszport. Po kolejnej chwili rozmowy dowiedziałem się ze potwierdzenie nr PESEL mogę dostac w Wydziale Obywatelskim w Urzędzie Miasta. Noi zaczeła się nerwówka...
Około 13 urwałem się z pracy żeby załatwić niezbędne dokumenty. Bareziej zacząłęm się przejmować załatwieniem tych papierów niż samym egzaminem. Po opłaceniu 16zł za znaczki skarbowe dostałem papierek, kóry już mi się do niczego nie przyda, no ale przyjanmniej bylem pewien, że do egzaminu zostane dopuszczony.
Patrze na zegarek... jeszcze 1,5 h do egzaminu. Poszedłem do sklepu kupic coś słodkiego (tak zeby się odstresować trochę). Do WORDu dotarłen na godzinkę przed egzaminem. Obserwowałem jak niektórzy zdawali lub oblewali na placu i coraz mniej się przejmowałem własnym egzaminem.
O 15 z minutami przychodzi nasz egzaminator. Powiedział co ma powiedzieć i prosi o wylosowanie zestawu dla całęj grupy pierwszą osobę z listy... czyli mnie :D

WYROK:
PARKOWANIE PROSTOPADŁE WJAZD PRZODEM (czyli element, na kótrym oblałem poprzednim razem),
WZNIESIENIE (vel. ręczny :) )

Łuk zrobiłem z małą poprawką, bo za 1 razem nie dojechałem. ZALICZONE
Następnie prostopadłe... Kilka głębszych wdechów i ruszam. Wszystko idzie o dziwo dobrze. Wjazd z korektą, bo bałem się że nie zmieszcze się i zalicze pachołek. Egzaminator dał znak do wyjazdu. Wychyliłem głókę przez okno (nic na to nie powiedział) i wyjechałem bezbłędnie. Na mojej buźce pojawił się banan od ucha do ucha :D :D :D ZALICZONE.
Teraz góreczka. Podjechałem, a pan Egzaminator powiedział: "STOP, prosze zacignąć ręczny... i jazda". Jak poprosił tak i zrobiłem. ZALICZONE :D

Zjażdżająć z górki miałem ochotę wycałować kierownicę i nie tylko :wink:
Czyli pierwsza osoba z 8 osobowej grupy ZDAŁA.
Jeszcze zostało 7 osób.Jednak tu nie było już tak różowo i na miasto wyjechały oprócz mnie jeszzcze 2 dziweczyny.
No to pewnie ciekawi Was jak poszło mi na mieście? Nie? Ale czytajcie ku przestrodze...

Wsiadam, odpalam, jadę...
po kilkuset metrach słyszę: "proszę przygoować się do hamowania awaryjnego... " No to przyspieszyłem... Nagle słyszę STOP!!!!!!!!! No to depłem ten hamulec, ze mało dziury nie zrobiłem :) pod koniec jeszcze dołożyłem sprzęgło, tak że nawet samochodzik mi nie zgasł. Egzaminator powiedzał: "Dobrze, jazda" No to gaz i jade.
Jak jeździłem po mieście to było już ciemno, a w takich warunkach na kursie nigdy nie jeździłem. DObra do rzeczy... Samochód zgasł mi w sumie 3 razy, pierwszeństwa nie wymusiłem ani razu, pieszych puszczałem aż za nadto (wg Egzaminatora "nadgorliwość gorsza od faszyzmu", ale wole puścić jakby miał mnie oblać na tym). Po półgodzinnej jeździe podjechałem do Ośrodka.
Egzaminator do mine z pytaniem "który to twój egzamin?" Ja mu na to, że trzeci. On :"no to ostatni"
Jeszcze pytanie z mojej strony czy to już wszystko no i mogłem z bananem na całą twarz iść do 2 dziewczyn z mojej grupy, które czekały na egzamin. Jedna z koleżanek wsiadła i po 20 minutach wróciała... niestety na siedzeniu pasażera :(
Wsiadła kolejna, ale na wynik już nie czekałem, bo nie miałem z kim pogadać, ale mam nadzieje że zdała,choć uż przy wyjeździe z ośrodka prawie wymusiła pierwszeństwo.
Czyli przy dobrych wiatrach z mojej grupy egzamin zdały 2 osoby.

Jeszcze wspomnę o egzaminatorze. Bardzo młody i symppatyczny pan. Widać, że niektóre osoby traktował na placu z przymróżeniem oka. Np. przy wyjeździe z prostopadłego było widać, że tai starszy pan z naszej grupy nie zmieści się przed linią ograniczającą wyjazd nawet po korekcie wtem egzaminator rzucił "Proszę już do przodu do kolejnego elementu..." NIestety ów pan oblał na wzniesieniu :( dwukrotnie samochód stoczył mu się ze stanowiska...

Teraz właśnie czytam sobie ten mój opis i dochodzę do wniosku, że miałem niezłego farta trafiając na tego egzaminatora, bo za ten gasnący silnik na mieście ktoś inny pewnie by mnie oblał... NA swoją obrone mogę powiedzieć tylko... NERWY, tak więc trzmajcie je pod kontrolą podczas swojego egaminu :)

Powodzenia dla zdających!
Niestety to tylko auto sąsiada :)
Obrazek
P-Ch
 
Posty: 35
Dołączył(a): czwartek 29 września 2005, 18:23
Lokalizacja: Miasto Młodości, Pracy i Pokoju

Postprzez rainbow251 » czwartek 10 listopada 2005, 14:52

ZDAŁAM :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Później napisze moje szczęście :D
14.X.05 - PIERWSZE PODEJŚCIE
10.XI.05 -Drugie i ostatnie
21.XI.2005 -Prawko odebrane :)!
rainbow251
 
