Nazywaj to jak chcesz, pobocze, nie pobocze... w sumie nie jest istotne gdzie pieszy przeczeka, ważne, żeby ustąpił miejsca samochodowi...
Ustąpi - będzie w takim miejscu jezdni, które pozwoli na bezproblemowe ominięcie go. Pieszy będzie na jezdni przy lewej krawędzi, zaś obok będzie "ustąpione" miejsce, po którym samochód może się poruszać.
A swoją drogą jak jadą np. samochody z dwóch stron i akurat samochód nie może pieszego ominąć to nagle pieszy będzie w stanie wejść na tą zaspę?
Jeżeli nie ma fizycznej możliwości zejścia z jezdni, to zdrowy rozsądek podpowiada dwa rozwiązania:
- pieszy zatrzyma się, by nie zajmować miejsca tam, gdzie wypadnie mijanie się,
- pieszy przyśpieszy kroku, by samochód mógł jak najszybciej przejechać.
I w końcu to miejsce zrobi.

To samo tu... kierowca zrobi co w jego mocy, żeby pieszego nie rozjechać... a to, że często nic to nie da to już inna sprawa.
Jeżeli ktoś ubierze się od stóp do głów całkowicie na czarno i będzie to środek nocy + do tego będzie zachowywał się nieprzewidywanie na drodze, to można przyjąć takie tłumaczenie kierowcy i orzec wyłączną winę pieszego.
Ale - nie oszukujmy się - mało jest aż takich idiotów, zwykle każdy, kto zamierza poruszać się wiejskimi terenami na piechotę, ubiera się na jasno, a nierzadko w odblaski. Większość mijanych przeze mnie pieszych i rowerzystów na wiejskich drogach łazi w nocy / nad ranem w kurtkach z odblaskami, albo niekiedy w odblaskowych kamizelkach (sam tak robię, jeżeli już koniecznie muszę po ciemku wracać rowerem z wioski).
W którejś z tych sytuacji, jeżeli ktoś nie nie jest w stanie dojrzeć pieszego na jezdni, średnio nadaje się do prowadzenia pojazdu.

Nie ma się co łudzić, że potrącenie rozsądnie ubranego i prawidłowo zachowującego się pieszego pozostawi nam jakiekolwiek szanse ujścia bez kary.