Nadaję się? Czy mam to rzucić?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez ankaa122 » środa 24 lutego 2016, 12:30

Witam.
Nie potrafię sobie poradzić ze stresem i zdaniem prawa jazdy. Kurs zaczęłam w październiku, uczyłam się od podstaw i naprawdę dobrze mi idzie, instruktor przy pierwszym podejściu powiedział mi, że nie wyobraża sobie tego, że nie zdam, bo owszem zdarzają mi się jakieś pojedyncze, drobne błędy, ale że jazdę mam opanowaną i potrafię samodzielnie myśleć w ruchu. Przed opisaniem moich podejść jeszcze wtrącę, że 8 kwietnia mam operację, dlatego ciąży na mnie presja (również ze strony bliskich) , że to prawo jazdy muszę zdać już, bo później czeka mnie bardzo długa rehabilitacja i brak możliwości podejścia do egzaminu przez następne 3 miesiące. Z pierwszego podejścia szczerze mówiąc niewiele pamiętam, (oczywiście z nerwów) ręce mi się tak telepały, że ledwo otworzyłam maskę. Gdy już przystąpiłam do robienia łuku SZOK, zawaliłam, najpierw zatrzymałam się za wcześnie, momentalnie zrobiłam się blada i przy drugiej próbie zgasło mi auto, myślenie totalnie mi się wyłączyło, dodam, że gdy jestem z instruktorem na łuku robię go nieraz nawet i po dwadzieścia razy bez żadnej pomyłki. Wczoraj miałam drugi egzamin, stres wcale nie mniejszy niż za pierwszym razem, zostałam wywołana do auta "gwiazdy" WORD-u, jednak nie nastawiałam się na tego Pana źle, powtarzałam sobie w myślach, że nawet on nie może mieć 0% zdawalności. Gdy wsiadłam do auta zapytał czy znam zasady egzaminu, powiedziałam że wolę aby mi je wyjaśnił na co on odparł "To co pani tu robi? Nie zna pani zasad to jak pani chce podejść do egzaminu? Może ja już pani wpiszę negatywny?". Po tych słowach wiedziałam, że jestem skreślona i walnęłam najgorszego byka jakiego mogłam. Nie włączyłam świateł i zostałam oblana (wiem doskonale, że to moja wina ale nie rozumiem jak to się mogło stać) . Nie szukam tu pocieszenia, chcę wiedzieć czy w ogóle się do tego nadaję? Może dać sobie spokój? Jest mi wstyd jak cholera, że nie zdałam na placu i to dwa razy. Dlaczego z instruktorem zawsze o wszystkim pamiętam a na egzaminie mam pustkę i nie mam okazji nawet wyjechać z placu? Na jazdach jeździłam z różnymi osobami, które naprawdę były masakryczne, bałabym się z nimi jeździć, gdyby nie zaufanie do instruktora i jego hamulca, a jednak niektóre z tych osób mają już egzaminy za sobą i to pozytywne. Na razie napisałam wniosek o przyspieszenie egzaminu, ze względu na stan zdrowotny i zastanawiam się czy nie zrezygnować całkowicie z jakiegokolwiek terminu (na dzień dzisiejszy jestem zapisana na 18 marca).
ankaa122
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 24 lutego 2016, 11:52

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez JAKUB » czwartek 25 lutego 2016, 06:21

Instruktor nie mąż. ..
Zmień instruktora.
Najlepiej na kilku.
Każda jazda z innym.

Ten egzaminator "gwiazda" WORD to jakiś deb....
Tak nie powinno się odpowiadać na to pytanie....
Dziwię się, że dyrektor takich trzyma w "swoim wybiegu ".

- (nie zdziwiony)- pozdrawiam "przyjaciół królika".
JAKUB
 
Posty: 1406
Dołączył(a): sobota 10 marca 2012, 19:53

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez jasper1 » czwartek 25 lutego 2016, 07:27

Masz zbyt wysoki poziom presji, by zdać i z tego powodu na egzaminie głupiejesz. Po prostu nie pozwalasz sobie na to , że możesz oblać, a przerost motywacji jest w takich sytuacjach niszczący. Ta pustka w głowie, to że nie pamiętasz przebiegu egzaminu biorą się z nieuświadamianego lęku przed porażką.
Jak tego poziomu napięcia, który sobie podkręcasz razem z rodziną, nie obniżysz, to zdasz, ... ale po zabiegu i rehabilitacji. W sumie, co by się strasznego stało, gdyby tak było?
Poza tym nie jesteś przygotowana w pełni do egzaminu, jeśli nie wiesz, że pytanie o znajomość zasad, to pytanie retoryczne - wyuczenie zasad przeprowadzania egzaminów należy do elementów prawidłowego przygotowania kursanta do egzaminu.
Może godzinka dwie z instruktorem, który przerobi z Tobą egzamin w wordowskim kształcie punkt po punkcie?
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez szerszon » czwartek 25 lutego 2016, 08:39

