Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Patryk94 » wtorek 12 czerwca 2012, 22:42

Witam,
dziś przystąpiłem do egzaminu prawa jazdy w zakresie kategorii B. Zostałem wyczytany, jako ostatni. Podszedłem do stanowiska, po czym pan egzaminator gasząc szybko papierosa, również podszedł do stanowiska. Poprosił mnie bym stanął po prawej stronię łuku, a on ustawi pojazd. Już od początku starał się mnie zdenerwować. Kazał mi się przedstawić, gdy to zrobiłem, zapytał czy nie mam drugiego imienia. Sprawdził dokument tożsamości i przystąpiłem do egzaminu. Z puli wylosowałem płyn do spryskiwaczy i światło cofania. Otworzyłem pokrywę silnika i pokazuję egzaminatorowi zbiornik z płynem do spryskiwaczy. Wsiadłem do auta, włączyłem zapłon i uruchomiłem spryskiwacze. Wysiadłem, a egzaminator oznajmił mi, że błędnie wykonałem zadanie i muszę je poprawić. Otworzyłem więc korek od zbiornika, choć kompletnie nie widać tam poziomu płynu w zbiorniku i oznajmiłem egzaminatorowi, że stan poziomu płynu do spryskiwaczy jest prawidłowy. Tu zachodzi pierwsze pytanie. Czy włączenie spryskiwaczy to błąd? Przecież nie ma innej możliwości sprawdzenia jaki jest poziom płynu do spryskiwaczy. Następnie zrobiłem łuk, wzniesienie, egzaminator poinformował mnie, że poprawnie wykonałem zadania na placu manewrowym i, że teraz przystąpimy do ruchu miejskiego. Przed wyjazdem z ośrodka egzaminator oznajmił mi, że "rokowania na mój egzamin są słabe", nie przejąłem się tym, wiedziałem, że mu się nie spodobałem i z egzaminem będzie problem. Po wyjeździe z ośrodka zaparkowałem prostopadle i oznajmiłem egzaminatorowi, że zaparkowałem, odpowiedział, że jeżeli jestem pewien to mogę wyjechać. Tak też zrobiłem. Jechałem wzdłuż drogi Skrzydlatej, skręciłem w prawo i otrzymałem polecenia zawrócenia z wykorzystaniem infrastruktury po prawej stronie. Gdy to zrobiłem egzaminator powiedział, że nie respektuję innych uczestników ruchu drogowego, choć z tyłu nadjeżdżał tylko jeden samochód, oraz nie zwracam uwagi na pieszych, choć nikt tamtędy nie szedł. Do tego nie potrafię poprawnie obsługiwać poprawnie mechanizmów sterowania pojazdem. Pojechaliśmy dalej, przed przejazdem kolejowym otrzymałem polecenia skręcenia w lewo. Jechałem 40 km/h jak nakazuje strefa, przejechałem przez przejazd kolejowy, tutaj wszystko ok. W tym momencie zaczęło się wytykanie mi najdrobniejszych błędów. Jakakolwiek próba dyskusji kończyła się niepowodzeniem. Jadąc dalej oczywiście owe błędy były mi nadal wytykane. Nie przejmowałem się tym. Egzaminator poprowadził mnie w strefę zamieszkania, jechałem tyle ile trzeba czyli 20 km/h. Zatrzymałem się przed światłami, lecz przede mną stała elka. Oczywiście elka jechała niepewnie a ja za nią. Elka nagle się zatrzymała, a ja jadąc za nią stanąłem na pasach. Elka w końcu raczyła opuścić skrzyżowanie. Egzaminator 3 razy mówił "stoi pan na pasach", w końcu podjechałem pod sygnalizator, a egzaminator z westchnieniem "nareszcie". Dobrze, to