http://naforum.zapodaj.net/8fe805a047fb.jpg.html
witam
krotki opis zdarzenia:
drogą B porusza się pojazd żółty, droga z pierwszeństwem, przed skrzyżowaniem ograniczenie do 70km/h
drogą A porusza się pojazd zielony, droga podporządkowana, brak ograniczenia prędkości, zatem dozwolone 90km/h, brak znaku ostrzegawczego o zbliżaniu się do skrzyżowania, brak znaku A7 z tabliczką podająca dokładną odległość do znaku STOP, brak znaku poziomego uzupełniającego do znaku STOP, znak STOP umieszczony na pokrzywionym "patyku" na wysokości mniej więcej 170cm, tarcza obrócona przez jakiegoś dowcipnisia równolegle do osi drogi A
obie drogi poza terenem zabudowanym, kierujący pojazdem zielonym wjeżdża na skrzyżowanie przekonany o swoim pierwszeństwie (nie widzi znaku ustalającego pierwszeństwo, ma wolna prawą), zostaje uderzony przez kierującego pojazdem żółtym
policja fotografuje oznakowanie, za winnego kolizji uznaja kierującego autem zielonym, mandat 500zl 6 pkt, jednocześnie sugerują sądzenie się z zarządca drogi
moje pytanie: czy pan z zielonego pojazdu powinien przyjac mandat, czy można wgl w jakimś stopniu obwinić zarządce drogi, czy powinien to byc raczej osobny pozew przeciw zarządcy i czego właściwie mógłby kierujacy się domagać