zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez bebela » wtorek 08 kwietnia 2014, 09:46

Hej, jeszcze nie zdałam prawka, ale mam za sobą kolejne podejście.I powiem Wam, że mieliście rację :D - zrobiłam następująco(1 raz w życiu tym sposobem na egzaminie, nie chciało mi się już wydawać kasy na dodatkowe jazdy): Trzymałam ręczny u góry już 'odblokowany', dodałam gazu (ok 2-3tysiące obrotów) i lekko odpuściłam sprzęgło i po odpuszczeniu ręcznego auto bez żadnego problemu ruszyło. I to z lekkim piskiem, ale byłam szczęśliwa. Jednak ten sposób jest rewelacyjny, szkoda, że nie nauczono mnie go w szkole jazdy, choć ogólnie nie chcę narzekać na mojego instruktora, bo byłam zadowolona z tego, jak mnie uczy. Przez tą cholerną górkę dopiero raz zdawałam prawko na mieście, oblałam z własnej głupoty na jednokierunkowych, ale to już nieistotne :D
bebela
 
Posty: 14
Dołączył(a): niedziela 20 października 2013, 17:04

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez klaudia65 » czwartek 15 maja 2014, 20:51

Również dziś nie zdałam i również z powodu zjechanej skrzyni biegów oraz dziwnego sprzęgła.
30 godzin kursu jazd bez zarzutu, na ostatniej jeździe jeździłam perfekcyjnie, nawet na 1 lekcji , kiedy pierwszy raz w życiu siedziałam w aucie nie miałam problemu z biegami, ani z ruszaniem, pedałami... nic.
Na egzaminie się nie stresowałam, byłam spokojna, obsługa poszła szybciutko.
No, więc wrzucam jedynkę, spuszczam ręczny , popuszczam lekko sprzęgło, a auto... nie chce jechać. W końcu po wielu próbach zgasło. Ale miałam jeszcze możliwość powtórzenia. Znowu jedynka, ręczny spuszczony, popuszczam sprzęgło, ale już nie lekko tylko, że prawie go całkiem puściłam, dodałam od razu szybko gazu i CUD auto zaczęło w końcu ruszać (tylko co z tego skoro tylko na mocnym gazie, a na półsprzęgle ono wcale nie chce jechać tylko stoi albo gaśnie). Jakim cudem przy tak zawrotnej prędkości(do której mnie auto wręcz zmusiło miałam wrażenie) zmieściłam się w kopercie to nie wiem. Ale co z tego, skoro daje wsteczny , popuszczam sprzęgło... auto nie chce jechać. Biegi całkowicie rozklekotane, wajcha mam wrażenie kiwała się sama na wszystkie strony , ale jakoś wrzuciłam wsteczny no i chcę jechać, a ono za nic nie chce. Znowu nie wiadomo co robić. Przecież nie ruszę na gazie, bo zaraz będę skręcać do tyłu na łuku i jak mam niby to robić na gazie? skoro na kursie skrecajac do tylu na łuku musiałam nieraz na połsprzegle lekko wciskac hamulec , zeby mi auto sie za szybko nie stoczyło... znowu, mocowanie się z tym aż w końcu zgasł. Egzamin negatywny.
Na kursie jeździłam 3 autami z żadnym nie miałam problemu. Na kursie dostał mi się najgorszy rzęch w którym nie da się jeździć na półsprzęgle( a jak inaczej na łuku jechać??) bo zatrzymuje się/gaśnie/ nie chce jechać.
Na gazie przejechać cały łuk sobie nie wyobrażam. Co najciekawsze; sprzęgło w aucie egzaminacyjnym trzeba było bardzo wysoko nogę podnieść, żeby w ogóle ruszyło, a hamulec ledwo się dotknęło, a już auto stawało jak za dotknięciem różdżki. Biegi ledwo co chciały wchodzic i gałka była tak luźna, że bałam się, że zaraz mi się rozleci. Już wiem czemu ludzie nie zdają na banałach na placu, skoro takie auta im się trafiają... i dlaczego tak niska zdawalność jest. Mam wrażenie, że celowo dają byle jakie auta, żeby więcej kasy natrzepać.

