
Naprawdę wolałem jeździć i zdawać w takich warunkach. Na jazdach niechcący driftowałem parę razy, więc byłem przygotowany psychicznie na ewentualne uślizgi i poślizgi.

Egzaminatorzy mniej się czepiają, jest mniejszy ruch, nie ma rowerzystów, jest mniej pieszych, po liniach ciągłych można jeździć jak są pod śniegiem albo jak są zaspy do połowy pasa ruchu, na stopach zatrzymujesz się zawsze w miejscu dobrej widoczności, na mniejszych jednokierunkowych robi się 1 pas ruchu, więc zawsze dobrze jesteś ustawiony do skrętu, jeździsz wolniej i masz więcej czasu na reakcje, jak wszędzie są zaspy to przeważnie robią tylko parkowania skośne. Z drugiej strony są wady, czasem nie widać znaków poziomych i nie wiadomo jaki pas zająć, jest wąsko, więc na małych uliczkach są ciasne mijanki, trzeba uważać ruszając i skręcając na śniegu czy lodzie, łagodnie obchodzić się z gazem, hamować wcześniej. Mimo to cieszę się, że zdawałem teraz.