Reklama TV/Radio

[furby]

Ostatnio pojawila sie reklama, ze predkosc zabija.
A przeciez to jest absurd. Rowniez do wypadku przyczynia sie:
- glupota pieszych i/lub rowerzystow,
- alkohol,
- stan drog,
- itp, itd.
Czy tak trudno wydac pieniadze na inny cel? Co Wy o tym sadzicie?

[szerszon]

Nie prędkość , tylko nagła jej utrata..

[taik]

@furby
Ja akurat uważam, że prędkość zabija.
Co innego uderzyć w kogoś 100 km/h, a co innego 10 km/h.
Ty mówisz co przyczynia się do wypadku, a tu chodzi o skutek prędkości, kiedy już do niego dojdzie.

[Radhezz]

To wprowadźmy ograniczenie do 30km/h w pożarze zabudowanym i 45km/h poza, po czym spieszmy się cieszyć ze wspaniałych statystyk mówiących o spadku ilości ofiar...

Szczerze? To taką sama głupota jakby człowiek za każdym razem kiedy wsiada do pojazdu miał świadomość że może zginąć i nie ze swojej winy - nawet nic nie może na to poradzić... Jak ktoś będzie miał pecha to go trafi meteoryt jak będzie stał na balkonie - ale to nie oznacza że wszyscy zaraz mamy się schować pod ziemię przed "morderczymi" meteorami.

Tak samo statystyki są zaklamane w tym temacie: kto kiedy widział żeby jako przyczynę wypadku ustalono zły stan drogi? Rozbił się to znaczy że nie dostosował prędkości do warunków... Sprawa zamknięta, następny proszę.

[lith]

Dokładnie, sama w sobie prędkość nikogo jeszcze nie zabiła. Niedostosowanie prędkości do warunków już tak... ale tą za dużą prędkością w jednej sytuacji będzie 10 km/h, w innej 100 km/h. Rzucanie konkretnymi wartościami jest bez sensu.

[taik]

To wprowadźmy ograniczenie do 30km/h w pożarze zabudowanym i 45km/h poza, po czym spieszmy się cieszyć ze wspaniałych statystyk mówiących o spadku ilości ofiar...

To już jest histeria

Dokładnie, sama w sobie prędkość nikogo jeszcze nie zabiła. Niedostosowanie prędkości do warunków już tak... ale tą za dużą prędkością w jednej sytuacji będzie 10 km/h, w innej 100 km/h. Rzucanie konkretnymi wartościami jest bez sensu.

Dlatego chodzi o skutek prędkości, kiedy już dojdzie do wypadku. Wartość prędkości w chwili uderzenia bezpośrednio przekłada się na liczbę rannych i zabitych.
Cała kampania, jak zresztą wszystkie inne, mają za zadanie uzmysłowić kierowcom, by poruszali się z prędkościami dopuszczalnymi, a nie jechali 10, 30 czy 45 km/h - takie cele kampanii były by kuriozalne.

[Radhezz]

Prędkość dopuszczalna też nie jest zawsze prędkością bezpieczną. To jaka jest w danych warunkach należy do kierującego - przynajmniej w dół. A miło by było gdyby uwzględniano też że ta ocena może też wynosić więcej niż wartość ze znaków czy przepisów.

[taik]

Prędkość dopuszczalna też nie jest zawsze prędkością bezpieczną. To jaka jest w danych warunkach należy do kierującego - przynajmniej w dół.

Ogólnie prędkość dopuszczalna na drodze to konsensus pomiędzy bezpieczeństwem, a wygodą przemieszczania się.

A miło by było gdyby uwzględniano też że ta ocena może też wynosić więcej niż wartość ze znaków czy przepisów.

Dlatego zarządca drogi zgodnie z art. 21 PRD na obszarze zabudowanym może ją zwiekszyć, co często na "bezpiecznych" drogach ma miejsce.

[lith]

Problem polega an tym, że te 2 drogi traktowane za tak samo 'bezpieczne'

[mk61]

Dlatego chodzi o skutek prędkości, kiedy już dojdzie do wypadku. Wartość prędkości w chwili uderzenia bezpośrednio przekłada się na liczbę rannych i zabitych.
Cała kampania, jak zresztą wszystkie inne, mają za zadanie uzmysłowić kierowcom, by poruszali się z prędkościami dopuszczalnymi, a nie jechali 10, 30 czy 45 km/h - takie cele kampanii były by kuriozalne.

A jak ktoś włoży łapy do gniazdka i go prąd piertolnie, to wina kogoś, czy prądu? Umiejętność posługiwania się niektórymi zjawiskami fizycznymi może wiele zdziałać. Że się nie wkłada łap do gniazdka każdy wie i się do tego stosuje. Że się nie popełnia głupot na drodze, na której bywają wyższe prędkości - o tym już wielu zapomina, albo nawet nie ma pojęcia.

