przez BIG-MAC » wtorek 26 października 2004, 21:07
25.10.2004 r. godz. 13:00
To było już moje drugie podejście. Wchodzę zestresowany do budynku WORD w Poznaniu, zjądając jeszcze pospiesznie Longera z KFC ( żeby nie jeździć o suchym żołądku:) ). Siadam na ławeczce przed salą nr 1. Czekamy parę minut na egzekuto... ekhm egzaminatora. Moja grupa liczy około 9 osób (wszyscy już nie pierwszy raz). Grupa dosyć zróżnicowana, jakaś starsza pani, kilka dziewczyn i 2 chłopaków zdaje na motor. Przychodzi egzaminator okazuje się nim starszy pan (podobny do Darka Szpakowskiego). Nie pamiętam jak się nazywa bo mówił trochę nie wyraźnie...coś na F.. (Frankowski, Flanowski ??) na początku wszystkich legitymuje, trochę dłużej gadał z jakąś babką z jakimś uciętym dowodem (jak karta telefoniczna) cośtam jej tłumaczy... Wreszcie wszyscy spoceni doczekali się już losowania manewrów. Losował taki chłopaczek (ja byłem 3 w kolejce). Tłumaczy wszystko co i jak , wydaję się trudny ale jak się później okazało wcale nie. Losowanie chyba najlepsze z możliwych jak dla mnie – prostopadły tyłem + zawracanie. Większość też nastawiona dość optymistycznie. Wychodzimy już z tego śmierdzącego potem ośrodka, który niewątpliwie jest jedną z największych kumulacji stresu w Poznaniu. Stanowisko bodajże nr 4. Kolor budki zielony, na szczęście żadnych kratek ściekowych i innych tego typu nie spodzianek. Pierwsze dwie osoby po kilku koraktach i poprawach zdały! Czas na mnie byłem bardzo zestresowany i czułem się jakbym już nie zdał. Najpierw łuk... udało się wjechałem, spoglądam na szefa, który właśnie dyskutuje ze swoim kolegą z pracy. Coś tam mi macha że mam wracać , luz. Najgorsze już za mną. Teraz garaż tyłem, lusterka miałem zupełnie źle ustawione, próbowałem wjechać jakoś na logike nie używając żadnych sztuczek które pokazywał mi egzaminator. Nie udało się pomimo że co chwila zmienialem kierunek jazdy i wziąłem nawet korektę. Szef mówi że mam ostatnią szanse, kiedy się ustawiłem powiedział że mam się ustawić lepiej (dzięki mu za to!!!) ustawiłem się już elegancko i chyba z 5 minut regulowałem lusterka zanim poczułem się troche lepiej. Udało mi się, ale to co przeżyłem w tym samochodzie to masakra, myślałem że zjadę z tego siedzenia w pewnym momencie. Zawracanie udało mi się bez żadnych problemów( jedyna rzecz której się nie bałem )
Potem czekałem w poczekalni godzinke na resztę zawodników, trochę mnie suszyło ale nie dałem zdziercom zarobić ( 2,5 SPRITE w puszcze !!!) Wreszcie do nas 3 dołączyła sympatyczna dziewczyna („Natalie Imbruglia”) i na tym skończyło się zdawanie.
Wreszcie czas na miasto, 2 osoby przede mną zdały. Jedziemy pamiętałem o światłach, pasach.. Pierwszy błąd : mówi do mnie że na następnym skrzyżowaniu prosto, więc szykuje się do zmiany pasa, kierunkowskaz, lustereczko i elegancko zmieniam... niestety nie spojrzałem na linię ciągłą . Mały błąd. Gramy dalej. Jedziemy, jedziemy a tu patrze kurczę rondo (masakra) mówi w lewo, oki jest korek wiec powolutku się kulam za samochodami. Przed samym wjazdem jeszcze raz mówi w lewo (chyba myślał że skręce pod prąd :) ) .. już się boję a tu widzę jakiegoś niebieskiego matiza który też sympatycznie ma włączony kierunek w lewo. Od razu się za nim usadowiłem za nim i nawet zatrzymałem na jakichś światłach ( na rondzie[?]) . Potem ok., i drugi błąd podczas skręcania w lewo (byłem pierwszy ) nie za bardzo wiedziałem w którym miejscu mam się usadowić by przepuścić tych z przeciwka, troszkę mi przyhamował i momentalnie stałem się czerwony jak burak. Na szczęście jechałem dalej aż po kilku skrzyżowaniach udało mi się do jechać do ośrodka.
Reasumując dodam to co wszyscy już mówią , liczy się nie tylko to co umiemy, ale też duuuużo szczęścia i bardzo w porzo egzaminator. (pozdro dla niego ) .. Jakie to fajne uczucie wyjść z tego samochodu nie dostając karteczki... a
Egzamin: ZDANY
Sędziował: Pan „Frankowski” [?]
Widzów: 150
Pozdrawiam całą moją grupę i wszystkich forumowiczów !!!
Ps. Sorka że troche dużo napisałem, ale chciałem to wszystko z siebie wyrzucić :)