Polski rygor?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Re: Polski rygor?

Postprzez jasper1 » środa 05 czerwca 2013, 21:36

eLLLka napisał(a):jasper1 to jest bardzo niesprawiedliwe. My kursanci mamy prawo oczekiwać zdanego egzaminu po zakończonym kursie prawa jazdy. Nie dawać fałszywej obietnicy kursantowi, że po 30 godzinach może zdać egzamin. Tylko ile to będzie kosztować, taki na przykład stugodzinny kurs prawa jazdy? Kto za to zapłaci?
Zatem, jeżeli tworzy się system, który zakłada, że po 30 godzinach jazdy kursant jest gotowy do podejścia do egzaminu i na przykład gotowy jest go zdać, to należy dostosować wymogi egzaminacyjne do systemu szkolenia a nie odwrotnie. Bo teraz kurs ewidentnie trwa za krótko, a na egzaminie wymaga się nie wiadomo czego, to potem rodzi to żale, frustracje i gniew, bo my kursanci czujemy się po prostu oszukani i okradani.

Nikt nikomu fałszywej obietnicy nie daje, zgodnie z przepisami podawana ilość godzin kursu jest to czas minimalnych wymagań dla kat. B (dotyczy to teorii jak i praktyki). Prawda jest taka, że wiekszość osób potrzebuje więcej, ale mało osób potrafi sie krytycznie odnieść do własnych umiejetności. Pytanie, czy w związku z tym, że większość musi uczyć się więcej karać dłuższym kursem tych, którzy maja lepsze predyspozycje psychofizyczne do nauki jazdy albo juz doświadczenie w ruchu drogowym i np. A1 lub A w kieszeni.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » środa 05 czerwca 2013, 21:37

Bo teraz kurs ewidentnie trwa za krótko, a na egzaminie wymaga się nie wiadomo czego,


w latach 90tych kiedy chodzilem na kurs mialem obowiazkowo 20h, procz aktualnych zadan bylo np parkowanie rownolegle na placu, kamer nie bylo, egzaminator przypominal wszechmogącego i jakos nie pamietam wsrod rowiesnikow takiego narzekania...
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez eLLLka » środa 05 czerwca 2013, 22:26

Owszem, narzekanie było, ale nie było internetu, tego forum, ta jedna różnica.

Jeżeli kurs to minimalne 30 godzin i kursancie jesteś sam sobie winny, że nie zdałeś, to jeżeli ktoś zdaje za pierwszym razem, to jest to ewidentnie albo fuks, albo ktoś nauczył się jeździć jeżdżąc po ulicach bez prawka i jest to tylko potwierdzeniem, że ten system jest chory i z góry skazuje nas na porażkę.

Analogicznie można stwierdzić, że abiturient też nie powinien mieć pretensji, że nie zdał matury, bo przecież cztery lata nauki zamknąć w jeden egzamin nie sposób, podobnie z każdym egzaminem, przecież to bez sensu, nie widzicie tego?

System jest chory, bo z egzaminu na prawo jazdy robi się horror. Ludzie oblewają chociaż są przygotowani, chociaż nauczyli się jeździć, bo naprawdę, to nie jest aż taka wielka sztuka, w jaką to zamieniacie. To nie jest takie trudne, z większymi trudnościami borykamy się na co dzień, rozwiązujemy kwadratury koła naszej codzienności, a egzaminu nie możemy zdać przez system i przez was egzaminatorzy, bo wywieracie presję, bo się najzwyklej w świecie znęcacie nad kursantami, że zdanie egzaminu staje się trudniejsze od zrobienie aplikacji adwokackiej. A co ta sztuka, wrzucić bieg i pojechać autem, przeczytać znaki, ustąpić pierwszeństwa, naprawdę, a wy wykańczacie psychicznie ludzi. To się powinno zmienić. Bo z tego całego cyrku i tak nic nie zostaje, bo idiotów na drogach nie brakuje, a ktoś im kiedyś egzamin zaliczył, zatem wasz system nie działa jak powinien, jedyne co działa to presja nie mająca przełożenia do sytuacji na drodze, ale o tym już pisałam i nie będę się powtarzać.

