przez kocurro84 » poniedziałek 16 grudnia 2013, 21:26
Witam.
Żeby nie zakładać nowego tematu podczepiam się już do istniejącego.
Otóż kilkanaście miesięcy temu uległem poważnemu wypadkowi. Jadąc na skuterze i skręcając za zakrętem w lewo na posesję, zostałem potrącony przez wyprzedzający mnie samochód osobowy. Jak się okazało rzecz działa się w kolumnie 5 pojazdów: ja byłem pierwszym w kolumnie, a za mną 4 samochody osobowe.
W pewnym momencie ostatni pojazd z kolumny rozpoczął w miejscu niedozwolonym (znak niebezpieczny zakręt w lewo i linia podwójna ciągła P4) wyprzedzanie całej kolumny przekraczając znacznie dopuszczalną prędkość i z ogromną siłą uderzył mnie (w momencie usłyszenia pisku opon już nie miałem jak zareagować).
Wyprzedzający został oskarżony i skazany za przestępstwo z art. 177.2 KK na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.
Sędzia zarzucił mu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
Ale w sumie ja nie o tym. W trakcie śledztwa biegły sądowy robiący opinię, znalazł również u mnie elementy przyczynienia do wypadku (ubezpieczyciel uznał 30% przyczynienia do wypadku), że wjechałem na pas, który już był zajęty, nie zachowałem szczególnej ostrożności.
Takie zarzuty zwykle się podnosi w każdym wypadku czy kolizji gdy chodzi o wyprzedzanie i skręt w lewo.
Moim zdaniem (i nie tylko moim) biegły nie ma racji. Bo gdzieś są granice tej szczególnej ostrożności.
Wykonałem ze swojej strony wszystko co mogłem zrobić.
- zasygnalizowałem lewym migaczem zamiar zjechania do osi jezdni (żeby nie wpaść pod koła pojazdowi jadącemu po tym samym pasie - w końcu jechałem jednośladem)
- sprawdziłem w lewym lusterku, czy nie zajeżdżam drogi temu pojazdowi - zobaczyłem w odległości mniej wiecej 100-150 m za mną auto, więc miałem możliwość bezpiecznego zjazdu do osi jezdni
- włączyłem ponownie kierunkowskaz do skrętu w lewo,
- spojrzałem w lewe lusterko (widziałem jeden pojazd w odległosci ok 50-70 m za mną, który widocznie zwalniał, nie sygnalizował wyprzedzania mnie z którejkolwiek strony)
- pas przeciwny na wprost był "czyściutki"
- rozpocząłem manewr skrętu, w tym momencie usłyszałem pisk opon i tyle filmu.
Czyli wychodzi na to, że w momencie, gdy oderwałem oczy od lusterka by ruszyć, pojazd nr 4 rozpoczął wyprzedzanie (przypomnę na linii podwójnej ciągłej, a wcześniej jakieś 200 metrów była linia jednostronnie przekraczalna od strony lewego pasa).
Więc pytam, jakie są granice szczególnej ostrożności, skoro:
1) znam tą drogę na pamięć i wiem, że przez ok 200 metrów od miejsca wypadku do tyłu nikt nie miał prawa znajdować się na lewym pasie (bo zabraniała mu to linia P3 przechodząca w ostatniej fazie w P4)
2) patrząc w lusterko widziałem pierwszy pojazd z kolumny (nie widziałem, ze jest ich więcej), który zachowywał się w sposób przewidywalny, reagował na moją sygnalizację najpierw zjazdu do osi jezdni, potem samego skrętu
3) skuter nie jest pojazdem zrywnym od momentu przekręcenia przepustnicy do momentu gdy pojazd zrobi te 3-4 metry mija 2-3 sekundy
4) w odróżnieniu od samochodu osobowego, kierujący skuterem nie ma lusterka wstecznego, w którym widzi wszystko jak na dłoni, nie siedzi sobie wygodnie w fotelu, tak że może wykonywać manewr będąc wpatrzonym cały czas w lusterka
5) auto wyprzedzające jechało 107km/h, w ostatniej fazie ok 80km/h a linię P4 przekroczył w odległości 55m od miejsca wypadku, więc biorąc pod uwagę nawet średnią prędkość 94km/h wychodzi na to, że od momentu rozpoczęcia wyprzedzania, do momentu uderzenia nie minęło więcej, niż 2 sekundy.
Proszę o komentarz, bo chcę wystąpić do Sądu (już Cywilnego) między innymi o powołanie nowego biegłego. Bo nie czuję się w żaden sposób winny, a już z pewnością nie w 30% (to jakby nie patrzeć, prawie współwina).
Wiadomo, że wyprzedzanie jest dopuszczalne, wyprzedzanie kolumny pojazdów też, choć ja nigdy się nie podjąłem wyprzedzania więcej, niż 2 pojazdów, bo wychodziłem zawsze z założenia, że nigdy nie mamy w takiej sytuacji gwarancji, że uda nam się bezpiecznie zakończyć ten manewr.
A tymczasem trafił mi się idiota, który nie dość, że wyprzedzał kolumnę 4 pojazdów, za znakiem niebezpieczny zakręt w lewo, na podwójnej ciągłej, to jeszcze przekraczając dopuszczalną prędkość.
Odnoszę wrażenie, że to pojęcie szczególnej ostrożności jest nadużywane w sytuacjach, gdzie był potrzebny "szósty zmysł" i totalna nieufność do wszystkich na drodze, a nie szczególna ostrożność.