akurat mój błąd. Następnie egzaminator wprowadził mnie w drogę zabudowaną, sam o tym nie wiedział bo jego komentarz był krótki "yyy...aha...ok, niech pan zawróci", a ja na tej wąskiej drodze zawracałem, na 8, ale udało się :) Egzaminator znowu powiedział, że nie potrafię obsługiwać się mechanizmami sterującymi pojazd. Odpowiedziałem mu, że na kursie było inaczej, wiadomo, że to jest stres, odpowiedział bym się odstresował, zadałem mu pytanie "czy pan przez egzaminem był całkiem spokojny?", wtedy dostałem twardą odpowiedź "ja nie będę z panem dyskutował na ten temat". Tu zakończyłem jakiekolwiek konwersację z panem egzaminatorem.W końcu otrzymałem polecenie skrętu w lewo i tu była ta pechowa sytuacja. Samochód zaparkowany na drodze przed skrzyżowaniem. Chcąc nie chcąc musiałem go ominąć, a zjechanie całkowicie na prawy pas było niemożliwe, ponieważ zahaczył bym stojący pojazd, więc jadąc częściowo prawym i częściowo lewym pasem ruchu poczułem szarpnięcie i komunikat, że egzamin w dniu dzisiejszym zakończył się wynikiem negatywnym. Tutaj już nie bałem się dyskusji, lecz nic to nie pomogło. Moje drugie pytanie, czy zostałem słusznie oceniony, skoro samochód stał przed skrzyżowaniem i wjazd na prawy pas nie był możliwy? Na skrzyżowaniu stał znak stop, więc musiałbym się zatrzymać. Egzaminator zapytał czy życzę sobie kontynuować egzamin, chodziło o wykonywanie zadań, pomyślałem sobie czemu nie, skoro za egzamin zapłaciłem to sobie pojeżdżę :P Otrzymałem polecenie zatrzymania we wskazanym miejscu, mała nieuwaga i zatrzymałem się za daleko. Zostałem poinformowany o złym wykonaniu zadania. Włączyłem się do ruchu i znowu źle wykonałem zadanie. Powtarzanie zadania, zatrzymanie prawidłowe, lecz włączenie się do ruchu znowu nieprawidłowe. Tu jest moje trzecie pytanie. Włączyłem lewy kierunkowskaz, spojrzałem we wsteczne oraz boczne lusterko i odjechałem. Po drugim złym wykonaniu tego zadania egzaminator odpowiedział mi, że lewego kierunkowskazu się nie włącza przy włączaniu się do ruchu, dodam, że stałem na jezdni. Wtedy już jechałem na WORD. Po drodze musiałem przejechać przez przejazd kolejowy. Zatrzymałem się przed przejazdem, ponieważ czekałem aż kierujący przede mną zjedzie z przejazdu i znajdzie się dla mnie miejsce. Zostałem poinformowany o tym, że nie trzeba się zatrzymać przed przejazdem. To jest moje ostatnie pytanie. Zatrzymywać się czy nie przed tym przejazdem, gdy przede mną jedzie pojazd? Mnie uczono, że powinienem się zatrzymać przed sygnalizatorem i czekać aż kierujący pojazdem przede mną ten przejazd opuści. Po dojechaniu do WORD'u znowu dyskusja, lecz znowu na nic. Oczywiście wielka złość, trzask drzwiami i "do widzenia". Proszę Was drodzy użytkownicy i kursanci o rozwianie moich wątpliwości. Głównie proszę o odpowiedź na te 4 powyższe pytania.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony sobota 16 czerwca 2012, 22:03 przez Patryk94, łącznie zmieniany 3 razy
Obrazek
Patryk94
 
