Nie ma żadnego włączania się do ruchu, bo rowerzysta nie zjeżdża z drogi dla rowerów. Droga dla rowerów nie kończy się w tym miejscu, a my przez to - z czysto ontologicznego

punktu widzenia - nie możemy (w sensie: nie mamy takiego prawa) określić, czy droga dla rowerów przecina jezdnię, czy jezdnia przecina drogę dla rowerów.

Nie ma więc mowy o wyjeżdżaniu z drogi dla rowerów na jezdnię, a więc nie ma i mowy o włączaniu się do ruchu - to zaistniałoby tylko wówczas, gdybyśmy mieli znak C-13a.
niebieski90 napisał(a):A pierwszeństwa należy ustąpić rowerzyście jadącemu (w rozumieniu - będącemu w ruchu), a nie włączającemu się do ruchu.
Błąd logiczny. Nie ma znaczenia, czy rower jest w ruchu, czy w bezruchu. To nie ma nic do rzeczy. Bycie
uczestnikiem ruchu nie ma nic wspólnego z tym, czy zmieniasz swoje położenie.

Uczestnik ruchu może stać, albo jechać - jego status konstytuowany jest przez sam fakt znajdowania się na drodze. Natomiast - nazwijmy to - manewr włączania się do ruchu, z którym mylisz
poruszanie się, zachodzi tylko w określonych sytuacjach - np. w razie ruszenia się z miejsca po postoju, albo przy zjeździe z DDR na jezdnię. Ale... tu nie ma żadnego zjeżdżania z DDR, bo DDR zachowuje ciągłość - brakuje znaku C-13a, który by o zerwaniu tej ciągłości decydował.
W tym miejscu po prostu przecinają się kierunki ruchu.