Niemniej problem z wyczuciem takiego auta jest duży. Bo jaki ja mam sens teraz podchodzić drugi raz? trzeci?
mam zdawać do oporu aż wyczuję egzaminacyjne auto? (raczej większość tam tak właśnie działa - przynajmniej tak mi się wydaje). Poćwiczę w domu innym to też nic mi to nie da, bo co z tego, że nawet jak go ogarnę to na egzaminie on znowu będzie inaczej "funkcjonował".

Na kursie nie miałam nigdy problemów z samochodami, a na egzaminie miałam problemy z ruszaniem, auto chciało stawać/gasnąć gdy jechałam na połsprzęgle(jakby sie w ogle tak nie dalo). I nie wiadomo co w takiej sytuacji robić. Przecież w 5 sekund nie wyczuję, nie ogarnę auta po 30h jeżdżenia tylko tym kursowym.
Dla mnie to jest absurd trochę. Ale w sumie jak wszystko w Polsce.

Spróbuję podejść 2 raz i jeśli znów będzie to samo(czego sie mozna spodziewac) to raczej nie wsiade juz nigdy za kółko.. z przykroscia bo kocham jezdzic i na kursie smigalam z przyjemnoscia bez zajakniecia po miescie...
16.04.2014 TEORIA + (71/74)
10.05.2014 PLAC -
30.06.2014 PLAC + | MIASTO +
klaudia65
 
Posty: 34
Dołączył(a): wtorek 06 maja 2014, 15:39

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez Anett » czwartek 15 maja 2014, 21:02

klaudia65 napisał(a):Również dziś nie zdałam i również z powodu zjechanej skrzyni biegów oraz dziwnego sprzęgła.
30 godzin kursu jazd bez zarzutu, na ostatniej jeździe jeździłam perfekcyjnie, nawet na 1 lekcji , kiedy pierwszy raz w życiu siedziałam w aucie nie miałam problemu z biegami, ani z ruszaniem, pedałami... nic.
Na egzaminie się nie stresowałam, byłam spokojna, obsługa poszła szybciutko.
No, więc wrzucam jedynkę, spuszczam ręczny , popuszczam lekko sprzęgło, a auto... nie chce jechać. W końcu po wielu próbach zgasło. Ale miałam jeszcze możliwość powtórzenia. Znowu jedynka, ręczny spuszczony, popuszczam sprzęgło, ale już nie lekko tylko, że prawie go całkiem puściłam, dodałam od razu szybko gazu i CUD auto zaczęło w końcu ruszać (tylko co z tego skoro tylko na mocnym gazie, a na półsprzęgle ono wcale nie chce jechać tylko stoi albo gaśnie). Jakim cudem przy tak zawrotnej prędkości(do której mnie auto wręcz zmusiło miałam wrażenie) zmieściłam się w kopercie to nie wiem. Ale co z tego, skoro daje wsteczny , popuszczam sprzęgło... auto nie chce jechać. Biegi całkowicie rozklekotane, wajcha mam wrażenie kiwała się sama na wszystkie strony , ale jakoś wrzuciłam wsteczny no i chcę jechać, a ono za nic nie chce. Znowu nie wiadomo co robić. Przecież nie ruszę na gazie, bo zaraz będę skręcać do tyłu na łuku i jak mam niby to robić na gazie? skoro na kursie skrecajac do tylu na łuku musiałam nieraz na połsprzegle lekko wciskac hamulec , zeby mi auto sie za szybko nie stoczyło... znowu, mocowanie się z tym aż w końcu zgasł. Egzamin negatywny.
Na kursie jeździłam 3 autami z żadnym nie miałam problemu. Na kursie dostał mi się najgorszy rzęch w którym nie da się jeździć na półsprzęgle( a jak inaczej na łuku jechać??) bo zatrzymuje się/gaśnie/ nie chce jechać.
Na gazie przejechać cały łuk sobie nie wyobrażam. Co najciekawsze; sprzęgło w aucie egzaminacyjnym trzeba było bardzo wysoko nogę podnieść, żeby w ogóle ruszyło, a hamulec ledwo się dotknęło, a już auto stawało jak za dotknięciem różdżki. Biegi ledwo co chciały wchodzic i gałka była tak luźna, że bałam się, że zaraz mi się rozleci. Już wiem czemu ludzie nie zdają na banałach na placu, skoro takie auta im się trafiają... i dlaczego tak niska zdawalność jest. Mam wrażenie, że celowo dają byle jakie auta, żeby więcej kasy natrzepać.