Posty: 43
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2012, 22:02

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez szerszon » wtorek 12 czerwca 2012, 22:51

Jeśli to prawda to pan egzaminator powinien zmienić zawód...
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez tomcioel1 » wtorek 12 czerwca 2012, 22:56

Nie ! Egzaminator sam nie zmieni zawodu . To egzaminowani w taki właśnie sposób powinni do tego doprowadzić - pisz odwołanie i niech sobie nadzorujący pooglądają jakiego mają pracownika . A jak odpuścisz jak zapewne wielu twoich poprzedników to on będzie dalej "egzaminował" - pisz skargę , skonsultuj przebieg egzaminu najlepiej ze swoim instruktorem i wypunktujcie po kolei co było nie tak , nie zapominając oczywiście o jego nastawieniu do twojej osoby i sugestiach odnośnie dalszego przebiegu egzaminu przed jego ropoczęciem. Nie olej tego !!!!
tomcioel1
 
Posty: 655
Dołączył(a): środa 23 lutego 2011, 23:06

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez mk61 » wtorek 12 czerwca 2012, 23:00

Ze spryskiwaczem, to trzeba po prostu pokazać zbiornik. Użycie spryskiwacza zbędne, jednak nie uznałbym tego za błąd.
Jakakolwiek dyskusja z egzaminatorem podczas egzaminu, gdy nie został ogłoszony wynik jest co najmniej nie na miejscu. W ten sposób cwaniaczkujesz, a to jeszcze nikomu na dobre nie wyszło. Po ogłoszeniu wyniku, owszem, możesz podyskutować, bo już nic Ci nie "grozi", ale jeśli jesteś pewny swego, siedź cicho, a po powrocie smaruj odwołanie od wyniku.
Jeśli egzaminator pyta, dlaczego coś zrobiłeś, odpowiadasz krótko, bez dyskusji.
Co do pieszych i innych uczestników ruchu, trudno ocenić. Może masz rację, a może faktycznie czegoś nie zauważyłeś.
"Rokowania na egzamin" to tandetna zagrywka. Ty masz siedzieć cicho, ale egzaminator też powinien sobie darować.
Sytuacja ze skrzyżowaniem, stopem i stojącym pojazdem niejasno opisana. Nie rozumiem gdzie, jak i kiedy chciałeś jechać.
Kierunkowskaz sygnalizuje zmianę kierunku jazdy lub pasa ruchu. Jeśli zatrzymałeś się na pasie ruchu, to ciągle na nim jesteś, więc co zamierzasz sygnalizować?
Zatrzymanie przed przejazdem kolejowym? A w jakim to celu? Jeśli poprzedzający pojazd przez nie przejeżdża, to po co się zatrzymujesz?
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Patryk94 » wtorek 12 czerwca 2012, 23:03

Szczerze mówiąc, nie miałem odwagi się odwołać. Wiedziałem, ze dyrektor ośrodka zadba o to, bym kolejnego egzaminu nie zdał. Wpłaciłem na kolejny egzamin, nie chciałbym trafić na tego samego egzaminatora, wyraźnie mnie nie polubił. Zdawałem w Elblągu. Jeśli i na następnym egzaminie będą pojawiać się takie sytuacje to niestety, ale wtedy już nie dam sobą pomiatać. Trochę żałuję kłótni z egzaminatorem. Wiem, ze jeżeli się przyczepi to i za 10 nie zdam. Na całym kursie dostałem tylko 2 razy hamulec do 0, lecz to były mało ważne sytuacje. Nigdy mi instruktor nie powiedział "Ty nie umiesz jeździć". Ta porażka mnie nie zniechęciła, dlatego pozdrawiam pana egzaminatora i oznajmiam wszem i wobec, że nie zraził mnie :)

Obrazek

Mniej więcej taka sytuacja.
Obrazek
Patryk94
 
Posty: 43
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2012, 22:02

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez tomcioel1 » wtorek 12 czerwca 2012, 23:20

To nie jest tak że dyrektor zadba żebys nie zdał ... tam się przecież przewija tyle ludzi że oni tego nie ogarniają . masz prawo zlożyć skargę na nieprawidlowy przebieg egzaminu i zrób to do 14 dni bo później "napewno nagrania bedą skasowane". I nawet gdybys trafil na tego samego egzaminatora choć szanse masz takie jak trafienie w totka to on i tak pewnie nie będzie pamiętał ze to ty na niego się skarżyłeś. pamiętaj że to trafia do jednostki nadzorującej czyli urzędu marszałkowskiego który z reguły staje po stronie zdających - wtedy masz następny egz za darmo albo jeżeli w międzyczasie zdasz to zwrócą ci koszty egzaminu.