Posty: 20
Dołączył(a): sobota 13 sierpnia 2005, 16:09

Postprzez rainbow251 » piątek 11 listopada 2005, 16:24

Relacja z 10.listopada 8)

Rano zaczęłam się lekko stresować.
Musiałam wyjść z psem, zaprowadzić córę do przedszkola i na siłę przełknąć chociażby pół bułki.
Małżonek mnie wspierał i dodawał otuchy.
Spotkałam koleżankę która mądrze powiedziała: przecież umiesz
Miała rację i to cały czas sobie powtarzałam.
Pojechaliśmy razem z mężem do WORD-a i musieliśmy czekac bo za szybko dotarliśmy.
Przed wejściem na sale mąż dał mi kase na prawo jazdy żeby, po zdanym egzaminie zapłacić.
Innych myśli nie dopuszczałam do siebie.

Egzaminator przyszedł po 10.00
Przystojny brunet, opalony i wysoki.
Wydał mi się ok.
Wcześniej koleżanka u niego zdawała i nie narzekała.

Wylosowaliśmy zestaw zawracanie i prostopadły przodem.
Dwie pierwsze osoby zdały, potem następne dwie oblały i przyszła kolej na mnie.
Łuk bezproblemowo i bez zatrzymania.
Prostopadły robie z korektą i nie wyszedł mi.
Druga próba pojechałam po gumie od pachołka.
Egzaminator podchodzi do okna i mówi:Że, jeżeli wyjadę poprawnie z garażu to mi zaliczy.
Ja w stresie i modlę się w tym samochodzie żeby, nie zaprzepaścić tej szansy i myślę jak z tego wybrnąć.
Opatrzność nade mną czuwała i wyjechałam z tego cholernego garażu.
Potem zawracanie to już formalność.
W sumie z 9 osób 5 zdało manewry.

Chwila przerwy i pierwsza dziewczyna jedzie na miasto.
Po kwadransie wraca i egzaminator ją wiezie.
Następna dziewczyna w podobny sposób wraca.

Ja w tym czasie skupiam się na powietrzu. Myślę że, musi się udać.

Jedziemy.

Samochód super mi się prowadzi.
Trasa wydaję się ok. Cały czas prosto.
Dwa razy mi zgasł.
Lecz pamiętałam o redukcji biegów, kierunkowskazach.
Jechalismy nie znanymi mi uliczkami.
Miałam rondo i dwa skrzyżowania, pełno zakrętów.

Kiedy dojechaliśmy do ośrodka to mi powiedział że, zdałam bo dwie osoby przede mną stworzyły zagrożenie życia.
Powiedział także że, mam jeździć i nie mam tego stracić tych moich umiejętności i popracować nad tym żeby mi nie gasł :)

Byłam super szczęśliwa, frunełam tak mnie radość ogarnęła.

Za dwa tygodnie prawko do odbioru.

Bardzo się cieszę że, to już za mną!!
14.X.05 - PIERWSZE PODEJŚCIE
10.XI.05 -Drugie i ostatnie
21.XI.2005 -Prawko odebrane :)!
rainbow251
 
Posty: 20
Dołączył(a): sobota 13 sierpnia 2005, 16:09

Postprzez StranGeMan » poniedziałek 14 listopada 2005, 14:13

Dzień egzaminu:
wstaje 6:00 brrrr nie ma to jak dobrze się wyspać:/
jadę do Zamościa, czekam 30 min wpatrując się w ten las pachołków, o 8:00 wpada egzaminator, pierwsza osoba z listy losuje zestaw prostopadłe przodem i górkę, większego znaczenia dla mnie to nie miało ale nie da się ukryć że zestaw jeden z łatwiejszych.
Na pierwszy ogień poszła dziewczyna, poleciała na łuku, potem jeszcze z jeden chłopak który zdawał już 6 raz, poleciał na łuku. Zestresowany myślę sobie że już po mnie, nawet z placu nie wyjade, nagle zostaje wyczytany, stres sięga zenitu, pakuję się do corsy którą wcześniej wybrałem, sprzęgło, jedyneczka i łuk poszedł jak marzenie, parkowanie jeszcze lepiej, a na górkę to się nawet nie patrzył.
Kolej na miasto :/ skupienie maksymalne, woził mnie z 30 min po czym wracając do worda nie zauważyłem ograniczenia do 30 km/h, akurat musiały być roboty drogowe, a ja sobie 4 dychy cisne upomniał mnie 1 błąd, ale potem już nie dałem się złapać na niczym, kiedy parkowałem przed wordem to dałem ciała jak tylko można było, koleś mówi do mnie zaparkuj tutaj , nie wiedziałem dokładnie gdzie to zatrzymałem się obok wjazdu dla ciężarówek,
ten się zdenerwował i mówi żebym wycofał i zatrzymał się tam gdzi mi kazał, cofam, zamochód zgasł :shock:, zapalam z jedynki i do tego sprzęgła nie nacisnołem :lol: co ten stres robi z człowiekiem :? egzaminator łapię się za głowę :lol: i jak by było tego mało to jeszcze zapomniałem wyłączyć świateł :D myślałem sobie że już po egzaminie a ten na to
że poprawiłem mu humor w ten chłodny poniedziałkowy poranek, w nagrodę że miasto poszło dobrze zakreślił mi dużą literkę P.
Zaskoczony podziękowałem i wyszedłem z samochodu po czym zebrałem gratulacje od czekających na swoją kolejkę :D
Czekam na odbiór :D
StranGeMan
 
Posty: 7
Dołączył(a): wtorek 04 października 2005, 20:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 35 gości