Łuk- ogromny problem....

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez satanistov » sobota 18 grudnia 2010, 16:38

Jazda normalna , nie na egzaminie różni się dosyć znacząco od łuku


zgadzam się z tym
satanistov
 
Posty: 25
Dołączył(a): środa 15 grudnia 2010, 20:25

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez mattis » sobota 18 grudnia 2010, 16:59

Wg mnie bezsensu jest porownywać jazdę do przodu i do tyłu bo to całkiem inna bajka.

@piotrekbgd
jednym przychodzi liczenie łatwo innym trudno. Ja nie mówie że sie tych "pachołkow" nie da rozróznic, tylko ze łatwo sie pogubić . A egzamin dla mnie był tylko po to aby go zdać najlatwiejszym, najprostrzym sposobem. Bo 30h jazd nie zrobi z Ciebie kierowcy, i można poświęcić dużo wiecej czasu na ŁUK aby robić go poprawnie bez "trickow" albo można ten czas poświecić na miasto i wszystko w praktyce cwiczyć. Ja jestem zwolennikiem opcji 2 .
"dobra wiadomość jest taka, że lądujemy a zła, że awaryjnie"
Avatar użytkownika
mattis
 
Posty: 197
Dołączył(a): środa 21 kwietnia 2010, 20:45

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez piotrekbdg » sobota 18 grudnia 2010, 18:13

Wg mnie bezsensu jest porownywać jazdę do przodu i do tyłu bo to całkiem inna bajka.


Dla mnie nie jest bez sensu. Najpierw jedziesz do przodu, bez sposobu bez stresu, na spokojnie i wszystko gra. Potem trzeba cofać i nagle przychodzi stres, pachołki się mylą, wszystko nie działa, trzeba zmałpować schemat. Jaki z tego morał? Jak się coś umie to się umie i w stresie i na egzaminie, a jak się czegoś nie wyćwiczyło i się nad tym nie panuje to są potrzebne złote sposoby.

Ja nie mówie że sie tych "pachołkow" nie da rozróznic, tylko ze łatwo sie pogubić


Ale jadąc do przodu nigdy się nie gubisz?

Bo 30h jazd nie zrobi z Ciebie kierowcy


No jeżeli w czasie tych 30 godzin ktoś tylko wykuwa na pamięć schematy kręcenia kierownicą zamiast uczyć się poprawnej jazdy tyłem to zgadzam się; 30 godz nie zrobi z takiego delikwenta nawet pół kierowcy.

można poświęcić dużo wiecej czasu na ŁUK aby robić go poprawnie bez "trickow" albo można ten czas poświecić na miasto i wszystko w praktyce cwiczyć. Ja jestem zwolennikiem opcji 2 .


Fakt, przejechanie kilkunastu metrów tyłem jest tak trudne, że potrzeba na to dodatkowo co najmniej 20 godzin. Ale skąd możesz to wiedzieć, dostałeś gotowy algorytrm na tacy i nawet nikt nie próbował Cię tego nauczyć normalnie więc możesz to sobie tylko wyobrazić. Ja jestem zwolennikiem i opanowania miasta i placu w sposób dostateczny i sądzę że 3 godz przeznaczone na plac w ramach całego kursu rozłożone na kilka lekcji spokojnie wystarczy by opanować i łuk i wzniesienie.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez mattis » sobota 18 grudnia 2010, 19:22

Dla mnie nie jest bez sensu. Najpierw jedziesz do przodu, bez sposobu bez stresu, na spokojnie i wszystko gra. Potem trzeba cofać i nagle przychodzi stres, pachołki się mylą, wszystko nie działa, trzeba zmałpować schemat. Jaki z tego morał? Jak się coś umie to się umie i w stresie i na egzaminie, a jak się czegoś nie wyćwiczyło i się nad tym nie panuje to są potrzebne złote sposoby.


Po porostu cofanie to trudniejszy manewr niż jazda do przodu. I jeżeli uważasz, że stres nie odgrywa roli w wykonywaniu poleceń egzaminatora to pogratulować. Złote sposoby to piękna rzecz, w życiu trzeba kombinować i jeżeli coś da sie łatwiej zrobić to warto korzystać oczywiście przy tym intensywnie myśląc. Bo sam schemat nie odwala za Ciebie całej roboty tylko ułatwia znacząco, najcześciej trzeba na to nakładać własne poprawki.

Ale jadąc do przodu nigdy się nie gubisz?


Nie rozumiem trochę pytania pytasz mnie o plac czy o jazde auktualną?
Odpowiem asekuracyjnie
Na placu to tyle co na "jazdach" spędziłem i do przodu się nie gubilem w ogole a podczas cofania na początku nauki to i owcem.
A jeżeli Ci chodzi o aktualnie to ani jedno ani drugie mi nie sprawia wiekszych problemów mimo, że "zmałpowałem schemat" :)

No jeżeli w czasie tych 30 godzin ktoś tylko wykuwa na pamięć schematy kręcenia kierownicą zamiast uczyć się poprawnej jazdy tyłem to zgadzam się; 30 godz nie zrobi z takiego delikwenta nawet pół kierowcy.