JAKUB napisał(a):
Ten egzaminator "gwiazda" WORD to jakiś deb....
Tak nie powinno się odpowiadać na to pytanie....
Dziwię się, że dyrektor takich trzyma w "swoim wybiegu ".

- (nie zdziwiony)- pozdrawiam "przyjaciół królika".
Skąd wiesz czy szanowna nie przekręciła pytania ? W dużo mniejszym stresie czy też bez sporo osób nie odróżnia czy pytani są o zrozumiałość czy też znajomość zasad przeprowadzenia egzaminu. Na własne oczy widziałem na swoim kursie na kandydata na egzaminatora :lol:
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez ankaa122 » czwartek 25 lutego 2016, 10:31

szerszon napisał(a):
JAKUB napisał(a):
Ten egzaminator "gwiazda" WORD to jakiś deb....
Tak nie powinno się odpowiadać na to pytanie....
Dziwię się, że dyrektor takich trzyma w "swoim wybiegu ".

- (nie zdziwiony)- pozdrawiam "przyjaciół królika".
Skąd wiesz czy szanowna nie przekręciła pytania ? W dużo mniejszym stresie czy też bez sporo osób nie odróżnia czy pytani są o zrozumiałość czy też znajomość zasad przeprowadzenia egzaminu. Na własne oczy widziałem na swoim kursie na kandydata na egzaminatora :lol:

Na początku egzaminu, egzaminator pyta czy zna się zasady, czyz nie? Instruktor tłumaczył mi, że mimo iż zasady są powszechnie znane, egzaminator poproszony o wyjaśnienie ma taki obowiązek. To po co to pytanie?
ankaa122
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 24 lutego 2016, 11:52

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez ankaa122 » czwartek 25 lutego 2016, 10:39

jasper1 napisał(a):Masz zbyt wysoki poziom presji, by zdać i z tego powodu na egzaminie głupiejesz. Po prostu nie pozwalasz sobie na to , że możesz oblać, a przerost motywacji jest w takich sytuacjach niszczący. Ta pustka w głowie, to że nie pamiętasz przebiegu egzaminu biorą się z nieuświadamianego lęku przed porażką.
Jak tego poziomu napięcia, który sobie podkręcasz razem z rodziną, nie obniżysz, to zdasz, ... ale po zabiegu i rehabilitacji. W sumie, co by się strasznego stało, gdyby tak było?
Poza tym nie jesteś przygotowana w pełni do egzaminu, jeśli nie wiesz, że pytanie o znajomość zasad, to pytanie retoryczne - wyuczenie zasad przeprowadzania egzaminów należy do elementów prawidłowego przygotowania kursanta do egzaminu.
Może godzinka dwie z instruktorem, który przerobi z Tobą egzamin w wordowskim kształcie punkt po punkcie?


Co do tej presjii, to zdaję sobie sprawę z tego, że w większym stopniu wlasnie to mnie rozprasza, ale całą atmosferę podkręca to, że w niedługim czasie po rehabilitacji czeka mnie kolejna, już ostatnia operacja i zwyczajnie mogę nie mieć czasu się doszkolić i podejsc do egzaminu, co oznacza kolejne trzy miesiące zastoju. A co do zasad egzaminu, wiedziałam iż wystarczyło powiedzieć, że zasady znam, aczkolwiek instruktor tłumaczył, że jakbym chciała to egzaminator ma obowiązek to wyjaśnić.
ankaa122
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 24 lutego 2016, 11:52

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez JAKUB » czwartek 25 lutego 2016, 12:50

Wiem z autopsji.
Odp. na to rutynowe pytanie typu -
Nie, Może mi Pan EGZAMINATOR powiedzieć itp.
zawsze irytuje egzaminatora (jak wyżej).
Normalnie powinien setny raz wytłumaczyć, opowiedzieć co będzie się tu działo.
Zwykle odp. jest typu
TO PO CO PANI TU PRZYSZŁA?
CO ROBIŁ INSTRUKTOR?
JAK NIE (bezosobowo) WIE - TO WYNIK JUŻ ZNAM.

