Jest to zdecydowanie łatwiejsze. Przyznaj się, jeździłeś tak za małolata wyciskając ile fabryka dała z maluszka? Tylko pominąłeś czynnik losowy. Pytanie, czy temu, którego zamierzasz właśnie wyprzedzić przyjdzie do głowy, że ktoś będzie go wyprzedzał z prędkością wyższą o 100 km/h od dopuszczalnej czy nie? Zmieni pas ruchu i władujesz się w niego z prędkością o 100 km/h wyższą zanim zdążysz zdjąć nogę z gazu czy nie? Zresztą, kiedyś za małolata jak miałem ponad 200 km/h na budziku otrąbiło mnie Porsche, któremu podczas zmiany pasa ruchu o mało drogi nie zajechałem. Na szczęście ręka Boska w tej i kilku innych sytuacjach czuwała.maryann napisał(a):Jak zaś się jedzie 170/h, to w ogóle w tył nie musisz patrzeć- interesuje Cię tylko przód i trochę z boku. To może być łatwiejsze do ogarnięcia niż jazda z prędkością dopuszczalną- tylko dobrze patrzeć przed siebie.
Żadna sztuka pędzić po prostej traktując pojazdy jak nieruchome pachołki. Powód do dumy tym bardziej.
Mam nadzieję, że nie jesteś kierowcą pojazdu uprzywilejowanego. Który Need For Speed najbardziej lubisz?maryann napisał(a):Kierowcy karetek mają to w małym paluszku...
-----
Przedstawiłeś mi obraz UK, którego nie znałem. W moich okolicach nikt dopuszczalnych nie przekracza a wypadku nie widziałem żadnego, raptem kilka kolizji. Ale moje dane nie są miarodajne, więc nie przeczę.lith napisał(a):Trochę po SW (okolice Plymouth, Exeter) i potem dojazd do Londynu (swoją drogą 250 mil autostrady i 3 poważniejsze mijane wypadki)
Jaki procent kierujących według Ciebie przekraczał tam dopuszczalne prędkości? Były to znaczne przekroczenia czy nie? Pytam z czystej ciekawości.