Ojjojj :) Zabawne, nie uważam, żeby plac był jakimkolwiek wyznacznikiem umiejetnosci osoby. A to ja nie pojechałem poprawnie skoro plac bez problemu przeszedłem?
To załóżmy, że każdy kto "zrobił" plac wg jakiegoś schematu jest 1/4 kierowcy:P

Fakt, przejechanie kilkunastu metrów tyłem jest tak trudne, że potrzeba na to dodatkowo co najmniej 20 godzin. Ale skąd możesz to wiedzieć, dostałeś gotowy algorytrm na tacy i nawet nikt nie próbował Cię tego nauczyć normalnie więc możesz to sobie tylko wyobrazić. Ja jestem zwolennikiem i opanowania miasta i placu w sposób dostateczny i sądzę że 3 godz przeznaczone na plac w ramach całego kursu rozłożone na kilka lekcji spokojnie wystarczy by opanować i łuk i wzniesienie.


No mogę sobie wyobrazić tylko faktycznie bo jeżdżąc na codzien w ogole nie cofam i kręcę kierownicą wg schematu.
"dobra wiadomość jest taka, że lądujemy a zła, że awaryjnie"
Avatar użytkownika
mattis
 
Posty: 197
Dołączył(a): środa 21 kwietnia 2010, 20:45

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez piotrekbdg » sobota 18 grudnia 2010, 20:06

Po porostu cofanie to trudniejszy manewr niż jazda do przodu.


No właśnie trudniejszy. Czyli nie stres czy inne dyrdymały tylko skala trudności i nasze umiejętności mają tu decydujący wpływ. A na to nie ma innego wyjścia jak trening i samodoskonalenie.

jeżeli uważasz, że stres nie odgrywa roli w wykonywaniu poleceń egzaminatora to pogratulować.


Egzaminator wydawał Ci jakieś polecenia podczas jazdy po łuku?

Złote sposoby to piękna rzecz, w życiu trzeba kombinować i jeżeli coś da sie łatwiej zrobić to warto korzystać oczywiście przy tym intensywnie myśląc.


Tam gdzie trzeba konmbinować to się kombinuje, tam gdzie umiejętności trzeba nabyć to się je nabywa. Udało się na krótką metę, ale brakiz czasem dadzą o sobie znać. A co gorsza mogą też dotknąć innych. Dziś jedna pani cofała z parkingu na jezdnię przy miejskim targowisku i efekt był taki że potrzebowała do tego dwóch pasów i dłuższej chwili na zastanowienie "co dalej". Gdyby cudze nieuctwo mnie nie dotyczyło miałbym to gdzieś, ale niestety czasem przychodzi mi za to cierpieć, więc nie licz że będę zachwycony tym że ktoś chce zostać kierowcą ale jest zbyt leniwy by nauczyć się cofać.

Nie rozumiem trochę pytania pytasz mnie o plac czy o jazde auktualną?
Odpowiem asekuracyjnie
Na placu to tyle co na "jazdach" spędziłem i do przodu się nie gubilem w ogole a podczas cofania na początku nauki to i owcem.
A jeżeli Ci chodzi o aktualnie to ani jedno ani drugie mi nie sprawia wiekszych problemów mimo, że "zmałpowałem schemat"


Pytanie było proste i bez drugiego dna. Do tyłu nie możesz jechać na wyczucie bo tyczki Ci się mylą, ale do przodu jak podejrzewam tyczki nie dość że się nie mylą to pewnie robisz to bez dodatkowych spoisobów. Więc co z tego wynika? Braki w szkoleniu, nic ponad to.

Ojjojj Zabawne, nie uważam, żeby plac był jakimkolwiek wyznacznikiem umiejetnosci osoby. A to ja nie pojechałem poprawnie skoro plac bez problemu przeszedłem?


Umiejętność cofania nie jest żadnycm wyznacznikiem? Aż mnie korci żeby zapytać co w takim razie jest? Z drugiej strony to naturalne, że za niepotrzebne uznajemy te elementy których nie jesteśmy sobie w stanie przyswoić.

Bez problemu byłeś w stanie przejść tylko ten jeden plac. A co by było gdyby łuk miał inne wymiary, albo pachołki były inaczej rozstawione? Powiedziałbyś egzaminatorowi, ze tak się nie bawisz, spakował zabawki i wrócił do domu? Na co mi schemat na pokonanie tylko jednego łuku i to z jeszcze ściśle określoną konstelacją pachołków? Ja wolę metody uniwersalne, no ale może coś źle pojmuję.

No mogę sobie wyobrazić tylko faktycznie bo jeżdżąc na codzien w ogole nie cofam i kręcę kierownicą wg schematu.


Może parkujesz zawsze tylko prostopadle przodem, może ktoś parkuje za Ciebie. A może robisz to jak ta pani wspomniane przeze mnie powyżej? Możliwości jest wiele, ale najgorsze jest to że znów wracamy do początku. Raz twierdzisz że cofać umiesz, drugi raz że to coś tak trudnego żę musiałbyś wyjeździć drugi kurs i trzeba iść na skróty. Zdecyduj się w końcu jak to jest i czym różni się cofanie na mieście od cofania na placu.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez mattis » sobota 18 grudnia 2010, 20:59

No właśnie trudniejszy. Czyli nie stres czy inne dyrdymały tylko skala trudności i nasze umiejętności mają tu decydujący wpływ. A na to nie ma innego wyjścia jak trening i samodoskonalenie.