A co do zatrzymania przed przejazdem kolejowym to nigdzie nie jest napisane że nie możesz tego zrobić - masz prawo - szczególna ostrożność
tomcioel1
 
Posty: 655
Dołączył(a): środa 23 lutego 2011, 23:06

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Patryk94 » wtorek 12 czerwca 2012, 23:25

Wiecie co... Teraz żałuję, że się nie odwołałem po tym co tu piszecie :P Wysiadłem z samochodu trzaskając drzwiami, lecz od razu poszedłem ustalać następny egzamin. Chodzi mi jeszcze o ten lewy kierunkowskaz włączając się do ruchu. Stoję na jezdni, więc powiadamiam kierowców, że będę włączał się do ruchu. Zdaniem egzaminatora jest to błąd :) Cóż poradzić.
Obrazek
Patryk94
 
Posty: 43
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2012, 22:02

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez szerszon » środa 13 czerwca 2012, 07:27

Patryk94 napisał(a):Chodzi mi jeszcze o ten lewy kierunkowskaz włączając się do ruchu. Stoję na jezdni, więc powiadamiam kierowców, że będę włączał się do ruchu. Zdaniem egzaminatora jest to błąd :) Cóż poradzić.
Przy tym zadaniu..nie. U nas w Warszawie tylko jeden taki "przypadek" sie trafił ostatnimi czasy, że egzaminator sie do tego "czepił"...
Chodzi mi w tym przypadku o zachowanie wzgledem kursanta...nie może tak być.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez mshtal » środa 13 czerwca 2012, 07:45

a ja czytam i czytam i ciągle nie wiem za co dokładnie nie zdałeś???
masz na arkuszu podany powód niezdania więc go zacytuj lub lepiej podepnij skan tego arkusza;

to że był STOP to wiem, że stał pojazd też, tylko za co ciągle nie wiem, czy przy omijaniu, czy przy lewoskręcie, a może to jednokierunkowa była, albo nie zastosowałeś się do STOP???
mshtal
 
Posty: 312
Dołączył(a): poniedziałek 21 lipca 2008, 19:39
Lokalizacja: mazowsze

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Patryk94 » środa 13 czerwca 2012, 08:16

Nie zdałem, ponieważ lewoskręt chciałem wykonywać ze środka jezdni. Po prostu jechałem obok samochodu, który był zaparkowany 1.5 metra przed znakiem STOP. Za nie zatrzymanie się nie oblałem, ponieważ znak był przede mną, a dokładnie przed zaparkowanym samochodem. Nie miałem szansy zjechać na prawy pas, ponieważ bym się nie zmieścił. Omijając pojazd z włączonym cały czas lewym kierunkowskazem egzaminator zahamował. Powiedział, że jest to ulica dwukierunkowa i, że nie mogę skręcać ze środka jezdni. Dyskusja, że nie zmieściłbym się nic nie dała :)
Obrazek
Patryk94
 
Posty: 43
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2012, 22:02

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez ulfrig » środa 13 czerwca 2012, 08:31

Taki sposób egzaminowania to do TVN się nadaje, jeśli wszystko co napisałeś jest prawdą - to egzaminator nie dość że jest niedouczony, to jeszcze ze względu na swoje podłe zachowanie powinien chyba pracować w zakładzie penitencjarnym.

