Witam,
pozwolę sobie po krótce przedstawić sytuację z egzaminu praktycznego, później napiszę co zrobię. Otóż egzamin się rozpoczął na placu. Standardowo. Łuk bezbłednie, parkowanie tyłem bezbłędnie, zawracanie na trzy - niezaliczone. Dlaczego. Przejeżdzając z placu manewrowego do miejsca wyznaczonego do zawracania na trzy należy też odpowiednio ustawić samochód do prawidłowego jego wykonania. Ów plac nie ma miejsca żeby od rzau wjechać i zatrzymać się przy krawędzi. Trzeba cofnąć i wyprostować auto. Rozpoczęcie manewru sygnalizowane jest odpowiednio włączonym kierunkowskazem, dopuszczalna ilość manewrów to 3. Wyobraźcie sobie, że egzaminujący doliczył się pięciu, ponieważ jego interpretacja przepisów jest taka (?), że przygotowanie do manewru jest manewrem (oczywiście powiedział o tym dopier na spotkaniu z dyrektorem ośrodka).
Oczywiście piszę skargę, wnioskuję o przedstawiciela wojewody, informuję starostę. Zastanawiam się, czy nie skierować do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa tj. wyłudzenia opłaty na rzecz WORDu przez ów egzaminatora. Dość drastyczne, ale ludzie się po prostu boją, ja w najgorszym przypadku zabiorę dokumenty od nich i tyle.
Piszcie co myślicie i dzięki