Aneeta napisał(a):Właśnie w ruchu publicznym jak to nazwałeś radzę sobie świetnie. A prędkość dostosowałam do warunków jakie były na drodze. Mój instruktor jazdy stwierdził że jestem jedną z najlepszych kursantek i również zdziwiony był wynikiem mojego egzaminu po przeczytaniu kartki jaką dostałam od egzaminatora:) A co do kursantów ogólnie- trudno wymagać by po 30 godzinach jazdy jeździli jak kierowcy od 10 lat np.
No tutaj się nie zgodzę - zarówno kursant, który po 30 godzinach jazdy na kursie zda egzamin (w sumie już nie kursant

) jak i "stary kierowca" dopuszczeni są do ruchu i mają jeździć prawidowo i bezpiecznie. Żadne to posieszenie dla rodziny ofiaru wypadku, że ktoś kto go spowodował byl młodym kierowcą...
Kiedy wreście podchodzący do egzaminu przestaną próbować się mądrować, tylko z pokorą, prawidłowo wykonają powierzone im zadania, a błędów nie będą zrzucać na egzaminatorów... Ja oblaam 3 razy - 3 razy to była moja wina, za 4 jechałam dobrze i zdałam. Jakoś nie trafiłam na celowo oblewającego mnie egzaminatora...
Instruktor nie uczulił Cię, że gzamin to egzamin? Potem może robic drobne wykroczenia na drodze, skoro nikimu nie zagrażasz - np. najeżdżać na ciągłą linię, stawać kawałek za linią zatrzymania, nie robić stopu przy strzałce warunkowej (jak masz kasę na mandaty), ale na egzaminie asz jechać 100% dobrze, no może 99%... Jak dozwolone 50, to masz jechać te 50 (jeżeli to możliwe, a jak piszesz w tej Twojej wąskiej drodze nikogo przed Tobą nie było, więc te wolne 50 mogłaś rozwinąć nawet przy omijaniu). Egzaminator specjalnie kaze ci jechać drogami, gdzie dozwolona jest rózna prędkość, żeby zobaczyć czy wiesz co w danej chwili obowiązuje. Tak samo jak elementem egzminu jest jazda po drodze gdzie dopuszczona jest większa prędkośc niż 50...masz pokazać,że wiesz...