Witam, chodzę u mnie w mieście na kategorię C.kategorię B posiadam od 2007 roku czyli 5 lat, wyjeździłem prywatnie ok 50 tyś km .Prawko B zdałem za pierwszym razem, przyznaję się że jak się nie ma styczności z niektórymi znakami to można zapomnieć co oznacza, bo nie występują wszędzie.
Jak wiadomo po jakimś czasie jazdy człowiek wyrabia sobie nie dobre nawyki ale to chyba dotyczy wszystkich prawda????????
Jeżdżę prawie codziennie , nie mam problemów z poruszaniem się po drogach, znaki znam raczej dobrze. Poprostu widzę znak i od razu wiem co oznacza i czego mogę się spodziewać, natomiast mój instruktor wywrzeszczał mi w twarz że nie znam znaków bo nie potrafię mu wyklepać formułki całej i to jest jednoznaczne z tym że nie znam znaków.
Pokazuje mi znak uwaga na dzieci, odpowiadam mu co to za znak a on mi urządza egzamin a po co on tu jest?? dlaczego tu stoi ? do kiedy obowiązuje itp,
Mówię mu co oznacza a on twierdzi nieznajmość przeze mnie znaków,
Mam wyjeźdzone na C dopiero 5 godzin, uczę się obsługi auta, nigdy nie miałem stycznośći z takimi samohodami więc muszę opanować zmianę biegów , przełączanie skrzynia dolna górna żeby mi to zaczęło płynnie wychodzić tym bardziej że trduno to wyczuć w tym aucie, a on nie skupia się na tym tylko na wrzesczeniu i rzucaniu k.... mać i przechwalaniu się że on ma już 45 lat doświadczenia.
W dodatku stres bo takim dużym autem jadę pierwsze razy po ulicach, obsługa też nie jest najlepsza bo jak wiadomo takie auta L są zużyte troch więc muszę nauczyć się płynnie go obsługiwać , myśle żeby jak najlepiej pojechać żeby nie odwalić żadnego błędu a on mi egzaminy przeprowadza,
Nawet na egzaminie potrzebne są podstawowe wiadomośći o znaku co on oznacza, robię od miesiąca sobie testy i widzę o co chodzi.................
Zamiast się skupić na nauce to wypytuje mnie i wprowadza w stres, postanowiłem jak będzie się tak dalej zachowywać nie odzywać się wogóle.
Co koledzy o tym sądzicie czy on ma rację??