Jeśli się nie odwołałeś/odwołasz - to oczywiście Twoja strata, a wredny egzaminator rozochocony bezkarnością dalej będzie gnębić egzaminowanych.
ulfrig
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 24 kwietnia 2012, 18:47

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Patryk94 » środa 13 czerwca 2012, 08:36

Na czymś muszą zarabiać. Jeżeli 1 osoba na 10 zdała to o czymś to świadczy. Nie odwołałem się, ponieważ wszystko może się potem zdarzyć. Zapamiętają mnie i kolejne egzaminy będą wyglądać jak ten :) Najbardziej przykre jest to jak jesteśmy traktowani we własnym kraju. Wiele osób mi mówi, że 18 letnim gówniarzom prawa jazdy nie dadzą. Szkoda tylko, ze ci starsi i doświadczeni kierowcy jeżdżą jak piraci, przestrzegając raptem kilka przepisów drogowych.
Obrazek
Patryk94
 
Posty: 43
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2012, 22:02

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Mas74 » środa 13 czerwca 2012, 10:00

Współczuję kolego żeś nie zdał. Na odwołanie masz zdaje się 14 dni.
1. Nieprawdą jest że egzaminator np. nie zna historii egzaminów (przynajmniej ilości poprawek egzaminowanego - mój wiedział :D i nawet stwierdził że to taka megapoprawka 5-ty raz... jest to w papierach)
2. W totolotku trudno jest trafić a na egzaminie trafienie dwukrotnie pod rząd tego samego egzaminatora jest możliwe - trafiło mi się.
3. Co do spryskiwaczy - istnieją samochody w których da się sprawdzić ilość płynu. U mnie da się to sprawdzić od strony drzwi - jest taki odpowiedni prześwit.
Dużo zależy od egzaminatora, to czy wywołuje stres, mój ostatni egzamin prowadził wyjątkowo spokojny egzaminator, wcześniej spytał się co było przyczyną błędów - mówiłem mu jasno że stres. Stwierdził że jedziemy na wycieczkę, że chce zobaczyć motocyklistę w granicach kodeksu. No to pojechaliśmy, tylko raz się odezwał poza standartowymi komendami (Proszę troszkę szybciej... ton miał spokojny i niewymagajacy).
Ja przed egzaminem powiedziałem sobie jasno. TO ostatni egzamin, więcej mnie tam nie zobaczą... Autentycznie, miałem już dość... No i udało się. Pełne skupienie aż do końca. (zabawnym jest też to że nie wsiadłem w przerwie pomiedzy 4 a 5 na motocykl - zero dodatkowych jazd)
Najgorzej wspominam 3-ci facet był szorstki i oblał mnie za "niedostateczne upewnianie się na placu manewrowym" Ciekawie jak to jest dostatecznie - subiektywnie nie do sprawdzenia. Dwa pierwsze oblane - nawet specjalnych pretensji nie mam. Pierwszy plac (podparcie), drugi zielona strzałka zgasła jak już ruszyłem - pech. Czwarty - zrobiłem błąd (zatrzymanie na zielonym- stres) i skierowano mnie na pobocze zapytano mnie czy dalej mogę jechać powiedziałem że tak, po tym byłem tak wkurzony że dałem znać niewerbalnie egzaminatorowi że jedziemy po ludzku, czyli już poegzaminacyjnemu, że egzamin się skończył i ta farsa też. Przez radio słyszę co Pan robi, dlaczego się Pan wysuwa z tej zatoki? Ja -a jak do cholery mam się upewnić przed włączeniem do ruchu, może głową machać jak w tym teatrze na placu? Po odebraniu negatywa na wizycie umawiajacej na kolejny egzamin i na sugestie Pani z BOK że tak bywa że trzeba się przyłożyć (i tym podobne) poszedł z mojej strony tekst że chcą tu udowodnić że chłop z B o stażu 20 lat za kółkiem co to z niejednego pieca chleb jadł nie potrafi być na drodze, wspomnieć należy że egzamin umówiono na konkretną godzinę a ja musiałem czekać i nakręcać się emocjami przez godzinę zanim moja kolej nastała...
Wczoraj zdałem, KONIEC. Więcej WORD-u nie zobaczę! Koniec z pomarańczową kamizelką, koniec z L-kami!!!! Koniec z tą częścią miasta gdzie się ten koszmar mieści. Huuuuraaa!
Też zdasz, Nie daj się! Trafisz w końcu na normalnego egzaminatora - mój dopiero 5-ty potrafił się zachować normalnie i normalny egzamin zrobić, bez poganiania, tekstów, bez wprowadzania nerwowości. To nie przejazd przez pole walki - co niektórzy nam chcą zaserwować a normalna ulica.
Karta motorowerowa - połowa lat 80-tych. Pierwszy własny pojazd na benzynę 1984r (Komar)
Kategoria B - 04.09.1991
Kategoria A - 12.06.2012
Obrazek
Mas74
 
