Popołudniowe korki przez centrum i miejsca parkingowe wzdłuż krawężnika do parkowania równoległego tyłem.
Jedzie sobie kolumna, ktoś z przodu zwalnia bo widzi przed sobą miejsce do zaparkowania, jedzie powoli bo chciałby tam zaparkować, ale widzi za sobą resztę, która tam się ciśnie i 'pogania'.
Daje szybko gazu, żeby znaleźć się "przed" miejscem do parkowania (parkowanie równoległe tyłem), włącza kierunkowskaz i ......... niestety za późno. Ktoś za nim już podjechał pod jego tył, a za tamtym podjechali następni i ... ten z przodu stoi z kierunkowskazem i zapalonymi światłami od wstecznego licząc, że ten za nim się cofnie ale...się nie cofnie bo zanim stoi ktoś inny, a dalej jeszcze ktoś i tak cała kolumna. No i ten z przodu stoi i czeka, ci z tyłu w końcu trąbią....burdel i syf.
I zastanawiam się czy nie ma jakiegoś "życiowego patentu" na zasygnalizowanie temu z tyłu "stój, poczekaj, ja na chwilę odjadę, ale zaraz będę cofał bo tu jest miejsce do parkowania równolegle tyłem" ?
Zauważyłem, że jeśli się zatrzymam przed miejscem, włączę kierunkowskaz, a potem pojadę do przodu to i tak ten za mną podjeżdża. Tak jakby myślał, że....miałem parkować przodem równolegle, ale się rozmyśliłem i pojechałem dalej ?
Kiedyś kolega zaproponował, żeby włączać awaryjne i czekać aż ten za nami nas wyprzedzi. Ale to się nie sprawdza w sytuacji 'kolumny' bo tych z tyłu jest...nieskończona ilość

Jakiś uniwersalny pomysł, który by łatwo i intuicyjnie zrozumieli wszyscy ?