Niemniej problem z wyczuciem takiego auta jest duży. Bo jaki ja mam sens teraz podchodzić drugi raz? trzeci?
mam zdawać do oporu aż wyczuję egzaminacyjne auto? (raczej większość tam tak właśnie działa - przynajmniej tak mi się wydaje). Poćwiczę w domu innym to też nic mi to nie da, bo co z tego, że nawet jak go ogarnę to na egzaminie on znowu będzie inaczej "funkcjonował".

Na kursie nie miałam nigdy problemów z samochodami, a na egzaminie miałam problemy z ruszaniem, auto chciało stawać/gasnąć gdy jechałam na połsprzęgle(jakby sie w ogle tak nie dalo). I nie wiadomo co w takiej sytuacji robić. Przecież w 5 sekund nie wyczuję, nie ogarnę auta po 30h jeżdżenia tylko tym kursowym.
Dla mnie to jest absurd trochę. Ale w sumie jak wszystko w Polsce.

Spróbuję podejść 2 raz i jeśli znów będzie to samo(czego sie mozna spodziewac) to raczej nie wsiade juz nigdy za kółko.. z przykroscia bo kocham jezdzic i na kursie smigalam z przyjemnoscia bez zajakniecia po miescie...


Może bieg nie wszedł? Mi tak się zdarza nawet teraz gdy się doszkalam.
WORD często zmieniają auta więc wątpliwe by były bardzo zryte. Może sprzęgło po prostu wyżej łapie. Jak czujesz już że chce ruszyć wtedy dodaj gazu i lekko puszczaj sprzęgło powinno być ok.
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez jasper1 » czwartek 15 maja 2014, 21:17

klaudia65 napisał(a):30 godzin kursu jazd bez zarzutu, na ostatniej jeździe jeździłam perfekcyjnie, nawet na 1 lekcji , kiedy pierwszy raz w życiu siedziałam w aucie nie miałam problemu z biegami, ani z ruszaniem, pedałami... nic.
.

I to jest podejrzane. Może trafiłaś na ten typ instruktora, który od pierwszej do ostatniej godziny pomaga kursantowi swoim sprzęgłem dając złudne poczucie, że dajesz radę.
Weź jedno, drugie, trzecie autko od rodziny czy znajomych na jakimś placu i zobacz czy dajesz radę.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez klaudia65 » czwartek 15 maja 2014, 21:27

Anett napisał(a):Może bieg nie wszedł? Mi tak się zdarza nawet teraz gdy się doszkalam.
WORD często zmieniają auta więc wątpliwe by były bardzo zryte. Może sprzęgło po prostu wyżej łapie. Jak czujesz już że chce ruszyć wtedy dodaj gazu i lekko puszczaj sprzęgło powinno być ok.

Bieg wszedł, bo się nawet egzaminatora pytałam czy dobrze wrzuciłam. No , ja byłam w szoku, że takie auto mi się dostało, w życiu bym nie pomyślała, że taka sytuacja mi się trafi na egzaminie, że będę miała w ogóle problemy z ruszeniem, a nie jestem naprawdę jakaś kiepska. Wszyscy mówią, że każde auto jest inne, ale ja jeździłam na kursie trzema i z żadnym nie było takich problemów. A co do sprzęgła... to nawet jeśli wysoko łapie to na łuku powinno się jechać na półsprzęgle, a na tym aucie mam wrażenie, że tak sie wrecz nie da, a nie wyobrazam sobie cofac na łuku na gazie, bo inaczej auto nie pojedzie.. na egzaminie nawet z głupim fotelem miałam problem, bo jak na kursie mogłam sobie przysunac jak najblizej chcialam to na egzaminie tylko do pewnego momentu i to juz bylo jego MAX a dla mnie wciaz za daleko... chyba w zadnym aucie nie siedzialo mi sie tak niewygodnie, niekomfortowo i w ogole STRASZNIE. Dodatkiem była ulewa od samego rana i ja wsiadajaca do auta mokra cała jak po kąpieli.

I to jest podejrzane. Może trafiłaś na ten typ instruktora, który od pierwszej do ostatniej godziny pomaga kursantowi swoim sprzęgłem dając złudne poczucie, że dajesz radę.Weź jedno, drugie, trzecie autko od rodziny czy znajomych na jakimś placu i zobacz czy dajesz radę.

