Szerszon, ja tyko zwracam uwagę na sytuacje, w których obie strony złamały jakieś przepisy, bo podobnie jest w przypadku Pani która założyła ten temat.
Złamanie przepisu przez rowerzystkę nie miało wpływu na przebieg zdarzenia.
Mogła nawet fruwać i nic by sie nie stało, gdyby nie było omijania.
Można uznać, że "Przyczyna kolizji było omijanie pojazdu, który zatrzymał sie w celu przepuszczenia pieszych". Nie wiesz czy ten pijaczek wszedł na czerwonym czy jeszcze na zielonym...
A jak już był na pasach...
Przepis o omijaniu możesz zastosować na PdP bez sygnalizacji, czy na skrzyżowaniu bez sygnalizacji.
Ten pijaczek, z tego co widać na przejściu nie był, a wlazł raczej na czerwonym, ponieważ autobus już tam był, a nie widać , aby skręcał.
Jedynie co kierowcy pojazdu mogło zaświtać w głowie to DLACZEGO autobus stoi w tak nietypowym miejscu.
Cytowane przez Ciebie artykuły.
Polecam zapoznać sie jednak z Art 5 ustawy.
Jakbyś znał to bys mi tu nie wrzucał Art 13 i 14.
Napisałem, że filmu nie widziałem,
Ok. Ale w takim układzie jestem zdumiony,ze sie wypowiadasz nie znając dokładnie sytuacji.
Ja tylko stwierdzam, że obie strony dostały mandaty słusznie, bo obie strony naruszyły przepisy - tak, jak w przytoczonych przykładach.
Szanowna userka, z tego co tu wiadomo zachowywała się zgodnie z przepisami. czyli miała zamiar ustąpić pierwszeństwa wszystkim, którym sie to pierwszeństwo należało i nie ma żadnych przesłanek, aby miało być inaczej.
Jak widać z filmu raczej nie miała szansy zobaczyć ŁAMIĄCEGO PRZEPISY.
Stoję na stanowisku, że zmieniając pas należy się upewnić że jest pusty (może ktoś tam stać jak już było napisane przez kogoś, mogła być kolizja itp) przynajmniej na jakimś odcinku przede mną, na którym będę w stanie zareagować na nagłe zdarzenia.
Chyba sie nie rozumiemy.
Określiłem jasno sytuację.AUTOSTRADA
Nie wspominam o uszkodzonym pojeździe , bo taki zazwyczaj stoi.
Piszę o jadącym pod prąd pojeździe na autostradzie.który nie stoi , gdzie V=0, tylko V= np 100 km/h. I może mam być winny , ponieważ nie zachowałem szczególnej ostrozności przy zmianie pasa ruchu i nie ustąpiłem pierwszeństwa pojazdowi jadącemu "swoim" pasem ruchu ?
Gdyby Pani włączyła się do ruchu i zderzyła się czołowo po dajmy na to kilkudziesięciu metrach z pojazdem jadącym pod prąd... to czyja byłaby wina?
To by pojazd już widziała i mogłaby zareagować najwyżej negatywnie wyrazić sie o przodkach szanownego pana. Mogłaby sie zatrzymać ( Art 3)
Jako osoba jadąca w swoim przekonaniu drogą jednokierunkową oczekiwałbym od drugiego pojazdu zjechania mi z drogi, ale przecież nie staranowałbym go.
Nie wiem co to ma współnego z tematem wątku. To zupełnie inna sytuacja.
Jako rowerzyście zdarzało mi się jechać pod prąd drogą jednokierunkową nie raz.
Jeśli chodzi o rowerzystów to akurat nie jestem zaskoczony. To norma, że rowerzysta i PoRD to niebo a ziemia.
Jest to o tyle łatwe, że znaki typu "zakaz wjazdu"
A to B-2 w oko nie wpada ? Za mało jaskrawy ?

Nie rozglądamy się ?
Czy ten DDR jest równoległy do drogi jednokierunkowej ?
.
I teraz sytuacja, w której ja jadę pod prąd prawą krawędzią, a kierowca jadący prawidłowo mnie taranuje "bo jechałem pod prąd"...
Kwestia czy Ciebie widzi. Jeśli widzi to wina kierowcy. Nie ma szansy Ciebie zauważyć-twoja wina.
Z "należytą ostrożnością" jest trochę tak, jak z "dostosowaniem prędkości do warunków panujących na drodze". Nie ważne jak wolno jechałeś i jak bardzo uważałeś. Jeżeli wpadłeś w poślizg na lodzie i wjechałeś w inny samochód, to nie dostosowałeś prędkości do warunków panujących na drodze... Bo gdybyś dostosował, to byś się zatrzymał.
To troche bez sensu ten twój przykład. Co mają warunki na drodze , które przepisów nie łamią do sytuacji ?
Podam tu przykład wypadku z udziałem Jarosława Wałęsy.
Gdyby nazywał się Jan Kowalski to skończyłby jak kierowca mercedesa na Puławskiej w Warszawie.
Jechał na zielonym sygnale 130 km/h..zabił 3 osoby, dwie wyjeżdżały na S-2 i jak ocenili biegli-nie było możliwości w porę dostrzeżenia mercedesa przy tej prędkości i widoczności.
10 lat więzienia i inne "przyjemności"
tak też podchodzą sądy..te normalne, gdzie sędzia ma trochę oleju w głowie i umie zinterpretować przepisy.
A argument o tym, że inne pojazdy zasłaniały widoczność... Gdyby zasłaniały w drugą stronę, czyja byłaby wina?
Gościu..daj sobie spokój z wymyślaniem, a cobybyłogdyby..
W drugą strone było lustro i świadomość, że może nadjechać pojazd zgodnie z przepisami...nie pisz mi teraz o ufo, dobrze ?
Czy włączającej się do ruchu kobiety która nie zachowała szczególnej ostrożności kiedy powinna?
Może zaczniesz czytać ze zrozumieniem, co sie do Ciebie pisze.
Nie miała kolizji z tym , co jechał prawidłowo, tylko z tym co nieprawidłowo.
Po to jest tam lustro. Zrozumiałes ?
nie licząc się z tym że ktoś może cofać, to podjęła pewne ryzyko, które skończyło się kolizją.
Cofanie na jednokierunkowej służy w pierwszej kolejności do parkowania, a nie do jazdy.
Gdzieś tu była opinia jednego z autorytetów, który prawidłowo zinterpretował taka sytuację. Gdyby ktos cofał to najpierw musiałby pojechac prawidłowo i byłoby go widać, prawda,że logiczne ?
Co prawda SN ten wyrok odrzucił, ale widać jak do takich spraw podchodzą sądy...
Odniosłem wrażenie,że z żalem odniosłeś sie do faktu, że SN pomyślał za sędziego niższej instancji i policję.
Ale bardzo dziękuję za ten wyrok SN.
