Dodam co nieco, gdyż zacząłem ten temat:
- po pierwsze wyszedłem z założenia, że każdy WORD w Polsce jest taki sam i my, przyszli kierowcy, borykamy się z takimi samymi problemami
- po drugie, tutaj wybaczcie mój stan wiedzy, nie wiedziałem, że co WORD to inny zestaw samochodów
- po trzecie 3-5 minut "zabawy" przed wykonaniem łuku jest potrzebne i nikt mi nie wmówi, że taki układ egzaminu jest zbędny (a gadka o uprawnieniach to kpina, jeśli mogę jechać na łuku samemu, to mogę ruszyć do przodu i do tyłu kilka razy z egzaminatorem)
A teraz do konkretów. Nie musicie mi udowadniać, że większość z Was jest ode mnie lepsza za kierownicą a fakt upupienia się na łuku tylko to potwierdza. Prawdą jest jedynie fakt, że przejeżdżając 34 godziny oblałem, gdyż poprawiając łuk zgadł mi silnik. Ok? Nie wyjechałem za linię, nie potrąciłem słupka, nie zatrzymałem się poza kopertą, lub w połowie drogi, tylko zgasł mi silnik. Przejechałem 0 centymetrów - auto nawet nie "przyżabiło". To oznacza, że był brak płynności jazdy kiedy nie było jazdy? Chore.
Kolejna sprawa to stan techniczny samochodów. Poczytałem wszelkie fora dotyczące stanu faktycznego aut w moim WORDzie. Opinie są identyczne. Ba, pojawiają się też głosy typu: "jak zobaczysz samochód z numerem 8 czy 14, to pamiętaj, że drugi raz go nie zapalisz". Po skończeniu egzaminu pomyślałem, że popatrzę jak egzaminator rusza z placu i parkuje to auto. Niestety nie było mi dane, gdyż ten obserwował mnie cały czas i po kilku minutach chodzenia dookoła samochodu zostawił je na placu manewrowym i poszedł do biura. Wcześniej powiedziałem o swoich zamiarach ludziom czekającym na egzamin - wszyscy mieliśmy pod koniec dobry ubaw. A generalnie to przecież dziwne, gdyż te auta są kurde nowe! Nie kapuję tego rozwalonego plastiku pod kierownicą, zwisającego na kilka centymetrów na całej długości, czy pływającej kierownicy.
Rusel pisze:
Instruktor tez nie powinien tak nakręcać typu odwolanie=pozegnanie
I tu właśnie wychodzi fakt, że nie w każdym WORDzie dzieje się to samo. U nas wszyscy się boją cokolwiek pierdnąć, bo znamy dobrze historię tego ośrodka:
http://jg24.pl/?txt=5197http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34309,4088774.htmlhttp://www.jelonka.com/news,single,init,article,14551http://jg24.pl/?txt=24814I wiele innych faktów, podawanych w formie papierowej w lokalnej prasie. Tak tylko dodam, że chodzą słuchy, iż ten ostatni gość - od bomby - został oblany 11 raz. Szczegóły sprzedają ludzie pocztą pantoflową, niestety nic konkretnie nie zostało potwierdzone, więc siać plotek nie będę. Powiem tylko, że podczas nauki w OSK dowiedziałem się, że jest kilka miejsc w moim mieście, gdzie znaki są zasłonięte drzewami i jeśli nie zna się dobrze terenu, to wpakowanie się na drogę z zakazem wjazdu mamy jak w banku.
Wczoraj wykupiłem sobie 2 dodatkowe godziny jazdy. To mój trzeci Colt. Zgadnijcie ile razy mi zgasł? Dokładnie, zero. Ile razy dotknąłem linii na łuku? Ano, zero. Wiem, to niczemu nie dowodzi, tak tylko chciałem się pochwalić

Na koniec dodam, że jeśli nie dojdzie do prawdziwej rewolucji w kształceniu kierowców, jeśli będzie się oblewać za pierdoły tylko po to, aby zbić kasę, jeśli zamiast ułatwiać będzie się utrudniać zdobycie prawka, to na drogach będzie coraz to więcej przekręconych kierowców, którzy zainwestowali w łapówy albo papiery z Białorusi.
Przypomnę artykuł:
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... ankingu-UE