Mam szczęście, że ten koszmar mam już za sobą. Przed egzaminem pocieszałam się, że przecież kilkunastogodzinny poród musi być gorszy, ale niestety, te przykre doświadczenia są porównywalne. Zatem innym zdającym pozostaje jedynie współczuć, bo ich umiejętności i tak są niczym w porównaniu do tego co sobie postanowi egzaminator, bo jak postanowi uwalić, to i tak uwali, choćby kursant jeździł jak zawodowiec, bo nie kursant tu rządzi, kursant płaci.
eLLLka
 
Posty: 193
Dołączył(a): poniedziałek 29 kwietnia 2013, 11:52

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » środa 05 czerwca 2013, 22:26

Nie zgodzę się co do tej teorii i przyswajania wiedzy.

Skoro oblewali dyrektorzy ośrodków i egzaminatorzy, to chyba nie powiesz mi że im brak wiedzy. A idąc dalej tym tropem, to skoro ci którzy jednak w oczach takiego żółtodzioba są profesjonalistami nie przeszli tego testu, to jakie wyzwanie stawia się przed tym biednym kursantem?

Kilka lat temu w Gdyni krążyły plotki że była wielka afera związana z łapówkarstwem (instruktor mi opowiadał). Ponoć wywalili wielu egzaminatorów, niektórym odebrali prawo jazdy i tak dalej.
Powiem Ci szczerze i nie wstydzę się do tego przyznać, że po zamontowaniu tych wszystkich kamer i zaostrzeniu rygoru wobec nieuczciwych egzaminatorów, po czwartym oblanym razie moim MARZENIEM było aby wróciły te czasy kiedy można było spokojnie dać w łapę i dostać plastik. Byłem wręcz załamany faktem że już się tak nie da. Może to i niemoralne co piszę, ale nie będę udawać że miałem inne uczucia, bo tak nie było.

Później dowiadywałem się jak to obejść i jednak dać łapówkę, ale to już nie dosyć że nie było łatwe, bo trzeba było się naszukać i podpytać wśród "znajomych znajomych znajomych", kosztowało już więcej i w dodatku jakoś nie do końca byłem pewien czy się uda i tylko dzięki temu zrezygnowałem. Gdyby udało mi się w ten 'nieuczciwy' sposób zdobyć prawko, nie miałbym żadnych wyrzutów sumienia.

Obecnie podobne odczucia mam w stosunku do chociażby ZUS'u. Gdyby udało mi się jakoś ich wyrolować i uniknąć płacenia składek, nawet nielegalnie ale z pewnością że nic mi nie zrobią, to też jakoś bym nie płakał nad brakiem uczciwości ze swojej strony, ponieważ sam ZUS moim zdaniem nie gra uczciwie. Coś jak "okraść złodzieja". Małe zło.

Trochę to smutne że są właśnie w tym kraju instytucje, które sprawiają że obywatel się buntuje i postanawia łamać prawo, bo czuje się przez nie "rolowany".
Ostatnio zmieniony środa 05 czerwca 2013, 22:45 przez KOSIKOSI, łącznie zmieniany 1 raz
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez KOSIKOSI » środa 05 czerwca 2013, 22:28

eLLLka napisał(a):Mam szczęście, że ten koszmar mam już za sobą. Przed egzaminem pocieszałam się, że przecież kilkunastogodzinny poród musi być gorszy, ale niestety, te przykre doświadczenia są porównywalne. Zatem innym zdającym pozostaje jedynie współczuć, bo ich umiejętności i tak są niczym w porównaniu do tego co sobie postanowi egzaminator, bo jak postanowi uwalić, to i tak uwali, choćby kursant jeździł jak zawodowiec, bo nie kursant tu rządzi, kursant płaci.



