Witam serdecznie,
jakiś czas temu miałem stłuczkę na parkingu. Skrzyżowanie było typu litery T. Wjeżdżając na parking zostałem uderzony przez inny samochód nadjeżdżający z prawej strony (rozumiem, że oczywiście reguła prawej strony obowiązuje). Parking był tak zastawiony, że nie było widać kierowcy nadjeżdżającego z alejki więc postanowiłem jechać. Nagle, będąc już na skrzyżowaniu całą długością mojego auta zostałem uderzony na wysokości przedniego koła. Tutaj moje najważniejsze pytanie, czy to ja wymusiłem pierwszeństwo? Wychodząc z auta byłem trochę zmieszany całą sytuacją i zapytałem drugiego kierowcę czy mnie nie widział, na co odparł że patrzył się gdzieś indziej i po prostu jechał, dwukrotnie zaproponowałem wezwanie policji, ponieważ sam nie byłem pewny (mam na to świadka). Gość jednak odmówił, proponując spisanie oświadczenia o jego winie. Więc się zgodziłem, udokumentowałem wszystkie szkody, jego i moje. Natomiast on spisał oświadczenie, podpisaliśmy się (świadek również) i w pośpiechu pojechał. Teraz mam problem bo odwołał swoje oświadczenie, a jego ubezpieczyciel rzucił winę na mnie. Co myślicie o sytuacji? Chodzi mi szczególnie o opinię czy to ja wymusiłem, czy on się zagapił i we mnie po prostu wjechał?
Podrzucam mniej więcej rysunek jak to wyglądało, czerwone auto jest moje, niebieskie drugiego kierowcy.