Dokładnie tak - TRUDNIEJSZY. Ja nie pisałem o stresie . Ale ma on wpływ bardzo duży

Egzaminator wydawał Ci jakieś polecenia podczas jazdy po łuku?


A jak myślisz z czyich ust usłyszałem polecenie wykonania "jazdy po pasie ruchu do przodu i tyłu"?

Tam gdzie trzeba konmbinować to się kombinuje, tam gdzie umiejętności trzeba nabyć to się je nabywa. Udało się na krótką metę, ale brakiz czasem dadzą o sobie znać. A co gorsza mogą też dotknąć innych. Dziś jedna pani cofała z parkingu na jezdnię przy miejskim targowisku i efekt był taki że potrzebowała do tego dwóch pasów i dłuższej chwili na zastanowienie "co dalej". Gdyby cudze nieuctwo mnie nie dotyczyło miałbym to gdzieś, ale niestety czasem przychodzi mi za to cierpieć, więc nie licz że będę zachwycony tym że ktoś chce zostać kierowcą ale jest zbyt leniwy by nauczyć się cofać.


Tutaj nie wiem co Ci odpowiedzieć , bo cóż można powiedzieć na opowiadanie o jakiejś pani cofającej? To w takim wypadku kiedy trzeba kombinować ?

Pytanie było proste i bez drugiego dna. Do tyłu nie możesz jechać na wyczucie bo tyczki Ci się mylą, ale do przodu jak podejrzewam tyczki nie dość że się nie mylą to pewnie robisz to bez dodatkowych spoisobów. Więc co z tego wynika? Braki w szkoleniu, nic ponad to.


Ajj. Ty dalej swoje . Braki Braki i jeszcze raz Braki cóż moge powiedzieć tylko że mimo takich braków jakoś sobie radze z garażem o innych wymiarach, parkowaniami tyłem miedzy samochodami dodam że też inne wymiary o czym to świadczy? O moim farcie ze jeszcze nikogo nie zabiłem bo cały czas mi sie udaje :)

Umiejętność cofania nie jest żadnycm wyznacznikiem? Aż mnie korci żeby zapytać co w takim razie jest? Z drugiej strony to naturalne, że za niepotrzebne uznajemy te elementy których nie jesteśmy sobie w stanie przyswoić.

Bez problemu byłeś w stanie przejść tylko ten jeden plac. A co by było gdyby łuk miał inne wymiary, albo pachołki były inaczej rozstawione? Powiedziałbyś egzaminatorowi, ze tak się nie bawisz, spakował zabawki i wrócił do domu? Na co mi schemat na pokonanie tylko jednego łuku i to z jeszcze ściśle określoną konstelacją pachołków? Ja wolę metody uniwersalne, no ale może coś źle pojmuję.


Czytaj dokładnie cofanie na placu nie jest wyznacznikiem. Cofanie jest wyznacznikiem ale jezeli jest wykonywane w roznych warunkach. O Tobie to samo moge powiedziec, co z tego że nauczyłeś sie przez 3h cofania po łuku na placu (zawsze ten sam wymiar) skoro w miescie masz inne warunki i rozmiary np miedzy samochodami? Orientacja i wyobraznia to trzeba posiadać bo jeżdżąc prywatnie raczej nie posiada sie tego samochodu co na egzaminie i "jazdach"...
Jeżeli były by inne rozmiary to nic by sie nie zmienilo, ale dla twojej wiadomosci popłakałbym sie i poszedł dopiero do domu :P


Może parkujesz zawsze tylko prostopadle przodem, może ktoś parkuje za Ciebie. A może robisz to jak ta pani wspomniane przeze mnie powyżej? Możliwości jest wiele, ale najgorsze jest to że znów wracamy do początku. Raz twierdzisz że cofać umiesz, drugi raz że to coś tak trudnego żę musiałbyś wyjeździć drugi kurs i trzeba iść na skróty. Zdecyduj się w końcu jak to jest i czym różni się cofanie na mieście od cofania na placu.


A Ty non stop to samo na skróty ide na placu i jakoś mnie to nie zdyskwalifikowało jeżdżąc po miescie na egzaminie. Uważam też, że cofanie nie jest to najłatwieksza rzecz i ze zawsze trzeba bardzo uwazać i dostosowywać się do sytuacj.A rózni sie Tym ze w miescie nie masz jakis beznadziejnych pachołków tylko konkretne przedmioty dla mnie to duza roznica.
"dobra wiadomość jest taka, że lądujemy a zła, że awaryjnie"
Avatar użytkownika
mattis
 
Posty: 197
Dołączył(a): środa 21 kwietnia 2010, 20:45

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez piotrekbdg » sobota 18 grudnia 2010, 23:18

Dokładnie tak - TRUDNIEJSZY. Ja nie pisałem o stresie . Ale ma on wpływ bardzo duży


Stres ma wpływ podczas jazdy do tyłu czy do przodu? Czy w oba kierunki?