Przez ostatnie 10-12h kursu jeździłam sama i nigdy nie mialam problemów. Wina auta. Jechałam trzema innymi na kursie- nie było problemów. Jechałam autem koleżanki- nie było problemów. Jadę egzaminacyjnym , wszystko robię jak trzeba (wrzut na jedynkę, spuszczanie ręcznego, popuszczanie sprzęgła- nie chce ruszyć.) Ruszyło dopiero kiedy bardzo wysoko podniosłam nogę (prawie, ze puscilam sprzeglo) i dodałam mocno gazu.
Widac na nizszych obrotach nie chce. Rzęch i tyle. Szkoda gadac w ogóle: Co z tego, że się bede doszkalac innymi autami, jak na egzaminacyjnym auto na polsprzegle nie chce w ogole jezdzic.
A ja po 30h kursu nie jestem w stanie wyczuc auta jak jezdzi tylko jak do niego wsiade, bo przeciez nie po wygladzie( pomijajac moze skrzynie biegow). I gdzie niby mam sie tego nauczyc jak kazde auto jest inne? Jaki jest sens isc na egzamin po 50 razy az w koncu "auto zacznie cie sluchac".
Jak na łuku był taki problem ze sprzęgłem to nie wyobrażam sobie górki... nie mowiac juz o miescie.
Ostatnio zmieniony czwartek 15 maja 2014, 21:35 przez klaudia65, łącznie zmieniany 2 razy
16.04.2014 TEORIA + (71/74)
10.05.2014 PLAC -
30.06.2014 PLAC + | MIASTO +
klaudia65
 
Posty: 34
Dołączył(a): wtorek 06 maja 2014, 15:39

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez Anett » czwartek 15 maja 2014, 21:31

Każde auto trzeba umieć wyczuć. Wiadome- egzaminy zdają różni ludzie i te auta nawet po 6msc są w różnym stanie, nic się nie poradzi.

Ja miałam ten sam problem na jednym z egzaminów też wysoko łapało ale dało się przyzwyczaić. Po prostu- po woli próbuj nic na siłę a problemów nie będzie
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez rusel » czwartek 15 maja 2014, 21:33

Rzęch i tyle


bo piłujecie i rżniecie te samochody na potęge, nowa elka po 2 tygodniach ma spalone sprzęgło
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez jasper1 » czwartek 15 maja 2014, 21:33

klaudia65 napisał(a):Co z tego, że się bede doszkalac innymi autami, jak na egzaminacyjnym auto na polsprzegle nie chce w ogole jezdzic.

Im więcej autek znasz z różnie biorącym sprzęgłem, tym większa szansa, że każdym dasz radę.
To, które miałaś na egzaminie chyba jednak jeździ czy egzaminator wniósł je podstawiając Ci na stanowisko? :wink:
Ja miałam 2 godziny dodatków "w renomowanej szkole", gdzie autko miało problemy z wtryskiem. Gaz do odpalania i na wstecznym tylko z gazem. Da się.
Ostatnio zmieniony czwartek 15 maja 2014, 21:36 przez jasper1, łącznie zmieniany 1 raz
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez klaudia65 » czwartek 15 maja 2014, 21:36

jasper1 napisał(a):Im więcej autek znasz z różnie biorącym sprzęgłem, tym większa szansa, że każdym dasz radę.
To, które miałaś na egzaminie chyba jednak jeździ czy egzaminator wniósł je podstawiając Ci na stanowisko? :wink:

Egzaminator sam mi je ustawiał na łuku i też miał problemy (zgasło mu) :lol: ( to w sumie mało śmieszne)
16.04.2014 TEORIA + (71/74)
10.05.2014 PLAC -
30.06.2014 PLAC + | MIASTO +
klaudia65
 
Posty: 34
Dołączył(a): wtorek 06 maja 2014, 15:39

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez Anett » czwartek 15 maja 2014, 21:40

Nie zganiaj na egzaminatora. Samochód trzeba wyczuc. Może za szybko później je póścić chciałaś.?
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez klaudia65 » czwartek 15 maja 2014, 21:50

Anett napisał(a):Nie zganiaj na egzaminatora. Samochód trzeba wyczuc. Może za szybko później je póścić chciałaś.?

