Najważniejsze - wojny nie ma

Jak przekraczasz granicę autostradą koło Szeged to w stronę Serbii może być luz, a można tracić na kilka godzin stania, szczególnie w wakacje jak masa Turków jedzie do siebie. Na przejściu z tego co widziałem to Polaków ( i w ogóle Słowian) puszczali bez żadnych problemów, za to autka na niemieckich blachach bywały trzepane. W ogóle Serbowie raczej lubią Polaków. Autostrady płatne na bramkach. Uwaga na policję pod wiaduktami, podobno szczególnie pierwszymi za granicą. nas tylko raz złapali za przekroczenie o ~30 km/h to po drobnych negocjacjach jakaś nieduża suma z tego wyszła, ale to już było kilka lat temu i mogło się zmienić. Tak to szczerze mówiąc egzotyki jakiejś nie ma. Taka biedniejsza Polska. Jeździ się normalnie. Poza autostradami trafiałem raczej na zwykłe jednojezdniówki - kawał asfaltu, nieutwardzone pobocze, często prowadzące przez wiochy, miejscami dziurawe, ale bez przesady. W Belgradzie z parkowaniem trzeba ogarnąć, bo są jakieś kolorowe strefy, płaci się sms'ami, czy w kioskach chyba można jeszcze coś kupić... nie wiem nawet, w każdym razie miśków parkingowych sprawdzających rejestracje była tam masa wszędzie. Chociaż jak widzieli polską rejestracje to raczej odpuszczali nawet sobie wpisywanie numeru rejestracyjnego. Do tego jeszcze w centrum Belgradu jest dużo jednokierunkowych i zakazów skrętów w lewo, wiec może być śmiesznie, szczególnie, ze gps nie wszystkie u nas ogarniał