Hah. Miałem identycznie :D.
Obrona magisterska, wszystkie sesje, kolokwia, egzaminy na uczelni, rozmowy o pracę czy okresy próbne w pracy nie były dla mnie nawet w 10% tak uciążliwe i załamujące jak egzamin na prawo jazdy :D

Nawet moja 2 letnia córka mnie tak z równowagi nie potrafi wyprowadzić :D
KOSIKOSI
 
Posty: 13
Dołączył(a): wtorek 04 czerwca 2013, 09:29

Re: Polski rygor?

Postprzez rusel » środa 05 czerwca 2013, 23:10

Owszem, narzekanie było, ale nie było internetu, tego forum, ta jedna różnica.


nie przypominam sobie, byla adrenalina i normalny stres i nic poza tym. Nikt nikogo nie straszyl jak robicie to sobie teraz wszyscy nawzajem. Jeden nakręca drugiego i przychodzicie doslownie zesr....na egzamin bo ten mi powiedzial to a tamten tamto, instruktor jeszcze dal blogoslawienstwo na droge.......

Ludzie oblewają chociaż są przygotowani, chociaż nauczyli się jeździć, bo naprawdę, to nie jest aż taka wielka sztuka,


jest to sztuka

. A co ta sztuka, wrzucić bieg i pojechać autem, przeczytać znaki, ustąpić pierwszeństwa


powiedz to osobom ktore nie potrafia zmieniac biegow, nie wiedzą kiedy i jak z nich korzystac, nie patrzą na znaki, nie rozumieją sytuacji na drodze, padli ofiarą sztuki egzaminowania?

Mam szczęście, że ten koszmar mam już za sobą. Przed egzaminem pocieszałam się, że przecież kilkunastogodzinny poród musi być gorszy, ale niestety, te przykre doświadczenia są porównywalne


to juz histeria
Avatar użytkownika
rusel
 
Posty: 4301
Dołączył(a): wtorek 25 listopada 2008, 11:16

Re: Polski rygor?

Postprzez eLLLka » środa 05 czerwca 2013, 23:21

Nie wydaje mi się, żeby tak drastyczne błędy, o których wspominasz były nagminnie popełniane na egzaminach. Pewnie zdarzają się sytuacje ekstremalne, bo tak jest wszędzie, ale problem polega na tym, że zdawalność 30% to jest naprawdę jakieś kuriozum. Oblewanie ponad połowy? Czyli 70% nie ma pojęcia o jeździe? Nie wie do czego służą biegi, że o znajomości znaków nie wspominając?

Sztuka to "Dziewczyna z perłą" a nie prowadzenie auta.
eLLLka
 
Posty: 193
Dołączył(a): poniedziałek 29 kwietnia 2013, 11:52

Re: Polski rygor?

Postprzez jasper1 » środa 05 czerwca 2013, 23:26

eLLLka napisał(a):Sztuka to "Dziewczyna z perłą" a nie prowadzenie auta.

No fakt, zdecydowanie bliżej do sztuki walki i nawt predyspozycje te sam z grubsza rzecz ujmując potrzebne... nie wystarczy znac technike, potrzebna jeszcze kontrola umysłu.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Polski rygor?

Postprzez ks-rider » środa 05 czerwca 2013, 23:29

eLLLka napisał(a):...Nie dawać fałszywej obietnicy kursantowi, że po 30 godzinach może zdać egzamin.


Tyle, ze Kursant sam chce byc robiony na perlowo bo wierzy wszystkim ktorzy zapewniaja go, ze po 30 h go naucza, taka mentalnosc, to jak 20 letni Golf z niemiec od dziadka z przebiegiem 35 000 km. :mrgreen:

@kosikosi, szkoda ze nie ustosunkowales sie do mojego postu, ale szczerze mowiac nie liczylem na to z wiadomych wzgledow, skrytykowac czy napisac pierduly kazd ypotrafi, gorzej z sensowna odpowiedzia lub obrona swoich tez.