A jak myślisz z czyich ust usłyszałem polecenie wykonania "jazdy po pasie ruchu do przodu i tyłu"?


I to był ten stresogenny element który uniemożliwił Ci przejechanie łuku bez liczenia obrotów kierownicą?

Tutaj nie wiem co Ci odpowiedzieć , bo cóż można powiedzieć na opowiadanie o jakiejś pani cofającej? To w takim wypadku kiedy trzeba kombinować ?


Kombinować to możesz jak zdobyć zaliczenie z Ochrony Środowiska gdy studiujesz Mechanikę, albo jak po najmniejszej linii oporu zdać z biologii gdy uczęszczasz do klasy humanistyczno-lingwistycznej. Możesz kombinować bo tamta wiedza przestanie być użyteczna wraz z końcem tych przedmiotów. Umiejętność operowania autem, wyczucie gabarytów, manewrowanie to są rzeczy które będą potrzebne nieco dłużej niż do egzaminu na prawo jazdy i tym bardziej dziwie się żę tego nie dostrzegasz. Ja idąc na kurs chciałem zdać egzamin, to na pewno, ale też nauczyć się dobrze jeździć. Cięzko to wyegzekwować gdy zamiast dobrej rady i przykładu instruktor daje nam gotowy przepis na sukces, ale tylko w jednych ściśle określonych warunkach. To zadanie nie ma sprawdzać czy kursant potrafi zapamiętać ile ma skręcić kierownicą przy drugim słupku tylko czy potrafi pokonać łuk bez potrącenia żadnego obiektu i utrzymując kurs wzdłuż linii.

Po co ta moja historyjka? Chciałem pokazać dokąd prowadzi droga na skróty i brak samokrytycyzmu. Zaniechania dokonane podczas szkolenia zarówno jej jak i być może jej instruktora spowodowały, że teraz osób poszkodowanych jej kalectwem jest więcej aniżeli tylko jedna..

Ajj. Ty dalej swoje . Braki Braki i jeszcze raz Braki cóż moge powiedzieć tylko że mimo takich braków jakoś sobie radze z garażem o innych wymiarach, parkowaniami tyłem miedzy samochodami dodam że też inne wymiary o czym to świadczy?


Że wszędzie wjeżdżasz przodem? Teraz potrafisz wszystko a na egzaminie skręt po pasie szerokim miejscami na 4 metry był nie do przejścia...to tak jakby ktoś potrafił całkować i różniczkować ale nie potrafił 5x5 pomnożyć.

Czytaj dokładnie cofanie na placu nie jest wyznacznikiem. Cofanie jest wyznacznikiem ale jezeli jest wykonywane w roznych warunkach. O Tobie to samo moge powiedziec, co z tego że nauczyłeś sie przez 3h cofania po łuku na placu (zawsze ten sam wymiar) skoro w miescie masz inne warunki i rozmiary np miedzy samochodami? Orientacja i wyobraznia to trzeba posiadać bo jeżdżąc prywatnie raczej nie posiada sie tego samochodu co na egzaminie i "jazdach"...


Tylko, że moja nauka nie polegała na wyliczeniu obrotów, mechanicznym powtarzaniu cudzej czynności czy jedzie na pachołki, zdrowaśki i inne duperele tylko na obserwacji otoczenia i dynamicznemu reagowaniu na zmieniające się warunki. Twój algorytm można gdzieś poza łukiem egzaminacyjnym jeszcze zastosować?

Jeżeli były by inne rozmiary to nic by sie nie zmienilo, ale dla twojej wiadomosci popłakałbym sie i poszedł dopiero do domu


Nic? Przecież metoda by wtedy nie zadziałała? Jakbyś pojechał? Przecież jest stres, las pachołków, nie wiadomo gdzie jechać i masa innych niedogodności.

A Ty non stop to samo na skróty ide na placu i jakoś mnie to nie zdyskwalifikowało jeżdżąc po miescie na egzaminie. Uważam też, że cofanie nie jest to najłatwieksza rzecz i ze zawsze trzeba bardzo uwazać i dostosowywać się do sytuacj.A rózni sie Tym ze w miescie nie masz jakis beznadziejnych pachołków tylko konkretne przedmioty dla mnie to duza roznica.


Jaka różnica? Na mieście masz krawężnik, tu masz linie. Na placu są słupki które dodatkowo mają pomóc Ci się zorientować, więc moim zdaniem jest nawet łatwiej niżbym miał jechać po uliczce osiedlowej. No i pasa o takiej szerokośći też próżno szukać w okolicy. Czasem na osiedlowych parkingach zdarza się dalsze cofanie, czasem trzeba się trochę "pokręcić". Nabranie dobrych nawyków na etapie szkolenia jest moim zdaniem ważne i może pomóc w przyszłości. Nie wysuwam tezy, że ten kto tego nie opanuje w czasie kursu nie może tego opanować w przyszłości, owszem jeżdżąć intensywnie jest spora szansa że to prędzej czy później przyjdzie. Ale jest też spora rzesza osób które po kursie nie nauczą się już nic bo dzień wydania prawa jazdy będzie dla nich równoznaczny ze zdobyciem wszystkich mądrośći. I z tego powodu krytykuję jakieś durne małpowania, bo OSK ma szkolić a nie pokazywać triki jak obejść egzamin. To nie kurs na czarodzieja. Do przodu każdy jechać umie, ja chciałbym żeby każdy potrafił też cofnąć bez zatrzymania po wytyczonej trasie o kilkumetrowej szerokości małym samochodem. I jestem mocno przekonany że zbyt wiele nie wymagam.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez lith » niedziela 19 grudnia 2010, 00:00

Ale jest też spora rzesza osób które po kursie nie nauczą się już nic

Jak nigdy więcej za kierownicę nie siądą to się nie nauczą. W przeciwnym razie nie ma innej możliwości. Dla mnie każda minuta spędzona na placu więcej niż to konieczne to minuta nieefektywnie wykorzystana. Dużo lepiej właśnie pojechać na te osiedlowe dróżki i tam ćwiczyć. Bo tam się rzeczywiście nauczymy wyczuwać wymiary samochodu, a nie nie gubić w gąszczu słupków... a jeżdżąc nawet na wyczucie po kilka/kilkanaście razy po tym samym łuku to się nie da robić tego nie na pamięć... taka to nauka na placu. Mój instruktor stwierdził, że 5-10 razy zrobię łuk i tak czy będę chciał tego czy nie będę go robił na pamięć... wiec oszczędzi mi czasu, mam szybko popróbować i jedziemy dalej się zacząć uczyć trudniejszych rzeczy.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez piotrekbdg » niedziela 19 grudnia 2010, 01:01

Dużo lepiej właśnie pojechać na te osiedlowe dróżki i tam ćwiczyć.


Zgadzam się. Taki trerning może sprawić że łuk będzie wychodził zdecydowanie lepiej niż gdybyśmy go ćwiczyli tylko na placu. O tym właśnie między innymi tutaj piszę.

Mój instruktor stwierdził, że 5-10 razy zrobię łuk i tak czy będę chciał tego czy nie będę go robił na pamięć...


Ile zajmuje czasu przejechanie łuku 5 razy? To aż tyle czasu żę trzeba wyręczać kursantów z myślenia? Swoją drogą ja takich prawidłowości nie zauważyłem, ale może dlatego że ich nie próbowałem szukać. Do garażu wjeżdżam prawie codziennie i nie wiem gdzie i kiedy i ile obrotów robię. A garaż jak plac: wciąż jest ten sam.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez mirror1 » niedziela 19 grudnia 2010, 11:54

Czytam to tak i muszę coś napisać. W tym jednym temacie powstało ponad 60stron, a na prawie każdej stronie jest opisana inna "metoda"pokonywania łuku,a dlaczego powstało tyle stron?-bo te metody są moim zdaniem nieskuteczne, żeby każdy kto robi łuk na małpkę zastosował się do metody opisanej na pierwszej stronie i byłaby ona skuteczna no to kolejne strony byłyby niepotrzebne!bo czy aż tak wielce różni się obrót 1/2 kierownicą czy 3/4? przy jakims tam słupku?Sama przyznaję sie oblałam łuk dwa razy, ale broń boże nie robiłam łuku na jakieś tam metody-tylko na wyczucie,plac mam dosłownie przed domem-tylko przez taką drogę muszę przejechać i w każdej chwili kiedy chciałam brałam sobie samochód i ćwiczyłam sobie ten łuk, spokojnie na wyczucie,a na egzaminie nie wiem czemu mi nie wychodziło i było mi strasznie wstyd, że oblewałam na takiej błahostce..a lubiłam cofać tyłem-moim postanowieniem było, że na każdym egzaminie w ramach możliwości przy zawracaniu będę cofać tyłem, bo mi jakoś łatwiej niż przodem.W mojej rodzinie jest trzech instruktorów nauki jazdy i dla nich głupotą jest uczyć łuk na jakieś tam obroty,no bo później pytają się kursanta-czy wjeżdżając do garażu też będzie liczył jakieś obroty?wszyscy odpowiadali zgodnie, że nie.Piotrek gdzieś tam napisałeś, że na łuk wystarczy tam chyba z 3godzinki, otóż nie, kiedyś mój brat miał taką kursantkę, która wykupiła 40godzin dodatkowych na sam łuk!No bo jakoś tego łuku nie mogła pojąć. Teraz dziekuję moim "instruktorom", że nie uczyli mnie ani nikogo robić łuku na metody,gdyż jakoś w maju skończył się "remont"mojego podwórka i teraz, żeby wyjechać samochodem spod mojego domu trzeba cofać do tyłu kilkanaście metrów, a kto nie umie cofać do tyłu to nie wyjedzie...to jest jak łuk-tylko,że w lewą strone-"zakręt" w lewo, a potem długa prosta do tyłu :D jest bardzo wąsko-z lewej strony jest mój dom, a z drugiej strony płot sąsiadów, szerokość po postawieniu samochodu około 0,5m z lewej strony, około 1m z prawej.Ostatnio ktoś tam do nas przyjechał i cofając do tyłu sciał lewe lusterko...dlatego też uważam, że trzeba robić łuk na wyczucie, żeby później uniknąć takich sytuacji :)
28.04.2010/14.00-14.34-egzamin zdany bezbłędnie
od 12.05.2010-kierowca
mirror1
 
Posty: 29
Dołączył(a): piątek 14 maja 2010, 09:21

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez mattis » niedziela 19 grudnia 2010, 12:57

@piotrekbdg

Stres ma wpływ podczas jazdy do tyłu czy do przodu? Czy w oba kierunki?