Wracając do tematu. Gdy słyszę w radiu, czy TV, że "kampania społeczna sponsorowana przez ministerstwo ... ", to zawsze przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo. Niecenzuralne.

[Radhezz]

Problem polega an tym, że te 2 drogi traktowane za tak samo 'bezpieczne'

Otóż to jest problem...

Podobnie jak fakt że w naszym cudnym kraju chyba tylko autostrady omijają wiochy... Toż to człowieka szlag jasny trafia, jak na drodze krajowej jedzie i widzi tablicę z jakąś nazwą miejscowości do tego "obszar zabudowany", gdzie zabudowań nawet jeszcze czasem nie widać. Dojeżdżam, są 3 budynki, następnie znowu taki kawałek jak przed wjazdem i "koniec obszaru zabudowanego"... To człowiek czasem wciska gaz, przejeżdża niekiedy nawet nie 300 metrów i kolejna wiocha... Krew mnie zalewa jak muszę jechać taką trasą, bo albo muszę jechać ciągle 50 i tracić niepotrzebnie czas, albo ciągle powiedzmy 90 i ryzykować spory mandat, albo rozpędzać się i hamować jak debil, robiąc sobie przy okazji niezły przepał.

A z zupełnie innej strony to ludzie też często nie mają wyobraźni - ostatnio jechałem do szpitala z transportem krwi na sygnale - przy 170km/h stwierdziłem "k..wa, no nie, zaraz wylecę z tej drogi" - koleiny jak diabli były. Tam mniejsza o to co jeszcze, i jaka była motywacja żeby zwolnić, ale nie o to chodzi: mam znajomego który ma jakieś 20 lat, i wiem tego jak z nim gadałem że on tą samą trasą śmigał osobówką (Ford Probe II) po 180-200km/h, bez jakiegoś specjalnego powodu. Zimą ze straży latamy auta wyciąga z rowów, ale czasem się trafi jakiś wybitnie utalentowany który potrafi lecieć przez zakręt latem z taką prędkością, że nie tyle traci przyczepność, co przy podbiciu zamienia samochód w samolot Mistrz konkurencji jak dotąd niepobity przeleciał kilkanaście metrów zanim zatrzymał się na sporym banerze reklamowym, tj. górnej jego części.

Do czego zmierzam - jak jest powiedziane przy zatrzymaniu i postoju, że jest to zabronione w miejscach gdzie utrudnia ruch, lub zagraża bezpieczeństwu, i ludzie myśleli przy tym jak auta stawiają, to naprawdę w niewielu miejscach trzeba by było jakieś dodatkowe znaki stawiać czy przepisy tworzyć oddzielne.

Tak samo z prędkością - niech zniosą limity i znaki poza obszarem zabudowanym i zdadzą się na osąd ludzi, którzy jeżdżą. Tyle że niestety wiara w inteligencję przedstawicieli naszego gatunku jest u mnie wyjątkowo słaba, i pewnie na takich zasadach połowa świeżych kierowców by nie dożywała pierwszej rocznicy zdobycia uprawnień.

mk61, w pełni zgoda

[RossoneriDevil]

Też słyszę w tv, w radiu i czytam o tym np. w Onecie że prędkość zabija, może sam fakt że w momencie kiedy zaczniemy hamować prędkość ma kolosalne znaczenie, ale jeszcze większe znaczenie ma sytuacja w której do wypadku doszło.
Przede wszystkim wyprzedzanie na przejściu dla pieszych oraz nawet nie zmniejszanie prędkości w momencie dojeżdżania do takich miejsc, u nas nie istnieje kultura jazdy, wszyscy się śpieszą, wyprzedzają,siedzą na zderzakach, cuda...a i tak spotykamy się na następnych światłach, no chyba że przejedzie na czerwonym, rozmowy przez telefon to chleb powszedni....mistrzowie kierownicy.

[lith]

Ma tam nigdzie zagranicą jakiejś przepaści jeśli chodzi o kulturę jazdy nie widziałem. Mamy sporo debili bez wyobraźni, ale przeciętnemu kierowcy wiele nie mogę zarzucić.

[Basak]

Teraz też ruszyła kampania "10 mniej" - czyli poruszajmy się po drogach z niższą prędkością. Moim zdaniem warto zwracać uwagę na takie problemy, zawsze to jakaś forma uświadamiania społeczeństwa. W moim małym miasteczku nie raz spotykam się jak kierowcy jeżdżą ok 70km/h przy pasach, gdzie czekają piesi... To jest głupota. Droga hamowania jest wtedy znacznie dłuższa...

[Radhezz]

Kolejna bzdura i tyle w temacie. Dla pieszych i rowerzystów to może ma znaczenie jakieś, bardziej psychologiczne, ale jednak... Kto jeździ już teraz przepisowo, ten obniżać prędkości nie musi. A kto zapier... ten-to-tego, to co za różnica czy jedzie 80 czy 90?