Rusel,

wbrew temu co twierdzisz ze nikt nie potrafi, ze nikt nie wie, w przeciwienstwie do wlasnie tej wiekszosci mam gotowca. Tyle, ze ze mna nikt wtej sprawie gadac nie chce. Dzwonic , dzwonilem do ministerstwa, tam niestety papierowe tygrysy wiedza lepiej.

:wink:
Ostatnio zmieniony czwartek 06 czerwca 2013, 11:45 przez ks-rider, łącznie zmieniany 1 raz
ks-rider
 
Posty: 3820
Dołączył(a): sobota 19 grudnia 2009, 21:47

Re: Polski rygor?

Postprzez lith » czwartek 06 czerwca 2013, 00:22

Przeczytałem całość. System jest jaki jest, można za głupotę uwalić, ale zasady są jasne, więc zdanie jest jak najbardziej wykonalne. Teraz prawko większość robi zaraz po 18, zdecydowana większość moich znajomych zdała za pierwszym, reszta na czymś się tam dawała złapać, ale zdawała za 2, max 3 podejściem. Nikt jakoś specjalnie nie marudził. W zeszłym roku brat był na tym etapie. Zdał za... pierwszym O.o tak jak większość jego znajomych: 1, 2, ewentualnie 3 raz. Ze znanych mi osób na prawdę pojedyncze zdawały po 5, czy 7 razy...

Na moim własnym egzaminie na 20 osób podchodzących kilkanaście nie zdało starej teorii... niektórzy wyzywali, że podchodzą do niej np. 3, czy 4 raz... ja sobie nie wyobrażam jak tak na beton można było przyjść. Osobiście znam 1 osobę, która oblała starą teorię... i to jeszcze myślała, że się ze wstydu zapadnie. A na moim egzaminie ok. 12-14 osób. Jak z jazdą dalej jest tak samo to sie nei dziwię. Moja jazda na egzaminie była na prawdę tragiczna, chyba najgorsza jazda w życiu, aż mi głupio było... i jakoś sie udało. Byłem zestresowany, robiłem dziwne rzeczy na drodze... przecież żeby zdać wystarczy na nikim nie wymusić, nie przejechać po liniach, zatrzymywać sie na strzałkach i stopie, jakoś wymęczyć te parkowania Nie zrobić czegoś bardzo głupiego w nieprzewidzianych, nagłych sytuacjach.


Problemem większości osób jest to, że nie potrafią podchodzić do egzaminów, szczególnie ustne/praktyczne to dla większości taki stres, że zupełnie ich blokuje. A egzamin na prawko niestety często nie wybacza tego. Potrafiąc podejść bardziej na luzie można wypaść lepiej niż osoba posiadająca dużo szerszą wiedzę, czy umiejętności -sprawdzone empiryczne chyba już dziesiątki razy :P
edit:
I tutaj rzeczywiście łatwiej podejść bezstresowo do egzaminu, który możesz poprawić jutro, niż do takiego, który możesz poprawić za miesiąc... ale też bez przesady- prawko jest egzaminem, który w przeciwieństwie do wielu innych można poprawiać w nieskończoność. Na prawdę są gorsze egzaminy, jeżeli o to chodzi, a ludzie aż tak się nimi nie przejmują- choćby taka matura, z której wyniki można sobie podbić raz do roku. Albo studia, gdzie oblewając jedną, niewłaściwą rzecz można się z nimi pożegnać, czy przynajmniej mieć rok w plecy.
Ostatnio zmieniony czwartek 06 czerwca 2013, 00:38 przez lith, łącznie zmieniany 4 razy
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Re: Polski rygor?

Postprzez disaster » czwartek 06 czerwca 2013, 00:35

Kłania się tak zwane wychowanie bezstresowe.
W szkole ucznia nie wolno krytykować, trzeba szukać jego mocnych stron przymykając oczy na słabe.

Efektem są jednostki, które stresuje mina egzaminatora.
No a wytknięcie jakiegoś oczywistego błędu to obraza majestatu.
Potem jest jak na jednym z odwołań w Łodzi - "Przecież córka, tylko pomyliła gaz hamulcem!"

Zdałem egzamin za drugim razem. Za pierwszym wymusiłem pierwszeństwo przy zawracaniu z wykorzystanie infrastruktury.
Był błąd, były konsekwencje.
Błąd w czasie jazdy na autostradzie może kosztować życie...
Ty masz rację, a ja mam karabin.
Avatar użytkownika
disaster
 
Posty: 937
Dołączył(a): wtorek 17 października 2006, 16:41

Re: Polski rygor?

Postprzez lith » czwartek 06 czerwca 2013, 01:09

@disaster
Ja bym nie zwalał na bezstresowe wychowanie. Wcale nie jest łatwo zapanować nad stresem jak komuś na czymś mocno zależy. Mi na prawdę sporo zeszło zanim to w miarę opanowałem. Każdy musi znaleźć swoja metodę.
Moja się opiera na:
1. Optymistyczne podejście, wiara we własne umiejętności (fajnie jak obiektywnie rzeczywiście je posiadamy, ale nie jest to warunek konieczny :P)
2. Niestawianie wszystkiego na 1 kartę, niewmawianie sobie, że muszę coś zdać, nic nie muszę. Łatwiej o takie podejście kiedy egzamin nie jest celem samym w sobie, tylko elementem drogi do celu, kolejnym punktem na liście do odhaczenia. Np. Egzamin na prawko to nie jakiś dzień sądu, kulminacyjny moment, nasz cel... to kolejny punkt w drodze do jeżdżenia własnym samochodem- gdzieś miedzy kursem, a szukaniem własnego autka. Jeden z wielu etapów, nic specjalnego.

u kogoś innego mogą działać zupełnie inne postawy, ważny jest efekt :P
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Re: Polski rygor?

Postprzez JAKUB » czwartek 06 czerwca 2013, 07:01

lith napisał(a):@disaster
(...)
1. Optymistyczne podejście, wiara we własne umiejętności (fajnie jak obiektywnie rzeczywiście je posiadamy, ale nie jest to warunek konieczny :P)
2. (..)
:P

1. Optymistyczne podejście jest najważniejsze, ale :"cały ambaras, aby dwoje chciało naraz"
Jakim musisz być optymistom, gdy się dowiadujesz, że źle podajesz dowód osobisty,(co to za paszport np. taki pusty), za wolno chodzisz, a w ogóle to egzaminator ma zły dzień i mówi to z takim wyrzutem jakby to było najważniejsze. (to wszystko poza kamerką). Przy kamerce egzaminator gra słodkiego idiotę i nagrały się tylko Twoje dziwne tłumaczenia niezrozumiałości problemu wcześniejszego.
"Fachowcy" uważają, że muszą, muszą, muszą,... sprawdzić jak przyszły kierowca poradzi sobie w sytuacji stresowej. No i sobie nie radzi bez względu na stopień przygotowania.
Wynik egzaminu - najechanie na słupek (po co w ogóle tu przyszedł na egzamin jak nie umie jeździć?).

Na szczęście tak nie jest we wszystkich WORD-ach, ale twardogłowi trzymają się mocno i są obstawieni kolesiami.


Inna kwestia to predyspozycje instruktorów do szkolenia dorosłych. Taki odpowiedzialny kiedyś zawód przez lata stał się FUCHĄ mniej płatną i odpowiedzialną niż np. kładzenie kafelek. Który z instruktorów (poza oświatą, ale tu inny problem bo też nie jest dobrze) pracuje na innej umowie niż ŚMIECIÓWKA. Gdy zerkam na prawy fotel pojazdu "L", często widzę tam młodzież bez doświadczenia zawodowego, bo starsi już dawno zmienili swoje aspiracje zawodowe i poszli do UCZCIWEJ, godnej pracy.