Posty: 305
Dołączył(a): niedziela 08 stycznia 2012, 17:34

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez mk61 » środa 13 czerwca 2012, 12:01

Dawid220394 napisał(a): Na moim egzaminie jak pisałem teoretyczny egzaminator powiedział że miał jedną dziewczynę zdającą na prawo jazdy która zdała z 1 pierwszym razem a jej siostra za 11 o.O ... więc proszę mi tu nie mówić o uczciwej pracy egzaminatorów oraz o tym że dziewczyna popełniała błędy karygodne z czasem osoba się poprawia i zdaje egzamin za 3 czy 4 razem to jest norma a nie za 11 ;/ . Powiem tak dla rozluźnienia że nie o taką Polskę walczyli :)

"Powiem tak", mój kolega również zdał za 11 razem, ale jednak ma odwagę się przyznać, że oblane egzaminy sam spieprzył na własne życzenie. Przez głupotę, nieuwagę, a nawet niedouczenie. Jeśli ktoś tyle razy oblewa, to na 100% nie jest to wina egzaminatorów, tylko raczej niedouczenia. Nie o taką Polskę walczyli, aby ludzie podchodzili do tematu, że kiedyś się uda. Warto by było się po prostu nauczyć, a nie oblewać i czekać na szczęście.
Mas74 napisał(a):W totolotku trudno jest trafić a na egzaminie trafienie dwukrotnie pod rząd tego samego egzaminatora jest możliwe - trafiło mi się.

Tyle, że Ty mówisz o egzaminie kat. A. A zazwyczaj egzaminatorów na tą kategorię jest mniej, niż na B. :) Nie mówię, że na trafienie tego samego na B nie ma szans, no ale z pewnością są mniejsze. :)
Mas74 napisał(a):Dużo zależy od egzaminatora, to czy wywołuje stres

Jak to się mówi... Jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę. Jeśli przejmujesz się docinkami patafiana, to niestety ciężko będzie zdać.
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Re: Egzamin - błąd za błędem, czy słusznie?

Postprzez Mas74 » środa 13 czerwca 2012, 12:16

mk61 napisał(a):
Mas74 napisał(a):W totolotku trudno jest trafić a na egzaminie trafienie dwukrotnie pod rząd tego samego egzaminatora jest możliwe - trafiło mi się.

Tyle, że Ty mówisz o egzaminie kat. A. A zazwyczaj egzaminatorów na tą kategorię jest mniej, niż na B. :) Nie mówię, że na trafienie tego samego na B nie ma szans, no ale z pewnością są mniejsze. :)
Mas74 napisał(a):Dużo zależy od egzaminatora, to czy wywołuje stres

Jak to się mówi... Jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę. Jeśli przejmujesz się docinkami patafiana, to niestety ciężko będzie zdać.

Fakt, na B może tak być bo to najpopularniejsza kategoria.
Co do twardości organu na którym się siedzi. Też prawda, tylko słuchać tego co gada trzeba, a nawet w najlepszym płaszczu na deszczu kropla może zmoczyć nos. A to wystarczy.
Ja mam to za sobą i się cieszę że już po.
Karta motorowerowa - połowa lat 80-tych. Pierwszy własny pojazd na benzynę 1984r (Komar)
Kategoria B - 04.09.1991
Kategoria A - 12.06.2012
Obrazek
Mas74
 
Posty: 305
Dołączył(a): niedziela 08 stycznia 2012, 17:34

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości