Światła, dziewczę jechało prosto lewym pasem, złotówa wyjechał z poprzecznej i przyładował w prawy bok. Twierdzi, że jechała na zielonym, ma 2 świadków, że jechała na zielonym, złotówa stwierdził, że jechał na zielonym. Nierozgarnięte dziewczę podpisało mandat, taksiarz podpisał mandat, policja orzekła współwinę -.-
Na skrzyżowaniu jest monitoring, więc dojście kto jechał na zielonym problemem nie jest. Z drugiej strony mandat podpisany (tłumaczył babie, nie tłumaczył... ehh nieważne). Pozamiatane, czy jest sens się dalej bawić? (oczywiście zakładając, że coś sensownego się nagrało) Nie tyle chodzi o sam mandat co o winę za kolizję i naprawę samochodu z OC