Moja odpowidź:
Czego Pani nie wie?
I wsłuchuje się w odp. w której gasną NATURALNE emocje przedegzaminacyjne.
Jak nie gasną - to już wyższa sztuka panowania nad Psyche, którą w WORD nie interesuje się nikt.
- pozdrawiam przyjaciół królika.
JAKUB
 
Posty: 1406
Dołączył(a): sobota 10 marca 2012, 19:53

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez szerszon » czwartek 25 lutego 2016, 17:06

zawsze irytuje egzaminatora (jak wyżej).
Mam zupełnie inne doświadczenia.
CO ROBIŁ INSTRUKTOR?
Pytanie jak najbardziej na miejscu.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez jasper1 » czwartek 25 lutego 2016, 17:45

Jak sama podchodziłam do egzaminów, to o wyznaczonej godzinie przychodził do grupy egzaminator koordynujący (?). Przypominał podstawowe zasady przeprowadzania egzaminu, dla rozładowania atmosfery udzielał w lekkiej lub wręcz żartobliwej formie paru porad co do zachowania w sytuacji egzaminacyjnej, pytał czy wszystko jest zrozumiałe, odpowiadał na ewentualne pytania. Potem w ramach upewnienia się czy zasady są zrozumiałe było już tylko sakramentalne TAK i przejście do zadań egzaminacyjnych. Jest to moim zdaniem całkiem dobre rozwiązanie, ale niektórym zdajacym i tak się nie podobało - komentarze typu "o jacy oni wszyscy mili, myślałby kto", "co mu tak wesoło" itd.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez nika83 » czwartek 25 lutego 2016, 18:12

Zbyt duża dawka stresu potrafi wszystko zniszczyć-ja na swoim pierwszym egzaminie byłam tak zestresowana że kiedy egzaminator powiedział że idziemy do trzeciego samochodu to do przysłowiowych trzech nie byłam w stanie policzyć :wow: Myślę że powinnaś się zastanowić co konkretnie wywołuje takie emocje-czy fakt że siedzisz z obcą osobą która ocenia czy może są jakieś inne czynniki które ten stres potęgują.Presja czasu w twoim wypadku jest bardzo niekorzystna-jak kolega wyżej wspomniał -może się spinasz i wychodzi jak wychodzi.Na egzaminie chłodna głowa to podstawa.Druga opcja jest taka że może jeszcze nie jesteś gotowa?Mam na myśli fakt że do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć i może lepiej żebyś jeszcze troszkę pojeździła i żeby jazda choć troszeczkę Ci spowszedniała?Może lepiej odpocząć i za jakiś czas podejść z większym dystansem?

A jeżeli chodzi o przebieg i zasady egzaminu to są one chyba omawiane zanim udasz się do poczekalni?Może z tego stresu zapomniałaś...

Uszy do góry i więcej dystansu :mrgreen:
nika83
 
Posty: 20
Dołączył(a): piątek 08 sierpnia 2014, 11:55

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez JAKUB » czwartek 25 lutego 2016, 18:17

szerszon napisał(a):
zawsze irytuje egzaminatora (jak wyżej).
Mam zupełnie inne doświadczenia.
CO ROBIŁ INSTRUKTOR?
Pytanie jak najbardziej na miejscu.
W odpowiedzi już dostrzegam Twoją irytacje.
Instruktor - co robił?
NAUCZYŁ, ale to nie "działka" egzaminatora.
JAKUB
 
Posty: 1406
Dołączył(a): sobota 10 marca 2012, 19:53

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez aissak » czwartek 25 lutego 2016, 20:08

Cześć!
Do kwietnia masz jeszcze trochę czasu, więc myślę,że spokojnie możesz jeszcze spróbować podejść do egzaminu.Spróbuj jakoś obniżyć poziom lęku bo to na pewno Ci nie pomaga.O sposób przeprowadzania egzaminu spytaj raczej instruktora a nie egzaminatora.Przed egzaminem powinnaś wiedzieć co Cię czeka i w jakiej kolejności i ja myślę,że to wiesz.Na pewno było na kursie.Nie myśl o innych kursantach którzy już zdali egzamin, pomyśl o sobie,że ty też możesz go zdać.Na egzaminie postaraj się myśleć,że jesteś na zwykłej jeździe z instruktorem i rób po kolei to co robisz z instruktorem. Za nim powiesz, egzaminatorowi,że jesteś gotowa do jazdy, spokojnie jeszcze raz sprawdź czy wszystko jest dobrze(czy masz dobrze ustawiony fotel,zagłówek włączone światła mijania itd., popatrz koniecznie na "deskę" czy nie pali się jakaś kontrolka która nie powinna się palić ! )Dopiero po sprawdzeniu powiedz egzaminatorowi,że jesteś gotowa. Lepiej nie mów rodzinie i znajomym kiedy zdajesz egzamin, w razie porażki nie będziesz musiała się tłumaczyć. Rozumiem Cię, bo też strasznie się stresowałam egzaminami i przez to oblewałam.Wiedziałam dokładnie jak mam wykonać "łuk", z instruktorem nie miałam problemu a egzamin oblałam bo walnęłam w tyczkę.Wierzę,że zdasz ten egzamin.Powodzenia!!!
aissak
 
Posty: 80
Dołączył(a): piątek 13 września 2013, 00:24

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez Borys_q » czwartek 25 lutego 2016, 21:24

Gdy wsiadłam do auta zapytał czy znam zasady egzaminu, powiedziałam że wolę aby mi je wyjaśnił na co on odparł "To co pani tu robi? Nie zna pani zasad to jak pani chce podejść do egzaminu?


Zrobił prawidłowo może szorstko ale prawidłowo, podchodząc do egzaminu jesteś po szkoleniu i egzaminie wewnętrznym, zasady egzaminu państwowego są jednym z tematów szkolenia. Osoba nie znająca zasad egzaminu nie ma prawa do niego podejść. Możesz oczywiście o coś dopytać, ale nie proszę mi wytłumaczyć bo nie wiem. Ja moim kursantom zawsze mówiłem, że egzamin jest taką forma teatrzyku, ty grasz że umiesz jeździć Egzaminator próbuje cie zestresować żeby zobaczyć jak sobie dajesz radę. W Gdańsku swego czasu najbardziej gburowaci byli najmniej wymagający, nie raz kursanci do mnie dzwonili "darł się na mnie cała drogę ale w sumie żadnego skomplikowanego skrzyżowania nie robiliśmy". Zapamiętaj jedną rzecz, egzaminator ma cię gdzieś nawet nie zapamięta twojej twarzy bo widzi dziennie ze 20 takich osób, najczęściej to jego standardowe popisowe teksty ty też powinnaś mieć go w dupie, olać wszystko co nie dotyczy się kierunków jazdy lub egzaminu bezpośrednio, jechać swoje, z teatralną przesadą obserwować otoczenie. Pamiętaj, że jesteś o jeden krok przed nim bo wiesz, że on tylko próbuje cię zestresować i nic poza N nie może ci więcej zrobić. Zdawać możesz ile ci potrzeba a 3 miesiące to wcale nie jest długo (kiedyś się tyle czekało na pierwszy termin praktyczny).
Szybka jazda nie wymaga odpowiednich umiejętności. Trzeba jedynie wiedzieć który pedał odpowiada za jej zwiększanie.
Borys_q
 
Posty: 3480
Dołączył(a): sobota 22 marca 2008, 16:36
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez szerszon » czwartek 25 lutego 2016, 22:30

JAKUB napisał(a):W odpowiedzi już dostrzegam Twoją irytacje.
Instruktor - co robił?
NAUCZYŁ, ale to nie "działka" egzaminatora.
Bo irytującym jest fakt,że niemoty idą na egzamin i wszyscy winni tylko nie oni. Również irytującym jest fakt,że są instruktorzy , którzy tego nie omawiają. To wystarczy minuta dwie..ale jak nie robia zatrzymania w wyznaczonym miejscu to o czym mówimy. Grunt że kurs jest za 999.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Nadaję się? Czy mam to rzucić?

Postprzez JAKUB » czwartek 25 lutego 2016, 23:02

Ja tylko współczuję.
Unikam jak ognia ocen przed egzaminem..
Zakładam P wychodzi ...?
Z nowego (dzisiejszego) rozporządzenia:
&26. Przed rozpoczęciem części praktycznej egzaminu państwowego egzaminator: (...)

.upewnia się, czy zasady przeprowadzania egzaminu państwowego są zrozumiałe dla osoby egzaminowanej;
JAKUB
 
Posty: 1406
Dołączył(a): sobota 10 marca 2012, 19:53

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości