Jazda normalna , nie na egzaminie różni się dosyć znacząco od łuku
zgadzam się z tym
przez satanistov » sobota 18 grudnia 2010, 16:38
Jazda normalna , nie na egzaminie różni się dosyć znacząco od łuku
przez mattis » sobota 18 grudnia 2010, 16:59
przez piotrekbdg » sobota 18 grudnia 2010, 18:13
Wg mnie bezsensu jest porownywać jazdę do przodu i do tyłu bo to całkiem inna bajka.
Ja nie mówie że sie tych "pachołkow" nie da rozróznic, tylko ze łatwo sie pogubić
Bo 30h jazd nie zrobi z Ciebie kierowcy
można poświęcić dużo wiecej czasu na ŁUK aby robić go poprawnie bez "trickow" albo można ten czas poświecić na miasto i wszystko w praktyce cwiczyć. Ja jestem zwolennikiem opcji 2 .
przez mattis » sobota 18 grudnia 2010, 19:22
Dla mnie nie jest bez sensu. Najpierw jedziesz do przodu, bez sposobu bez stresu, na spokojnie i wszystko gra. Potem trzeba cofać i nagle przychodzi stres, pachołki się mylą, wszystko nie działa, trzeba zmałpować schemat. Jaki z tego morał? Jak się coś umie to się umie i w stresie i na egzaminie, a jak się czegoś nie wyćwiczyło i się nad tym nie panuje to są potrzebne złote sposoby.
Ale jadąc do przodu nigdy się nie gubisz?
No jeżeli w czasie tych 30 godzin ktoś tylko wykuwa na pamięć schematy kręcenia kierownicą zamiast uczyć się poprawnej jazdy tyłem to zgadzam się; 30 godz nie zrobi z takiego delikwenta nawet pół kierowcy.
Fakt, przejechanie kilkunastu metrów tyłem jest tak trudne, że potrzeba na to dodatkowo co najmniej 20 godzin. Ale skąd możesz to wiedzieć, dostałeś gotowy algorytrm na tacy i nawet nikt nie próbował Cię tego nauczyć normalnie więc możesz to sobie tylko wyobrazić. Ja jestem zwolennikiem i opanowania miasta i placu w sposób dostateczny i sądzę że 3 godz przeznaczone na plac w ramach całego kursu rozłożone na kilka lekcji spokojnie wystarczy by opanować i łuk i wzniesienie.
przez piotrekbdg » sobota 18 grudnia 2010, 20:06
Po porostu cofanie to trudniejszy manewr niż jazda do przodu.
jeżeli uważasz, że stres nie odgrywa roli w wykonywaniu poleceń egzaminatora to pogratulować.
Złote sposoby to piękna rzecz, w życiu trzeba kombinować i jeżeli coś da sie łatwiej zrobić to warto korzystać oczywiście przy tym intensywnie myśląc.
Nie rozumiem trochę pytania pytasz mnie o plac czy o jazde auktualną?
Odpowiem asekuracyjnie
Na placu to tyle co na "jazdach" spędziłem i do przodu się nie gubilem w ogole a podczas cofania na początku nauki to i owcem.
A jeżeli Ci chodzi o aktualnie to ani jedno ani drugie mi nie sprawia wiekszych problemów mimo, że "zmałpowałem schemat"
Ojjojj Zabawne, nie uważam, żeby plac był jakimkolwiek wyznacznikiem umiejetnosci osoby. A to ja nie pojechałem poprawnie skoro plac bez problemu przeszedłem?
No mogę sobie wyobrazić tylko faktycznie bo jeżdżąc na codzien w ogole nie cofam i kręcę kierownicą wg schematu.
przez mattis » sobota 18 grudnia 2010, 20:59
No właśnie trudniejszy. Czyli nie stres czy inne dyrdymały tylko skala trudności i nasze umiejętności mają tu decydujący wpływ. A na to nie ma innego wyjścia jak trening i samodoskonalenie.
Egzaminator wydawał Ci jakieś polecenia podczas jazdy po łuku?
Tam gdzie trzeba konmbinować to się kombinuje, tam gdzie umiejętności trzeba nabyć to się je nabywa. Udało się na krótką metę, ale brakiz czasem dadzą o sobie znać. A co gorsza mogą też dotknąć innych. Dziś jedna pani cofała z parkingu na jezdnię przy miejskim targowisku i efekt był taki że potrzebowała do tego dwóch pasów i dłuższej chwili na zastanowienie "co dalej". Gdyby cudze nieuctwo mnie nie dotyczyło miałbym to gdzieś, ale niestety czasem przychodzi mi za to cierpieć, więc nie licz że będę zachwycony tym że ktoś chce zostać kierowcą ale jest zbyt leniwy by nauczyć się cofać.
Pytanie było proste i bez drugiego dna. Do tyłu nie możesz jechać na wyczucie bo tyczki Ci się mylą, ale do przodu jak podejrzewam tyczki nie dość że się nie mylą to pewnie robisz to bez dodatkowych spoisobów. Więc co z tego wynika? Braki w szkoleniu, nic ponad to.
Umiejętność cofania nie jest żadnycm wyznacznikiem? Aż mnie korci żeby zapytać co w takim razie jest? Z drugiej strony to naturalne, że za niepotrzebne uznajemy te elementy których nie jesteśmy sobie w stanie przyswoić.
Bez problemu byłeś w stanie przejść tylko ten jeden plac. A co by było gdyby łuk miał inne wymiary, albo pachołki były inaczej rozstawione? Powiedziałbyś egzaminatorowi, ze tak się nie bawisz, spakował zabawki i wrócił do domu? Na co mi schemat na pokonanie tylko jednego łuku i to z jeszcze ściśle określoną konstelacją pachołków? Ja wolę metody uniwersalne, no ale może coś źle pojmuję.
Może parkujesz zawsze tylko prostopadle przodem, może ktoś parkuje za Ciebie. A może robisz to jak ta pani wspomniane przeze mnie powyżej? Możliwości jest wiele, ale najgorsze jest to że znów wracamy do początku. Raz twierdzisz że cofać umiesz, drugi raz że to coś tak trudnego żę musiałbyś wyjeździć drugi kurs i trzeba iść na skróty. Zdecyduj się w końcu jak to jest i czym różni się cofanie na mieście od cofania na placu.
przez piotrekbdg » sobota 18 grudnia 2010, 23:18
Dokładnie tak - TRUDNIEJSZY. Ja nie pisałem o stresie . Ale ma on wpływ bardzo duży
A jak myślisz z czyich ust usłyszałem polecenie wykonania "jazdy po pasie ruchu do przodu i tyłu"?
Tutaj nie wiem co Ci odpowiedzieć , bo cóż można powiedzieć na opowiadanie o jakiejś pani cofającej? To w takim wypadku kiedy trzeba kombinować ?
Ajj. Ty dalej swoje . Braki Braki i jeszcze raz Braki cóż moge powiedzieć tylko że mimo takich braków jakoś sobie radze z garażem o innych wymiarach, parkowaniami tyłem miedzy samochodami dodam że też inne wymiary o czym to świadczy?
Czytaj dokładnie cofanie na placu nie jest wyznacznikiem. Cofanie jest wyznacznikiem ale jezeli jest wykonywane w roznych warunkach. O Tobie to samo moge powiedziec, co z tego że nauczyłeś sie przez 3h cofania po łuku na placu (zawsze ten sam wymiar) skoro w miescie masz inne warunki i rozmiary np miedzy samochodami? Orientacja i wyobraznia to trzeba posiadać bo jeżdżąc prywatnie raczej nie posiada sie tego samochodu co na egzaminie i "jazdach"...
Jeżeli były by inne rozmiary to nic by sie nie zmienilo, ale dla twojej wiadomosci popłakałbym sie i poszedł dopiero do domu
A Ty non stop to samo na skróty ide na placu i jakoś mnie to nie zdyskwalifikowało jeżdżąc po miescie na egzaminie. Uważam też, że cofanie nie jest to najłatwieksza rzecz i ze zawsze trzeba bardzo uwazać i dostosowywać się do sytuacj.A rózni sie Tym ze w miescie nie masz jakis beznadziejnych pachołków tylko konkretne przedmioty dla mnie to duza roznica.
przez lith » niedziela 19 grudnia 2010, 00:00
Ale jest też spora rzesza osób które po kursie nie nauczą się już nic
przez piotrekbdg » niedziela 19 grudnia 2010, 01:01
Dużo lepiej właśnie pojechać na te osiedlowe dróżki i tam ćwiczyć.
Mój instruktor stwierdził, że 5-10 razy zrobię łuk i tak czy będę chciał tego czy nie będę go robił na pamięć...
przez mirror1 » niedziela 19 grudnia 2010, 11:54
przez mattis » niedziela 19 grudnia 2010, 12:57
Stres ma wpływ podczas jazdy do tyłu czy do przodu? Czy w oba kierunki?
I to był ten stresogenny element który uniemożliwił Ci przejechanie łuku bez liczenia obrotów kierownicą?
Kombinować to możesz jak zdobyć zaliczenie z Ochrony Środowiska gdy studiujesz Mechanikę, albo jak po najmniejszej linii oporu zdać z biologii gdy uczęszczasz do klasy humanistyczno-lingwistycznej. Możesz kombinować bo tamta wiedza przestanie być użyteczna wraz z końcem tych przedmiotów. Umiejętność operowania autem, wyczucie gabarytów, manewrowanie to są rzeczy które będą potrzebne nieco dłużej niż do egzaminu na prawo jazdy i tym bardziej dziwie się żę tego nie dostrzegasz. Ja idąc na kurs chciałem zdać egzamin, to na pewno, ale też nauczyć się dobrze jeździć. Cięzko to wyegzekwować gdy zamiast dobrej rady i przykładu instruktor daje nam gotowy przepis na sukces, ale tylko w jednych ściśle określonych warunkach. To zadanie nie ma sprawdzać czy kursant potrafi zapamiętać ile ma skręcić kierownicą przy drugim słupku tylko czy potrafi pokonać łuk bez potrącenia żadnego obiektu i utrzymując kurs wzdłuż linii.
Że wszędzie wjeżdżasz przodem? Teraz potrafisz wszystko a na egzaminie skręt po pasie szerokim miejscami na 4 metry był nie do przejścia...to tak jakby ktoś potrafił całkować i różniczkować ale nie potrafił 5x5 pomnożyć.
Tylko, że moja nauka nie polegała na wyliczeniu obrotów, mechanicznym powtarzaniu cudzej czynności czy jedzie na pachołki, zdrowaśki i inne duperele tylko na obserwacji otoczenia i dynamicznemu reagowaniu na zmieniające się warunki. Twój algorytm można gdzieś poza łukiem egzaminacyjnym jeszcze zastosować?
Nic? Przecież metoda by wtedy nie zadziałała? Jakbyś pojechał? Przecież jest stres, las pachołków, nie wiadomo gdzie jechać i masa innych niedogodności.
aka różnica? Na mieście masz krawężnik, tu masz linie. Na placu są słupki które dodatkowo mają pomóc Ci się zorientować, więc moim zdaniem jest nawet łatwiej niżbym miał jechać po uliczce osiedlowej. No i pasa o takiej szerokośći też próżno szukać w okolicy. Czasem na osiedlowych parkingach zdarza się dalsze cofanie, czasem trzeba się trochę "pokręcić". Nabranie dobrych nawyków na etapie szkolenia jest moim zdaniem ważne i może pomóc w przyszłości. Nie wysuwam tezy, że ten kto tego nie opanuje w czasie kursu nie może tego opanować w przyszłości, owszem jeżdżąć intensywnie jest spora szansa że to prędzej czy później przyjdzie. Ale jest też spora rzesza osób które po kursie nie nauczą się już nic bo dzień wydania prawa jazdy będzie dla nich równoznaczny ze zdobyciem wszystkich mądrośći. I z tego powodu krytykuję jakieś durne małpowania, bo OSK ma szkolić a nie pokazywać triki jak obejść egzamin. To nie kurs na czarodzieja. Do przodu każdy jechać umie, ja chciałbym żeby każdy potrafił też cofnąć bez zatrzymania po wytyczonej trasie o kilkumetrowej szerokości małym samochodem. I jestem mocno przekonany że zbyt wiele nie wymagam.
przez kamilLBN » niedziela 19 grudnia 2010, 13:02
piotrekbdg napisał(a):To jak wykonujesz te różne manewry skoro nie używasz bocznych lusterek? A jak sobie poradziłeś ze stresem podczas jazdy na łuku do przodu?
przez lith » niedziela 19 grudnia 2010, 13:05
przez piotrekbdg » niedziela 19 grudnia 2010, 14:21
Wg Ciebie powinniśmy też umieć Biologie bo przecież w LO jest ona a jak wiadomo to jest Liceum Ogólnokształcące a nie jakieś inne.
Ale powiedz mi czy Ty przez 3h jeżdząc na jednym placu (non stop te same wymiary) jednym samochodem (też te same wymiary) nie nauczyłeś sie placu na pamięć?
Dobrze niech Ci będzie że wjeżdżam zawsze przodem, wszędzie Mam nadzieje ze jesteś zadowolony bo Ci przyznałem rację :p
Gubisz się w swoich pytaniach bo najpierw sugerujesz mi że wjeżdżam wszędzie przodem a teraz pytasz czy stosuje gdzieś tą "technikę" . Jak mogę stosować ją stosować jeżeli jeżdżę tylko do przodu?
Ciekawe jak Ty byś pojechał i dali by Ci inny samochód:P
Dla Ciebie to "durne małpowania" dla mnie dobra rada bo jak dla mnie OSK przez 30h jest w stanie przygotować Ci do zaliczenia egzaminu a nie do bycia jakimkolwiek kierowcą,
Otóż myśl tak dalej ze 1/2 (tak przypuszczam, że tyle osób zdaje poprzez jakąś kombinacje) osób która zdała nie potrafi jeździć do tyłu, bieg wsteczny to coś czego się boimy.
Poradzilem sobie z jazda do przodu chociaz nie powiem zebym byl kompletnie wyluzowany. Nie ważne są sposoby albo ich brak tylko efekt końcowy,prawda?
przez mattis » niedziela 19 grudnia 2010, 14:54
Przeczytaj to porównanie jesczze raz bo chyba wyciagnołeś nie ten wniosek co trzeba. A morał leży zupełnie na wierzchu.
To były 3 godz rozbite na całe 30 godz kursu i odpowiadam: nie nie zapamiętałem przy którym słupku ile razy przekręcałem kierownicę. Byłem zajęty patrzeniem do tyłu a nie liczeniem baranków czy pachołków.
Mnie cudze kalectwo nie boli póki nie spotkamy się na drodze choćby w sytuacji którą przytoczyłem parę postów wyżej.
A Ty prowadzisz dyskusję na zasadzie "nie odpowiem na jego pytania, zadam za to swoje iw większej ilośći, wyjdzie na moje".
Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
Ale 30 godzin to minimum a nie górna granica. Nikt nie mówi, że masz max 30 godzin do dyspozycji by zostać kierwcą, masz powiedziane że koniecznie musisz wyjeździć przynajmniej 30 godzin - a to już różnica o której wielu raczy nie pamiętać.
Nie, myślę, że na wyliczanki jeźdża najlepsi kierowcy, taka metoda daje 100% pewnośći siebie, poprawia samopoczucie i daje najlepsze rozeznanie sytuacji podczas manewrowania. Co więcej jazda tyłem na wyczucie jest pioruńsko trudna i tylko nieliczni mogą się jej podjąć. POdobno nawet Hołowczyc do garażu cofa na pachołki.