Nie zganiam, piszę jak było. Nie jest problem to, że za szybko puszczam, tylko przypuszczam to, że auto to stary rzęch i potrzebuje większych obrotów, żeby pojechać. Bardzo wysoko musiałam podnieść nogę, żeby auto w ogóle zechciało pojechać, na kursowym wystarczy, że lekko podniesiesz i auto jedzie, a tutaj ani drgnie. Łuk się przejeżdża na półsprzęgle, a egzaminacyjne w takim momencie stoi w miejscu i nie chce ruszać.... a nie wyobrażam sobie przejechać cały łuk na gazie(to wydaje sie niemozliwe). Nie mowiac juz o pozniejszych manewrach.. bo auto by musiało mi gasnac na miescie w takim przypadku co 5 sekund (no bo skoro auto nie chce jechac na polsprzegle to wyobrazcie sobie podjezdzanie w korku?) Wiem, ze trzeba "wyczuc" auto , ale tego sie nie da wyuczyc. To nie jest tak, że "zwalam na wszystko inne, bo nie zdałam", potrafię ocenić siebie w aucie. I moim zdaniem tam był za słaby silnik. Jak auto nie moze jezdzic na polsprzegle bo zaraz gasnie albo nie chce jechac i stoi. I trzeba ciagle na gazie. W zadnym innym aucie nie bylo takiego problemu, a niektorych manewror inaczej nie da sie zrobic. I to jest wlasnie najgorsze. Dlatego nie wiem czy jest sens podchodzic kiedykolwiek znowu bo w sumie co z tego, ze pojezdze sobie na innych a pojde tam.. moim zdaniem nie powinni takich aut dawac poczatkujacym i to jeszcze na egzamin. masakra.
Ostatnio zmieniony czwartek 15 maja 2014, 22:12 przez klaudia65, łącznie zmieniany 1 raz
16.04.2014 TEORIA + (71/74)
10.05.2014 PLAC -
30.06.2014 PLAC + | MIASTO +
klaudia65
 
Posty: 34
Dołączył(a): wtorek 06 maja 2014, 15:39

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez Anett » czwartek 15 maja 2014, 22:11

Pisz odwołanie skoro uważasz że to nie twoja wina tylko auta :lol:
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez tomcioel1 » czwartek 15 maja 2014, 22:43

klaudia65 napisał(a):
Anett napisał(a):Nie zganiaj na egzaminatora. Samochód trzeba wyczuc. Może za szybko później je póścić chciałaś.?

Nie zganiam, piszę jak było. Nie jest problem to, że za szybko puszczam, tylko przypuszczam to, że auto to stary rzęch i potrzebuje większych obrotów, żeby pojechać. Bardzo wysoko musiałam podnieść nogę, żeby auto w ogóle zechciało pojechać, na kursowym wystarczy, że lekko podniesiesz i auto jedzie, a tutaj ani drgnie. Łuk się przejeżdża na półsprzęgle, a egzaminacyjne w takim momencie stoi w miejscu i nie chce ruszać.... a nie wyobrażam sobie przejechać cały łuk na gazie(to wydaje sie niemozliwe). Nie mowiac juz o pozniejszych manewrach.. bo auto by musiało mi gasnac na miescie w takim przypadku co 5 sekund (no bo skoro auto nie chce jechac na polsprzegle to wyobrazcie sobie podjezdzanie w korku?) Wiem, ze trzeba "wyczuc" auto , ale tego sie nie da wyuczyc. To nie jest tak, że "zwalam na wszystko inne, bo nie zdałam", potrafię ocenić siebie w aucie. I moim zdaniem tam był za słaby silnik. Jak auto nie moze jezdzic na polsprzegle bo zaraz gasnie albo nie chce jechac i stoi. I trzeba ciagle na gazie. W zadnym innym aucie nie bylo takiego problemu, a niektorych manewror inaczej nie da sie zrobic. I to jest wlasnie najgorsze. Dlatego nie wiem czy jest sens podchodzic kiedykolwiek znowu bo w sumie co z tego, ze pojezdze sobie na innych a pojde tam.. moim zdaniem nie powinni takich aut dawac poczatkujacym i to jeszcze na egzamin. masakra.


