mk61 napisał(a):Czyli dochodzę do wniosków, że:
<ciach>
- skoro według prawa nie musimy sprawdzać, to ich pominięcie nie może być błędem na egzaminie.
w jakim sensie ich pominięcie?
mk61 napisał(a):Dodatkowych, dalekosiężnych? Raczej wątpię, by takowe istniały w egzaminacyjnych. Kiedy ja robiłem C, to na kursie wraz z drogowymi włączały się również przeciwmgielne przednie.
Nie we wszystkkich ORD zdaje się pojazdem ośrodka. Dodatkowe drogowe o tym samym zasięgu co drogowe - 100 m. W takowe miałem wyposażony pojazd na ostatnim egzaminie.
mk61 napisał(a):To teraz trochę luźniej i logiczniej. Robiłem C jeszcze w "dawnych czasach" egzaminacyjnych, czyli w 2009 roku, kiedy to trzeba było wszystko sprawdzać i nie obowiązywała mnie również kwalifikacja. Instruktor uczył mnie jeździć, a nie zdać egzamin, więc dzięki niemu, poza jazdą, nauczyłem się zwracać uwagę na stan plandeki, śruby w kołach, spuszczać wodę ze zbiorników powietrza i inne, niby błahe, ale jednak ważne sprawy. Obserwując dzisiejszych kursantów na C trochę nerwy mi się dają we znaki, kiedy widzę, że gość nie wie co do czego i po co, na drodze wykonuje gwałtowne ruchy tak, że cała ciężarówka buja się od lewej do prawej i nie potrafi przede wszystkim logicznie myśleć. Ostatnio takiego jednego spotkałem. Wracałem zestawem ze swojego kursu, a gość na C miał męczyć plac. Mieli nie wyjeżdżać z placu, dopóki nie wróci mój instruktor ze mną. Ja dopiero co wjechałem, zacząłem parkować, a gościu już pod bramą czeka na wyjazd. Jest to typ człowieka, który myśli, że plac jest dla frajerów i on nie chce się męczyć, tylko sobie jeździć po mieście. I co później taki gość będzie wyczyniał, jak już dostanie uprawnienia i ciężarówkę? Dobra, znowu zacząłem narzekać...
Ja C robiłem w 2008. Generalnie wtedy nie było to aż tak trendy, jak ostatnio a większość osób robiących uprawnienia szła tam z powołania. Uczyłem się na MANach 12.232 i 18.232, zdawałem na Iveco Eurostar - różne skrzynie biegów, gabaryty i tak dalej - nie było problemu najmniejszego. Kurs to była nauka jazdy a nie zdania egzaminu. Dzisiaj jak na to patrzę to ręce mi opadają. Firma, w której pracowałem przyjmowała wszystkich, którzy mieli papier - a potem byo zdziwienie że to rozbite, tamto złamane, opony pocięte.
Gdy teraz robiłem przyczepy, pewnego dnia na placu "walczył" kandydat na C. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak ten człowiek będzie jeździłó, jeśli pod koniec kursu na placu, jak zaczynał jechać w pachołki, zamiast hamować dociskał gaz do dechy i szedł w pachołki. Kompletny brak panowania nad pojazdem. Trudno się dziś dziwić, że nikt nie chce przyjmować kierowców bez doświadczenia, ja mam nadzieję, że po przyszłorocznej zmianie przepisów część osób nie nadających się do prowadzenia pojazdu da sobie z tym spokój.
Inna sprawa, że według mnie zbyt łatwo zdobyć prawo jazdy (każdej kategorii) a sito egzaminacyjne jest zbyt dziurawe.
A co do narzekania - nie przejmuj się, ja też uwielbiam, szczególnie w tematach, w których niemal na każdym kroku od czegoś zalewa mnie krew...