Otóż ja ogólnie mówiłem, że stres ma wiele razy wpływ na to czy egzamin będzie pozytywny czy też nie (nie tylko plac)

I to był ten stresogenny element który uniemożliwił Ci przejechanie łuku bez liczenia obrotów kierownicą?


Ale ja nic nie mówiłem o stresie bo mnie jakoś stres na egzaminie nie dotyczył. Po prostu tak było łatwiej i tak zrobiłem. I to było polecenie egzaminatora abym wykonał ŁUK, nie kogoś innego.

Kombinować to możesz jak zdobyć zaliczenie z Ochrony Środowiska gdy studiujesz Mechanikę, albo jak po najmniejszej linii oporu zdać z biologii gdy uczęszczasz do klasy humanistyczno-lingwistycznej. Możesz kombinować bo tamta wiedza przestanie być użyteczna wraz z końcem tych przedmiotów. Umiejętność operowania autem, wyczucie gabarytów, manewrowanie to są rzeczy które będą potrzebne nieco dłużej niż do egzaminu na prawo jazdy i tym bardziej dziwie się żę tego nie dostrzegasz. Ja idąc na kurs chciałem zdać egzamin, to na pewno, ale też nauczyć się dobrze jeździć. Cięzko to wyegzekwować gdy zamiast dobrej rady i przykładu instruktor daje nam gotowy przepis na sukces, ale tylko w jednych ściśle określonych warunkach. To zadanie nie ma sprawdzać czy kursant potrafi zapamiętać ile ma skręcić kierownicą przy drugim słupku tylko czy potrafi pokonać łuk bez potrącenia żadnego obiektu i utrzymując kurs wzdłuż linii.


Wg Ciebie powinniśmy też umieć Biologie bo przecież w LO jest ona a jak wiadomo to jest Liceum Ogólnokształcące a nie jakieś inne. Ale powiedz mi czy Ty przez 3h jeżdząc na jednym placu (non stop te same wymiary) jednym samochodem (też te same wymiary) nie nauczyłeś sie placu na pamięć?


Że wszędzie wjeżdżasz przodem? Teraz potrafisz wszystko a na egzaminie skręt po pasie szerokim miejscami na 4 metry był nie do przejścia...to tak jakby ktoś potrafił całkować i różniczkować ale nie potrafił 5x5 pomnożyć.


Dobrze niech Ci będzie że wjeżdżam zawsze przodem, wszędzie :) Mam nadzieje ze jesteś zadowolony bo Ci przyznałem rację :p

Tylko, że moja nauka nie polegała na wyliczeniu obrotów, mechanicznym powtarzaniu cudzej czynności czy jedzie na pachołki, zdrowaśki i inne duperele tylko na obserwacji otoczenia i dynamicznemu reagowaniu na zmieniające się warunki. Twój algorytm można gdzieś poza łukiem egzaminacyjnym jeszcze zastosować?


Gubisz się w swoich pytaniach bo najpierw sugerujesz mi że wjeżdżam wszędzie przodem a teraz pytasz czy stosuje gdzieś tą "technikę" . Jak mogę stosować ją stosować jeżeli jeżdżę tylko do przodu :D:D?

Nic? Przecież metoda by wtedy nie zadziałała? Jakbyś pojechał? Przecież jest stres, las pachołków, nie wiadomo gdzie jechać i masa innych niedogodności.


Ciekawe jak Ty byś pojechał i dali by Ci inny samochód:P

aka różnica? Na mieście masz krawężnik, tu masz linie. Na placu są słupki które dodatkowo mają pomóc Ci się zorientować, więc moim zdaniem jest nawet łatwiej niżbym miał jechać po uliczce osiedlowej. No i pasa o takiej szerokośći też próżno szukać w okolicy. Czasem na osiedlowych parkingach zdarza się dalsze cofanie, czasem trzeba się trochę "pokręcić". Nabranie dobrych nawyków na etapie szkolenia jest moim zdaniem ważne i może pomóc w przyszłości. Nie wysuwam tezy, że ten kto tego nie opanuje w czasie kursu nie może tego opanować w przyszłości, owszem jeżdżąć intensywnie jest spora szansa że to prędzej czy później przyjdzie. Ale jest też spora rzesza osób które po kursie nie nauczą się już nic bo dzień wydania prawa jazdy będzie dla nich równoznaczny ze zdobyciem wszystkich mądrośći. I z tego powodu krytykuję jakieś durne małpowania, bo OSK ma szkolić a nie pokazywać triki jak obejść egzamin. To nie kurs na czarodzieja. Do przodu każdy jechać umie, ja chciałbym żeby każdy potrafił też cofnąć bez zatrzymania po wytyczonej trasie o kilkumetrowej szerokości małym samochodem. I jestem mocno przekonany że zbyt wiele nie wymagam.


Nie nauczą się jedynie Ci co nie będą jeździć . Ci co będą jeździć zawsze bedą coś więcej mieli wiadomości dodatkowo zbierane doświadczenie na drodze dużo daje.
Dla Ciebie to "durne małpowania" dla mnie dobra rada bo jak dla mnie OSK przez 30h jest w stanie przygotować Ci do zaliczenia egzaminu a nie do bycia jakimkolwiek kierowcą, taką osobą się stajesz jak przejeździsz długi okres czasu.
Od razu uprzedzę twoje stwierdzenie, ze takiego łatwego zadania nie potrafimy wykonać po 30h nauk. Otóż myśl tak dalej ze 1/2 (tak przypuszczam, że tyle osób zdaje poprzez jakąś kombinacje) osób która zdała nie potrafi jeździć do tyłu, bieg wsteczny to coś czego się boimy.

@mirror1
To skoro Ci wychodziło na placu i wszystko umiałaś to czemu na egzaminie już tak nie szło?
Przecież jak już raz sie podłapie coś to się umie i nie robiłaś na żadne "kombinacje".

A ja gwarantuję Ci, że osoby które nawet przez 3h uczyły się jeżdzić po łuku będą miały problem z garażem tak samo jak osoby kręcące kierownicą w jakiś tam sposób. Tutaj nie ma różnicy .

Dobrze, że umiesz jechać do tyłu kilkanaście metrów gdzie masz 1.5 metra w zanadrzu bo uważam że ktoś kto ma garaż to albo wjeżdza do garażu tyłem i wyjeżdza przodem albo odwrotnie to tak czy siak musi umieć cofać:)
I jeżeli ściął lustero przy takiej szerokości to niezłe :)
"dobra wiadomość jest taka, że lądujemy a zła, że awaryjnie"
Avatar użytkownika
mattis
 
Posty: 197
Dołączył(a): środa 21 kwietnia 2010, 20:45

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez kamilLBN » niedziela 19 grudnia 2010, 13:02

piotrekbdg napisał(a):To jak wykonujesz te różne manewry skoro nie używasz bocznych lusterek? A jak sobie poradziłeś ze stresem podczas jazdy na łuku do przodu?


Kolego czy Ty masz problemy ze zrozumieniem tego co czytasz? Gdzie ja napisałem,że nie używam bocznych lusterek? Używam ich. Poradzilem sobie z jazda do przodu chociaz nie powiem zebym byl kompletnie wyluzowany. Nie ważne są sposoby albo ich brak tylko efekt końcowy,prawda?
kamilLBN
 
Posty: 17
Dołączył(a): środa 01 grudnia 2010, 11:18

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez lith » niedziela 19 grudnia 2010, 13:05

W sumie to nie jest 60 stron sposobów na łuk tylko kilka sposobów i 60 stron dyskusji o tym jak to jest złe robienie na sposób :)


Widzisz, piszesz, że metody są nieskuteczne, że miałaś możliwość sama ćwiczyć łuk na wyczucie (czyli nie był to czas zmarnowany na kursie) a i tak 2 razy oblałaś. A przecież go umiałaś robić na wyczucie...
Ja łuk mało co ćwiczyłem- kilka razy przejechałem sprawdzając jak ta metoda działa, potem ze 2 razy na wyczucie- tak dla sportu z ciekawości czy to rzeczywiście takie trudne i koniec przygody z łukiem. Przecież łuk to jest sam początek egzaminu, głupio byłoby tam oblać- a na egzaminie nie muszę nikomu udowadniać jaki to jestem przekozak i nie jeżdżę na sposoby.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez piotrekbdg » niedziela 19 grudnia 2010, 14:21

Wg Ciebie powinniśmy też umieć Biologie bo przecież w LO jest ona a jak wiadomo to jest Liceum Ogólnokształcące a nie jakieś inne.


Przeczytaj to porównanie jesczze raz bo chyba wyciagnołeś nie ten wniosek co trzeba. A morał leży zupełnie na wierzchu.

Ale powiedz mi czy Ty przez 3h jeżdząc na jednym placu (non stop te same wymiary) jednym samochodem (też te same wymiary) nie nauczyłeś sie placu na pamięć?


To były 3 godz rozbite na całe 30 godz kursu i odpowiadam: nie nie zapamiętałem przy którym słupku ile razy przekręcałem kierownicę. Byłem zajęty patrzeniem do tyłu a nie liczeniem baranków czy pachołków.

Dobrze niech Ci będzie że wjeżdżam zawsze przodem, wszędzie Mam nadzieje ze jesteś zadowolony bo Ci przyznałem rację :p


Mnie cudze kalectwo nie boli póki nie spotkamy się na drodze choćby w sytuacji którą przytoczyłem parę postów wyżej.

Gubisz się w swoich pytaniach bo najpierw sugerujesz mi że wjeżdżam wszędzie przodem a teraz pytasz czy stosuje gdzieś tą "technikę" . Jak mogę stosować ją stosować jeżeli jeżdżę tylko do przodu :D?


A Ty prowadzisz dyskusję na zasadzie "nie odpowiem na jego pytania, zadam za to swoje iw większej ilośći, wyjdzie na moje".

