Witam szanowne grono forumowiczów oraz administrację.
Jest to moja pierwsza wizyta tutaj, więc proszę o wyrozumiałość..
Jestem totalnym beztalenciem.. ale od początku.
Zapisałem się na kurs PJ, przeszedłem przez teorie i zacząłem jazdy autem.
Na pierwszej lekcji instruktor pokazał mi samochód, omówił zasady jazdy i ruszyliśmy na małe uliczki wokół ośrodka. po 5 min powiedział ze przy mojej jeździe nie ma to sensu i ze spokojnie możemy jechać w miasto. na mieście tez nie było problemu. kolejne godziny mijały pod znakiem sukcesu, do tego stopnia ze wszystkie możliwe manewry robiłem bez przygotowania za 1 razem, łuk na schemacie czy na wyczucie bez problemu. było co prawda kilka rzeczy do wyćwiczenia ( szybkie ruszanie, duże skrzyżowania, zajmowanie właściwych pasów itp.) czyli w sumie ok. po jakiejś 5h wszystko się zawaliło, aż sam w to nie wierze, wczoraj miałem 18h, od 5h brak jakichkolwiek postępów, jest tylko gorzej, auto mi gaśnie, manewry robię dobrze raz na 100 razy, nawet na łuku wczoraj zaliczyłem słupek tyłem. na światłach skupiam się tylko na ruszeniu, a kiedy już ruszę z oporem to znajduje się na środku skrzyżowania i głupieje, nie analizuje przejazdu wcześniej, ogólnie jest masakra.
jak to jest możliwe, gdyby od początku było źle to sprawa była by prosta. tymczasem ja nie wiem już co robić. powiedziałem dziś instruktorowi czy może by sobie darować to wszystko, poczekać parę lat i może spróbować później, odpowiedział żebym nie przesadzał, ze nikt nie rodzi się kierowca itd. ale jak pytam o moje postępy albo o to czy mam szanse na to żeby zdać egz. po kursie to już nic nie mówi. w ogóle mało mówi ale czuje ze w niektórych momentach mojej jazdy jest mega wk.....ny.
jak myślicie może odpuścić sobie to wszystko. czytałem ze wiele osób ma kryzys, gorsze dni itp. ale u mnie to ciągnie się już przez 12h !!
najgorsze jest to ze jak mam mieć jazdy to ciesze się jak głupi, a potem za każdym razem wracam zdołowany.. może ktoś z was miał podobnie czy coś, ja sam już nie wiem.. zostało mi już tylko 12h. a na więcej nawet mnie nie stać.