Witam
Przychodzę dzisiaj w nietypowej sprawie, mianowicie chciałem się poradzić czy mam szansę odwołać się od niezdanego (decyzją egzaminatora) egzaminu na kategorię B.
Sytuacja wyglądała następująco:
Wyjechałem z WORDu, przejechałem przez jakieś drogi jednokierunkowe, drogi ze stopem, zawracałem na skrzyżowaniu itp. Wykonałem większość zadań egzaminacyjnych. Po niedługim czasie egzaminator wydał mi polecenie żeby wjechać w strefę zamieszkania i zaparkować prostopadle obok tam jakiegoś samochodu. Zrobiłem to bez najmniejszego błędu i dostałem następną komendę :
Proszę wyjechać w lewo .. (coś takiego), ja nie zaczaiłem o co chodzi, czy mam wyjechać w lewo czy mam jechać w lewo a to dwie inne rzeczy, więc wrzuciłem lewy kierunkowskaz i wyjechałem ale wycofałem w prawo ( czyli kręciłem kierownicą w prawo). Słyszę że źle wykonane zadanie i dostałem jeszcze jedną szansę, znowu zaparkowałem prostopadle i znowu nie zrozumiałem o co temu kolesiowi chodzi, wyjechałem ponownie źle sygnalizując wyjazd. Usłyszałem : egzamin zakończony wynikiem negatywnym.
Moje pytanie : Czy egzaminator ma prawo oblać mnie za głupi kierunkowskaz ? Rozumiem jak bym użył błędnego kierunkowskazu i spowodowałbym tym samym zagrożenie dla ruchu, ale taka błahostka i oblałem, masakra. Później jeździłem jeszcze po mieście do 40 minuty i wróciłem do ośrodka.
Jak to widzicie ? Miał prawo czy po prostu mnie wych**ał ?
Zdjęcie mojej karty egzaminacyjnej zamieszczam w linku ze względu na wielkość i jakość:
http://pokazywarka.pl/pedrqi/