Moderatorzy: dylek, ella, klebek
przez gurken » poniedziałek 07 marca 2011, 14:00
przez qwer0 » poniedziałek 07 marca 2011, 14:21
Gdy byłem już w domu, tata powiedział mi, że to nie moja wina tylko tego gościa i że niepotrzebnie ruszałem pojazd z miejsca kolizji.
Po naradzie, doszliśmy do wniosku, że teraz to już po ptakach, i udowodnić przed policją, a potem ew. przed sądem, że ten koleś pił, będzie baaardzo ciężko.
przez rusel » poniedziałek 07 marca 2011, 14:23
przez gurken » poniedziałek 07 marca 2011, 14:24
A co, mialy stac na srodku? Jesli nie ma rannych i/lub zabitych to masz obowiazek usunac szrota z jezdni, aby nie utrudniac zycia innym.
Po naradzie tam na miejscu? A jaki to problem? Dzwonisz na 997 lub 112, przyjezdza policja, on dmucha lub idzie na krew i albo cos wyjdzie, albo nic nie wyjdzie.
rusel napisał(a):gosc dostalby za jazde pod wplywem a Ty za nieustapienie pierszenstwa podczas wlaczania sie do ruchu (tlumaczenie ze juz sie wlaczyles bedzie bezzasadne bo ten manewr w rezultacie mial wplyw na przebieg zdarzen, dodajmy do tego jeszcze manewr cofania i ograniczona widocznosc na skrzyzowaniu) to chyba fakty, cala reszta nie jest do udowodnienia
przez cman » poniedziałek 07 marca 2011, 14:33
przez qwer0 » poniedziałek 07 marca 2011, 14:34
Czyli koleś mógł jechać pijany, bez świateł, a wina i tak jest po mojej stronie?
przez gurken » poniedziałek 07 marca 2011, 14:44
EDIT:
To ze koles byl pod wplywem to tylko i wylacznie na Twoja korzysc. Trzeba bylo sie na miejscu dogadac, jak koles mowi ze zaplaci, to niech daje kase i do widzenia. Mialbys naprawiony samochod za darmo, mimo, ze sam doprowadziles do kolizji.
przez bobpl » poniedziałek 07 marca 2011, 15:32
przez qwer0 » poniedziałek 07 marca 2011, 16:16
ewentualnie jak widzi ze ktostam wyjezdza i moze go nie widziec to czeka na to co sie stanie - ograniczone zaufanie, panowie!
przez DEXiu » poniedziałek 07 marca 2011, 16:30
przez rusel » poniedziałek 07 marca 2011, 17:01
Idąc tym tokiem rozumowania, po wyjeździe z posesji należy zawsze wdepnąć gaz w podłogę, aby przypadkiem ktoś nas nie dogonił i nie wpieprzył się w bagażnik (no bo przecież jak wyjeżdżamy to mamy ustąpić, prawda?
i nieważne, że już zdążymy powoli wyjechać na jezdnię,
zatrzymać się równolegle do osi i nawet ruszyć do przodu?i tak będzie nasza wina?
przez cman » poniedziałek 07 marca 2011, 17:12
DEXiu napisał(a):...i tak będzie nasza wina? więc pytam: do kiedy?)
przez crasher » poniedziałek 07 marca 2011, 18:52
zatrzymać się równolegle do osi i nawet ruszyć do przodu?i tak będzie nasza wina?
tak
przez gurken » poniedziałek 07 marca 2011, 18:54
DEXiu napisał(a):Brakuje mi paru szczegółów w opisie. Jaka to była pora dnia i jakie były warunki atmosferyczne? (jeśli dzień i dobra widoczność, to co u licha mają światła do rzeczy i do "zauważenia go") Uderzenie nastąpiło w chwili, gdy już się zatrzymałeś? Kto pierwszy ruszył, jaka tam dokładniej jest widoczność i jakim cudem gościu wjechał w Ciebie, skoro powinien był widzieć już z odległości, a nie mógł jechać szybko, bo zakręt.
Do obwiniających gurkena: a wy tak potraficie bez poznania szczegółów rzucać "wyroki"? No tak. Typowe. Nieustąpienie pierwszeństwa = sprawstwo kolizjiIdąc tym tokiem rozumowania, po wyjeździe z posesji należy zawsze wdepnąć gaz w podłogę, aby przypadkiem ktoś nas nie dogonił i nie wpieprzył się w bagażnik (no bo przecież jak wyjeżdżamy to mamy ustąpić, prawda? i nieważne, że już zdążymy powoli wyjechać na jezdnię, zatrzymać się równolegle do osi i nawet ruszyć do przodu?
i tak będzie nasza wina? więc pytam: do kiedy?)
przez cman » poniedziałek 07 marca 2011, 18:55
crasher napisał(a):Idąc tym tropem to parkujący na jezdni równolegle do krawężnika również będą winni jeśli ktoś zaparkuje mu w bagażniku?