
Teorię najlepiej sprawdzić w praktyce, przez pomocy obiektywnego obserwatora.
Zatem jest skrzyżowanie, skanalizowane wyspą (C2 czy C12 - nie ma znaczenia); przy jednym z wylotów stoi pieszy i chce przejść przez drogę.
Pieszy wie to, czego uczył się od przedszkola:
- nie wchodzi się pod nadjeżdżający samochód;
- gdy samochód chce skręcić to włącza migacz; jeśli nie miga - to jedzie przed siebie;
Zatem w sytuacji z rys.,- jeśli czerwone auto włączy prawy migacz, to pieszy będzie stał; jeśli nie włączy - to wejdzie na jezdnię.
Gdy wylot jest skrzyżowaniem (lub przecięciem kierunków na skrzyżowaniu), to sytuacja jest prosta: niezależnie od trasy przejazdu - czerwony pojazd skręca w prawo; ma obowiązek włączyć prawy migacz, a gdy wjedzie na drogę poprzeczną - ma obowiązek ustąpić pieszemu.
W świetle teorii wlotowo - wylotowej zmiany kierunku, sytuacja wygląda następująco:
W zależności od trasy przejazdu, pojazd:
1 - skręca w prawo,
2 – jedzie „na wprost”
3 – skręca „w lewo”
I odpowiednio - kierowca:
1 - włącza prawy migacz,
2 – skręca bez migacza (bo nie zmienia kierunku)
3 – skręca bez migacza (bo włączył lewy na wjeździe, więc limit mu się wyczerpał)
Po skręceniu:
1 - ustępuje pierwszeństwa pieszemu (art. 26.2)
2 – pieszy jemu ustępuje pierwszeństwa (art. 13.3)
3 – ustępuje pierwszeństwa pieszemu (art. 26.2)
Podsumowując: na trzy skręcające pojazdy - jeden ma obowiązek zasygnalizować skręt i zatrzymać się przed przechodzącym; jeden nie może zasygnalizować skrętu ale ma obowiązek zatrzymać się przed przechodzącym i jeden nie może zasygnalizować skrętu, a pieszemu nie wolno wejść na jezdnię.
Innymi słowy - tylko kierowcy, wjeżdżający najbliższym wlotem są bezpieczni dla pieszego; z pozostałych wlotów - jak nie potrącą, to co najmniej przestraszą. Wielka loteria dla pieszych, co trzeci wygrywa!
Albo ustawodawca stworzył bezsensowne i niebezpieczne przepisy, albo twórcom teorii wlotowo - wylotowej czytanie przepisów nie wyszło. Chyba, że potrafią logicznie uzasadnić swój projekt rozrywki dla pieszych.