przesadzasz... auta w wordach to nie sa stare rzęchy bo raz że wymieniają je dość często a dwa że tam już jeżdżą osoby które cos tam potrafią więc ich zużycie też jest mniejsze niż w szkołach ... juz sam fakt ze hamulce brały jak brzytwa dowodzi że przebiegu nie miało zbyt dużego ... a auto autu nierówne - ja swoje kupiłem z przebiegiem 12 tys i sprzęglo łapało wlasnie tak bardzo wysoko i praktycznie nic nie zmienilo się do 200 tys - to że sprzęglo lapie wysoko nie znaczy wcale że nie da sie jechac na półsprzęgle ... brak ci wyczucia no i te nerwy napewno nie pomogły . Za drugim razem trafisz na auto które ci lepiej podpasuje i będzie git
tomcioel1
 
Posty: 655
Dołączył(a): środa 23 lutego 2011, 23:06

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez lith » piątek 16 maja 2014, 18:00

@klaudia65
Ja tam u Ciebie na pierwszy rzut oka widzę jeden problem. Z tego co piszesz to dla Ciebie jazda na półsprzęgle i dodawanie gazu się wyklucza... a tak wcale nie jest i wiele samochodów w ten sposób łatwo zgasić. Jak masz niewyczuty samochód to ruszanie bez gazu jest proszeniem się o to, żeby zgasł. Druga rzecz to półsprzęgło - w jednym samochodzie to półsprzęgło jest niżej, w innym wyżej. Jak jest wysoko to nie znaczy, że jest zepsute :P
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Re: zjechane sprzęgło w aucie egzaminaycjnym

Postprzez klaudia65 » piątek 16 maja 2014, 20:00

lith napisał(a):@klaudia65
Ja tam u Ciebie na pierwszy rzut oka widzę jeden problem. Z tego co piszesz to dla Ciebie jazda na półsprzęgle i dodawanie gazu się wyklucza... a tak wcale nie jest i wiele samochodów w ten sposób łatwo zgasić. Jak masz niewyczuty samochód to ruszanie bez gazu jest proszeniem się o to, żeby zgasł. Druga rzecz to półsprzęgło - w jednym samochodzie to półsprzęgło jest niżej, w innym wyżej. Jak jest wysoko to nie znaczy, że jest zepsute :P

problemem jest dla mnie brak możliwości jechania na półsprzęgle( i fakt, że sprzęgło wysoko bierze , więc jak podniesiesz nogę za bardzo to Ci zgaśnie, a znowu na półsprzęgle nie pojedziesz bo egzaminacyjne wedy stoi) , a nie dodawanie gazu bo to oczywiste , że jak jedziesz do przodu na łuku musisz w pewnym momencie mimo wszystko go dodać (przynajmniej ja tak robię), ale spróbuj na GAZIE w aucie , które nie jeździ na półsprzęgle na łuku cofać do tyłu na zakręcie , spróbuj jechać autem na mieście wykonując manewry , których nie da się inaczej wykonać niż na półsprzęgle. Jasne, nie mam wyczucia obcego samochodu, bo jak mogę go mieć skoro pierwszy raz zdaję prawko i nie mam żadnego doświadczenia ? Jak niby mam wyczuć egzaminacyjne auto w 5 sek jadąc po łuku gdzie powinnam skupiać się na prawidłowym wykonaniu zadania, a nie kombinować , co zrobić, żeby auto w ogóle zechciało ruszyć ? na dodatek z całkowicie rozklekotaną skrzynią( biegi rowniez inaczej)? i na dodatek w soczystej ulewie (oczywiście dziś dla odmiany jest sucho i słonecznie) to jest niemożliwe raczej... Na dodatek było mi strasznie niewygodnie bo fotela nie dało sie bardziej przysunac do przodu bo to byl jego MAX zupelnie inaczej niz na kursowym aucie i dla mnie za daleko. To jest kuriozalna sytuacja, że po 30h na kursie, gdzie nie miałam większego problemu z jazdą, mam problem z rozpoczęciem jazdy na aucie egzaminacyjnym.. bo mam poczucie jakbym zmarnowała czas i pieniądze. I nie mogę podejść drugi raz, bo znów spotka mnie identyczny problem z autem(pewnie wszystkie tam takie sa) Patowa sytuacja.
Ostatnio zmieniony piątek 16 maja 2014, 20:16 przez klaudia65, łącznie zmieniany 2 razy
16.04.2014 TEORIA + (71/74)
10.05.2014 PLAC -
30.06.2014 PLAC + | MIASTO +
klaudia65
 
Posty: 34
Dołączył(a): wtorek 06 maja 2014, 15:39

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 21 gości