LeszkoII napisał(a):mp0011 napisał(a):Kilka przykładów czym kończy się zbyt uprzejma jazda rynsztokiem / skrajem pasa:
Zwróć uwagę, że rowerzysta ma usunąć się jak najbliżej w prawo PODCZAS bycia wyprzedzanym. Nie sądzę jednak, że należy brać to tylko i wyłącznie w literalny sposób i np. nie zjeżdżać na bok tuż przed rozpoczęciem wyprzedzania. Pomijam tu kwestię, że nie zawsze jest gdzie zjechać w prawo - z pewnością nie na chodnik ani do otwartego kanału.
"Podczas" wyprzedzania to kierowca ma już być metr ode mnie, więc moje zjechanie lub nie niczego tu nie zmieni. Natomiast moje hamowanie żeby zjechać na pobocze, garby i wyskoczenie z koleiny przed pojazdem który zamierza mnie wyprzedzić jest proszeniem się o kłopoty. I nie napisałem że nie ułatwiam wyprzedzania - napisałem, że robię to jeżeli jest to dla mnie bezpieczne. Czy jest w tym coś nielogicznego?
Czy Ty na podstawie Art. 9. (bardzo podobny do omawianego) narazisz swoje bezpieczeństwo lub bezpieczeństwo innych? Wjedziesz w miejsce które potencjalnie może narazić cię na straty lub utratę zdrowia (nie mówię że od razu do rowu, ale na piaszczyste pobocze przy skraju nasypu, który może się teoretycznie osunąć, albo w rozsypane śmieci i szkła na poboczu)?
LeszkoII napisał(a):Te przykłady co podałeś (zwłaszcza pierwsze) reprezentują ekstremalny debilizm kierujących samochodami, ale jak się one mają do jazdy po "rynsztoku"? Akurat nie było miejsca do prawidłowego wyprzedzania z zachowaniem min. 1m, co nie stanowi usprawiedliwienia dla jazdy środkiem pasa ruchu a niestety odnoszę wrażenie, że Twoje przykłady mają podświadomie usprawiedliwiać łamanie przepisów przez rowerzystów (art. 16. 4.).
To są przykłady, w których niepotrzebnie lub nieświadomie zachęciłem kierowców do wyprzedzania swoją jazdą przy krawężniku/krawędzi pasa ruchu.
Gdybym jechał bardziej na środku (niewiele - 20-30cm, szerokość kartki A4) byłoby to niemożliwe do wykonania w obrębie jednego pasa ruchu, nawet bez zachowania metra. W takiej sytuacji kierowca, jeżeli i tak musi wyjechać na sąsiedni pas, zachowuje metr, albo zaniechuje (

) manewru i czeka na odpowiednie warunki.
LeszkoII napisał(a):To że na jezdni dwupasowej wyznaczono P-4, nie sprawi iż rowerzysta uzyska prawo do poruszania się środkiem pasa ruchu a nawet bardziej przy osi jezdni z powodu "bo i tak mnie prawidłowo nie wyprzedzisz". Taka postawa to rowerowe szeryfowanie.
Akurat w polskich warunkach P-4 nie stanowi dla kierowców żadnej przeszkody w wyprzedzaniu rowerzystów (przejście dla pieszych zresztą również...) i szczerze to nie pamiętam aby ktokolwiek powstrzymywał się z najechaniem na podwójną aby mnie wyprzedzić. Chyba że jechałem rynsztokiem i wyprzedzał na gazetę. Albo był ruch z naprzeciwka.
LeszkoII napisał(a):Sama obecność rowerzysty na jezdni o podniesionej ponad 50 km/h prędkości to ryzyko i jakieś tam niebezpieczeństwo.
A co poza OZ gdzie w zasadzie na każdej malowniczej leśnej szosie można jechać 90? Rowery do lasu? Kolarką nie da rady.
Więcej zagrożeń jak na razie spotkało mnie właśnie na drogach gdzie ograniczenie było 40-50. Bo kierowcy i tak jeżdżą 70...
No i podstawowe pytanie - kto stwarza to zagrożenie o którym piszesz? Prawidłowo jadący rowerzysta, czy nieostrożny kierowca?