Załóżmy, że byłaby taka sytuacja, że cc by jakoś z piskiem opon wyhamowało. Czy gurkenowi nie należałoby się wtedy za nieustąpienie pierwszeństwa?
Należałoby się nie mniej ani nie więcej tak samo, jak w przypadku, gdyby do kolizji nie doszło. To, czy uderzył, czy nie uderzył w zasadzie nic zmienia w kwestii tego, czy doszło do ustąpienia/nieustąpienia pierwszeństwa.
Na pewno - i tutaj wątpliwości raczej nie ma - należałoby się zaś temu kierowcy z cc. Czemu? Bo wjechał na krzyżówkę, z której nie był w stanie zjechać.
Cały czas przywołujecie przepis o włączaniu się do ruchu, ale uporczywie zapominacie o:
Art. 25. (...) 4. Kierującemu pojazdem zabrania się:
1. wjeżdżania na skrzyżowanie, jeżeli na skrzyżowaniu lub za nim nie ma miejsca do kontynuowania jazdy;
I wcale a wcale nie jest tutaj wyszczególnione, że brak miejsca musi wynikać z obecności przechodzącego pieszego, stojącego w korku samochodu, powalonego drzewa, czy bezdomnych, którzy akurat teraz postanowili oddać stolec na środku skrzyżowania. Przepis jest prosty: Twoim zmartwieniem jest to, co się znajduje za skrzyżowaniem, obojętnie, czy to jest tam legalnie, czy nielegalnie. Jeżeli wjechałeś na krzyżówkę, z której nie miałeś jak zjechać - złamałeś prawo. Jeżeli to złamanie prawa było skutkiem jakiegoś zdarzenia - jesteś za nie odpowiedzialny.
Bo idąc Twoim tokiem rozumowania to czego bym nie zrobił na drodze, gdziekolwiek nie wlazł, czy gdziekolwiek nie wymusił to i tak winny będzie ten co we mnie wjedzie, bo nie zapanował nad pojazdem.
Nie do końca tak - wszystko zależy od konkretnego przypadku.
W końcu to, że np. stoisz na torowisku i czekasz na lewoskręt nie oznacza, że jadący za Tobą tramwaj ma Cię prawo staranować, prawda? Nie uprawnia go do tego wcale a wcale zapis mówiący o tym, że musisz mu ustąpić miejsca.
Tak samo fakt, że zaparkujesz nieprawidłowo samochód na chodniku nie oznacza, że pieszy może sobie po nim przejść. Fakt, że włączasz się do ruchu albo skręcasz z podporządkowanej nie oznacza, że ktoś jadący drogą może celowo jeszcze dodać gazu, żeby w Ciebie przywalić i zrobić sobie za kasę z Twojego OC uszkodzony kiedyś na parkingu zderzak. Chociaż nie przeczę - gdyby tak to działało, byłoby wspaniale, bo przerysowałem tydzień temu zderzak w pożyczonym samochodzie.

bo np. w końcu powinien zauważyć przeszkodę w postaci zaparkowanego w poprzek jezdni samochodu w środku lasu...
Jeżeli MA taką możliwość, to powinien.