Kamasek napisał(a):Tej siedemdziesiątki nikt się prawie nie trzyma. Masz rację, ale jakby jej tam nie było to jechaliby stówą.
Dla niektórych ograniczenia nic nie znaczą, wieczorami na Wrocławskiej spotykam szaleńców rozbijających się co najmniej setką (na fragmencie, gdzie jest ograniczenie do 50).
Ale, wracając do tematu- na ostatniej jeździe instruktor ostro depnął mi po hamulcach, gdy jadąc 40-tką zbliżyłam się do progu zwalniającego, takiego na szerokość pasów (przed samym progiem było ograniczenie do 20, przyznaję). W sumie był to chyba jedyny taki raz (jasne, bywało "zwolnij", bywało, że na jakichś cofaniach czy światłach czułam, że nie tylko ja trzymam nogę na hamulcu), stąd pytanie: czy to było bardziej "pedagogiczne", czy rzeczywiście wjechanie 40-tką było pomysłem delikatnie mówiąc głupim? Pytam poważnie. Warunki normalne, jezdnia sucha, widoczność dobra, brak pieszych.