Cyberix napisał(a):Do czego zmierzam. Otóż wydaje mi się mało prawdopodobne aby kierowca zachowujący szczególną ostrożność w obliczu skrzyżowania i przejścia dla pieszych był na tyle zaskoczony wtargnięciem na przejście pieszego, który przechodzi czy nawet przebiega cały jeden pas, aby nie zdążył podjąć jakiejkolwiek próby uniknięcie potrącenia!
A z drugiej strony? Samochód dojeżdżający do przejścia ma obowiązek spodziewać się pieszego, a pieszy samochodu na jezdni już nie?
Gdyby pieszy przechodził, to nie byłoby bocznych uszkodzeń samochodu. Aby tak uszkodzić nogę samochód musiałby uderzyć przodem. Pieszy idący raczej by sobie tak nogi nie załatwił. Gdyby samochód idącego uderzył bokiem, to raczej przejechałby mu po stopie. Jeśli nie to, to pieszy by dostał lusterkiem w rękę plus mógłby dostać jeszcze kołem po stopie. Jednak po uderzeniu lusterkiem raczej ludzkim odruchem jest się wycofać, choć jeden krok. A i nawet przejazd po stopie nie jest straszny. Raczej nic by się nie stało, poza możliwym chwilowym spuchnięciem stopy.
Brak śladów hamowania według mnie działa jeszcze bardziej na niekorzyść pieszego/korzyść kierującej. Widocznie jechała z taką prędkością, że przy hamowaniu nie był wymagany pisk opon, ani ślady. Opony miały dobrą przyczepność i pani bez jakiegoś szczególnego problemu opanowała samochód.
Jeśli dzieciak mówi, że był korek, to dlaczego się pchał bez wychylenia? Dlaczego nie ma świadków? Wychodzi na to, że albo jest idiotą, albo... jest idiotą. Kolejny argument na to, że jednak biegł i nie patrzył.
Jeszcze jedno:
Cyberix napisał(a):Kierujący SUVem jadący lewym pasem zdążył nacisnąć na hamulec i odbić kierownicą w lewo w wyniku czego rower trafia w prawy bok auta.
Sprawność wzrokowo-ruchowa. Element badany na badaniach psychomotorycznych. Jedni mają lepszą, inni gorszą. I i tak większość może jeździć. Poza tym, dla kategorii B takie badania nie są wymagane, więc równie "dobrze" pani mogła się zatrzymać 2 kilometry dalej i według prawa to nie powinno być czynnikiem na potwierdzenie jej winy. Twój SUV wykazał się dobrą sprawnością wzrokowo-ruchową i ogólnie rozumianą "przytomnością". Sam staram się obserwować wszystko wokół, ale czasem nie uda się przewidzieć wszystkiego. Nie rozumiem, co chcesz przez to pokazać. SUV powinien dostać medal za uratowanie życia, ale nie może być wyznacznikiem dla każdego kierowcy, bo winnym jest tylko i wyłącznie dzieciak. Kierowca wyświadczył przysługę dzieciakowi ofiarując mu jeszcze jakiś czas na tym świecie.
Wnioski: Dzieciak sam nie wie, co się stało. Albo inaczej. Wie dobrze, ale kombinuje i mówi to, co mamusia podpowie. W przedszkolu (na które się powoływał) uczą patrzenia, czy coś jedzie, ale uczą też, że nie przebiega się przez przejście dla pieszych. Skoro on nie widział samochodu, to jakim cudem w niego uderzył, a samochód nawet nie zostawił śladów? Dalej... Mama robi za kiepskiego adwokata. Sama nie zna przepisów, tylko od razu wmawia, że synuś niewinny, bo na przejściu nie może mu się nic stać. Na miejscu kierującej już bym inaczej zagrał. Sama wyszła z tematem, że dadzą 1500zł i sprawa załatwiona. Jeśli synuś nie potrafi przechodzić, to już bym ich podliczył na fabrycznie nowych częściach i serwisie w ASO. Policja też albo dała dupy, albo tylko udawała przed kamerą. Jak można dać się przekrzyczeć babie, która nie była na miejscu zdarzenia, a która najwięcej gada? Jak można dać się sprowokować kamerze i się "zaciąć" i próbować zapomnieć o sprawie? Policjanci powinni ustalić, że dzieciak był sprawcą, lub, że kierująca była sprawczynią i dziękuję, koniec dyskusji. A nie motać się, bo synuś płacze, mama krzyczy i dzwoni po kamerę, a kierująca pewna swoich czynów ma problem, bo ma na głowie sprawę sądową, kiedy nic nie zrobiła.