garrik napisał(a):Jak pisałem - sam staram się przed przejściem nie wyprzedzać bo mam kiepską widoczność, ale nie dziwię się tym którzy wyprzedzają, jeśli mają absolutną pewność, że nie powodują zagrożenia.
Sensem przepisu zabraniającego wyprzedzania na przejściach i przed nimi nie jest zapewnienie bezpieczeństwa kierującym, tylko pieszym. To przede wszystkim z punktu widzenia pieszego sytuacja powinna znajdować się pod kontrolą. Dlatego nie należy na taki manewr patrzeć z perspektywy kierowcy ("co mi szkodzi, jeśli będę jechał szybciej od tego na sąsiednim pasie?"), ale pieszego. A z perspektywy pieszego taka sytuacja wygląda tak, że w niektórych sytuacjach widzi on tylko pojazd, który np. zwalnia zbliżając się do przejścia, co zachęca go do wejścia na zebrę. Nie widzi jednak pojazdu, który szybciej porusza się zewnętrznym pasem. Skutkiem jest, że pieszy wchodzi pod koła pojazdu wyprzedzającego (=poruszającego się szybciej od sąsiedniego) i dochodzi do wypadku.
Można mówić, że "pieszy powinien był zobaczyć", ale praktyka pokazuje, że nie zawsze się to udaje - np. ruch jest gęsty i trudno dostrzec, co się dokładnie dzieje na dalszych pasach, zwłaszcza w nocy, w deszczu, śniegu, ewentualnie pieszy jest dzieckiem, ma wadę wzroku, itp. I to właśnie dlatego pojazdy w strefach przejść dla pieszych powinny poruszać się z równą prędkością na wszystkich pasach. Chodzi tu o tych, którzy w tych miejscach szukają okazji do przejścia przez jezdnię i powinni mieć jak największą szansę dokonania trafnej oceny sytuacji.
Kiedy podejdzie się do tego w ten sposób, staje się naturalne, że w takich miejscach po prostu dbam o poruszanie się z prędkością równą sąsiednim pojazdom - nie ze względu na własne poczucie kontroli nad sytuacją, ale aby zapewnić kontrolę nad sytuacją pieszym.