Ku pokrzepieniu serc - PRACA INSTRUKTORA NAUKI JAZDY TO MISJA!!! Tylko, że ja nadal jestem głodny.
Ostatnio zmieniony czwartek 06 czerwca 2013, 07:21 przez JAKUB, łącznie zmieniany 1 raz
JAKUB
 
Posty: 1406
Dołączył(a): sobota 10 marca 2012, 19:53

Re: Polski rygor?

Postprzez jasper1 » czwartek 06 czerwca 2013, 07:12

:)
lith napisał(a):@disaster
. Niestawianie wszystkiego na 1 kartę, niewmawianie sobie, że muszę coś zdać, nic nie muszę. Łatwiej o takie podejście kiedy egzamin nie jest celem samym w sobie, tylko elementem drogi do celu, kolejnym punktem na liście do odhaczenia. Np. Egzamin na prawko to nie jakiś dzień sądu, kulminacyjny moment, nasz cel... to kolejny punkt w drodze do jeżdżenia własnym samochodem

Mam wrażenie, że wielu osobom trudno przyjąć taką postawe, bo prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu ponoszą konsekwencje finansowe oblanego egzaminu, a dla wielu są to spore kwoty, nie stać ich na kupno samochodu, jest to inwestycja w przyszłość - jak będę szukać pracy, to mam już PJ. Są to przeważnie młode osoby, część robi prawko za pieniadze rodziców, którzy też podkręcają atmosfere. Do tego tu jest system ocen 0 - 1, nie da sie wybłagać trzy z ogonem tak, jak często w szkole, gdzi nauczyciel zna ucznia, weźmie pod uwage całokształt. No i ambicja, porównywanie się z kolegami, ale o tym już było. Tworzenie atmosfery horroru wokół egzaminu, legendy egzaminacyjne w wykonaniu kolegów i niektórych instruktorów też nie pomagają, a są one głownie reliktem przeszłości, gdy nadzór nad egzaminami był dużo słabszy.
Widze to tak, choć sama egzamin zdałam za czwartym razem, nie miałam żadnego powodu do jakichkolwiek zastrzeżeń, a nie wierzę w szczególne swoje szczęście. Czytam tu różne opowieści i zastanawiam się czy przypadkiem w ocenie sytuacji nie ma dużego znaczenia nr pesel, wielość doświadczeń życiowych wpływających na postrzeganie sytuacji egzaminacyjnej i umiejętnośc znalezienia sie w takiej specyficznej relacji.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Polski rygor?

Postprzez ks-rider » czwartek 06 czerwca 2013, 10:32

NBo wlasnie, padlo slowo szklenie ludi doroslych. Oeszem dorosli sie trafiaja, od czasu do czasu, z regoly sporadycznie. Wiekszosc to bezstresowo wychowane dzieciaki na poziomie 12 - 13 latkow ktorzy swietnie radza sobie w zyciu virtualnym.

W realu nie da sie zresetowac podczas wyscigu czy to zycia, czy to auta. Pamietam, jak kilka lat temu 28 latek klucil sie ze mna, z po absolwencji tylu godtin na ply station bedzie umial prowadzic auto w ruchu drogowym :mrgreen:

Jezeli zaparkowanie auta w ruchu drogowym stwaza problem, bo jeden z druha nie ogarnia tematu jak / w ktora strone krecic kierownica ( mimo 150 - iu przypomnieniach ) to moze faktycznie lepiej sobie podarowac, i jezdzic rowerem ? Zdolnosc koncenracji u dzisiejszych
" dorosych " jest katastrofalna. Moze wiec warto by w szkolach wrocic do zadawania wierszy na pamiec, bo na twardym dysku nie zawsze jest prad, i nie zawsze da sie go odczytac !

:wink:
ks-rider
 
Posty: 3820
Dołączył(a): sobota 19 grudnia 2009, 21:47

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości