Jeżdżę jak wójtowa! Po pierwszej jeździe chciałem zrezygnować. Pomogły porady z tego forum i przygotowanie do jazdy w domu. Już wszystko było na dobrej drodze. Czwarta jazda to katastrofa. Dobrze czuję się tylko na drogach krajowych i wiejskich, gdy nie ma korków, bo tylko jadę i zmieniam biegi. Niestety gdy trzeba włączyć się do ruchu lub skręcić, jest źle, źle i jeszcze gorzej! Kontynuować dalej, czy dać sobie spokój? Jeżeli tak będzie dalej, nawet nie podejdę do egzaminu. Instruktor za kilka jazd powie, czy nadaję się na kierowcę.
Pierwsza jazda: 1
Na początek przygotowanie do jazdy i ruszanie sprzęgłem. Jedziemy na plac. Podczas dojazdu naciskam tylko gaz i sygnalizuję kierunki. Tam ćwiczę skręty i zawroty i tak przez pół godziny. Zapominam o kierunkowskazach. Zamiast gazu naciskam hamulec. Próba spowolnienia auta kończy się zatrzymaniem pracy silnika. Hamulec naciskam lewą nogą, a wiem, że trzeba prawą! Na szczęście nad sprzęgłem czuwa instruktor. Lusterka? Czasami zajrzę. Gdy mam wykonać 5 czynności na raz, jadę na ślepo. Po godzinie nie panuję nad kierownicą. Przesiadka.
Druga jazda: 3
Ruszam bez problemu. Jest niedziela, więc mało aut na ulicy. Uczę się zmieniać biegi i jeździć na rondzie. Na początku wchodzą sąsiednie biegi, np. 5 zamiast 3. Teraz zmieniam bezbłędnie. Pod koniec hamowanie i ruszanie z miejsca. Powrót bez większych problemów. Teren: okolice huty, las, miasto. Efekty uboczne po godzinie jazdy: drżą dłonie i stopy, równowaga jak po pijaku. Za duży stres?
Trzecia jazda: 3-
Jadę na wieś. Do pokonania kilka rond w mieście i droga krajowa. Udaje mi się skręcić w drogę podporządkowaną mimo dużego ruchu samochodów. Tak, udaje się, to jest zdarzenie losowe! Na mieście kilka rond i skrzyżowań, na których się gubię! Samochód gaśnie na skrzyżowaniu przy próbie ruszenia (za szybko puszczam sprzęgło, za późno gaz).
Czwarta jazda: 2
Jadę na wieś. Tym razem dużo skrzyżowań i większy ruch. Powoduję 2 krytyczne zagrożenia na drodze. Jak wyprzedzam ciągnik? Na komendę! Z przeciwka nadjeżdża samochód. Na szczęście jezdnia szeroka i do kolizji nie dochodzi. Unia Europejska każe nam zwężać drogi! Jak wykonuję skręt na wąskim skrzyżowaniu? Wjeżdżam totalnie w inną uliczkę! Wszystko mi się (cenzura). W mieście znów gaszenie silnika podczas ruszania. Na światłach zatrzymuję auto za daleko od sąsiedniego. Muszę podjechać. Przy wjeździe na wiadukt znów ustępuję pierwszeństwa, więc włączam 1. Ruszam żabką (za mocno gaz i źle sprzęgło). W ogóle ruszanie zajmuje mi kilka sekund, a wszystko przez sprzęgło! Nie umiem tak położyć lewej nogi, aby pięta trzymała się na podłodze. Po prostu podnoszę całą nogę przy puszczaniu sprzęgła. Inaczej się nie da. Zła pozycja na fotelu, za duże obuwie, złe ułożenie nogi? Bez tego można zapomnieć o płynnej jeździe.
Co sprawia problemy?
1. Ruszanie z miejsca - w końcu to opanuję
2. Hamowanie na skrzyżowaniu - to nie tylko hamulec
3. Utrzymanie odległości za poprzednim pojazdem
4. Włączanie do ruchu i wjazd na drogę podporządkowaną
5. Operowanie sprzęgłem - gdyby tylko dało się zdawać na automacie...
6. Duży ruch, szczególnie gdy trzeba zatrzymać pojazd i ruszyć z 1
A może symulatory?
Nie było ćwiczeń na symulatorach. Nie było jazd na placu manewrowym, aby dobrze wyczuć pedały i nauczyć się oceniać odległości. Na pewno w mieście są symulatory. Pomogą opanować pojazd, czy szkoda czasu i kasy?
Oceny wystawiłem sobie sam