Ciekawe jak Ty byś pojechał i dali by Ci inny samochód:P


Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.

Dla Ciebie to "durne małpowania" dla mnie dobra rada bo jak dla mnie OSK przez 30h jest w stanie przygotować Ci do zaliczenia egzaminu a nie do bycia jakimkolwiek kierowcą,


Ale 30 godzin to minimum a nie górna granica. Nikt nie mówi, że masz max 30 godzin do dyspozycji by zostać kierwcą, masz powiedziane że koniecznie musisz wyjeździć przynajmniej 30 godzin - a to już różnica o której wielu raczy nie pamiętać.

Otóż myśl tak dalej ze 1/2 (tak przypuszczam, że tyle osób zdaje poprzez jakąś kombinacje) osób która zdała nie potrafi jeździć do tyłu, bieg wsteczny to coś czego się boimy.


Nie, myślę, że na wyliczanki jeźdża najlepsi kierowcy, taka metoda daje 100% pewnośći siebie, poprawia samopoczucie i daje najlepsze rozeznanie sytuacji podczas manewrowania. Co więcej jazda tyłem na wyczucie jest pioruńsko trudna i tylko nieliczni mogą się jej podjąć. POdobno nawet Hołowczyc do garażu cofa na pachołki.

Poradzilem sobie z jazda do przodu chociaz nie powiem zebym byl kompletnie wyluzowany. Nie ważne są sposoby albo ich brak tylko efekt końcowy,prawda?



Efekt końcowy jest taki że nie potrafisz samodzielnie cofnąć bez instrukcji od instruktora na piśmie. Do przodu ze stresem sobie poradziłeś bo jechać do przodu umiałeś. Do tyłu sobie nie poradziłeś bo jechać nie umiałeś. To jest cała tajemnica.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: Łuk- ogromny problem....

Postprzez mattis » niedziela 19 grudnia 2010, 14:54

Przeczytaj to porównanie jesczze raz bo chyba wyciagnołeś nie ten wniosek co trzeba. A morał leży zupełnie na wierzchu.


Też nie powinniśmy kombinować bo każdy powinien wiedzieć gdzie jest serce a gdzie mózg :P I kombinować na takim sprawdzianie to nie wypada... :P

To były 3 godz rozbite na całe 30 godz kursu i odpowiadam: nie nie zapamiętałem przy którym słupku ile razy przekręcałem kierownicę. Byłem zajęty patrzeniem do tyłu a nie liczeniem baranków czy pachołków.


3h to 3h, nie musiałeś zapamiętywać przy którym słupku ale zapamiętałeś na co możesz sobie pozwolić przy takiej szerokości pasa i samochodu.

Mnie cudze kalectwo nie boli póki nie spotkamy się na drodze choćby w sytuacji którą przytoczyłem parę postów wyżej.


Jeżeli nazywasz to, że ktoś nie zrobił łuku tak jak Ty sobie to wymarzyłeś kaleką to ja z pełną odpowiedzialnością mogę nazwać kalectwem umysłowym że ktoś nie potrafi zrozumieć , że plac nie jest kłębkiem świata .


A Ty prowadzisz dyskusję na zasadzie "nie odpowiem na jego pytania, zadam za to swoje iw większej ilośći, wyjdzie na moje".


Nie bo twoje pytania są bezsensowne i po prostu zadając Ci swoje pytanie pokazuje Ci bezsens twojego :P
Bo co za sens ma pytanie "Twój algorytm można gdzieś poza łukiem egzaminacyjnym jeszcze zastosować?" usatysfakcjonowała by Cie odpowiedz "NIE" ? Niektórych rzeczy można sie domyślić ale już będę pisał wszystko czarno na białym.

Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.


Nie odpowiada się ? No tak bo to nie ładnie , przepraszam :P


Ale 30 godzin to minimum a nie górna granica. Nikt nie mówi, że masz max 30 godzin do dyspozycji by zostać kierwcą, masz powiedziane że koniecznie musisz wyjeździć przynajmniej 30 godzin - a to już różnica o której wielu raczy nie pamiętać.


Oj 30h czy nawet jak wyjedziesz te 60h to i tak nadal nie powinieneś nazywać siebie kierowcą . Co za różnica?
Bo jazda z instruktorem a samemu różni sie także jak byś nie wiedział :P


Nie, myślę, że na wyliczanki jeźdża najlepsi kierowcy, taka metoda daje 100% pewnośći siebie, poprawia samopoczucie i daje najlepsze rozeznanie sytuacji podczas manewrowania. Co więcej jazda tyłem na wyczucie jest pioruńsko trudna i tylko nieliczni mogą się jej podjąć. POdobno nawet Hołowczyc do garażu cofa na pachołki.


Bardzo męczy mnie to co piszesz ale odpisuje bo nie wypada tego nie robić :P
Jeżeli nauczyłeś placu na wyczucie przez 3h i już czujesz się w 100% pewny siebie to powiem tak : czuj się tak dalej :P
"dobra wiadomość jest taka, że lądujemy a zła, że awaryjnie"
Avatar użytkownika
mattis
 
Posty: 197
Dołączył(a): środa 21 kwietnia 2010, 20:45

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości