przez Agawa » czwartek 23 września 2004, 12:14
Byłem szczęśliwy. Byłem tak szczęśliwy jak tylko mógłbym to sobie wyobrazić.
Z moją dziewczyną spotykałem się ponad rok i w końcu zdecydowaliśmy się
wziąść ślub. Moi rodzice byli naprawdę zachwyceni i pomagali nam we
wszystkich przygotowaniach do naszego wspólnego życia,
przyjaciele cieszyli się razem ze mną a moja dziewczyna... była jak
spełnienie moich najśmielszych marzeń. Tylko jedna rzecz nie dawała mi
spokoju - dręczyła i spędzała sen z powiek... jej młodsza siostra.
Moja przyszła szwagierka miała dwadzieścia lat, ubierała wyzywające obcisłe
mini i króciutkie bluzeczki, eksponujące krągłości jej młodego,pięknego
ciała. Często kiedy siedziałem na fotelu w salonie, niby przypadkiem
schylała się po coś tak, że nawet nie przyglądając się,miałem
przyjemny widok na jej majteczki. To nie mógł być zachowywała się tak
nigdy kiedy w pobliżu był ktoś jeszcze. Któregoś dnia siostrzyczka mojej
dziewczyny zadzwoniła do mnie i poprosiła abym po drodze do domu wstąpił do
nich rzucić okiem na ślubne zaproszenia. Kiedy przyjechałem
była sama w domu. Podeszła do mnie tak blisko, że czułem słodki zapach jej
perfum i wyszeptała, że wprawdzie będę żonaty,ale ona pragnie mnie tak
bardzo... i czuje, że nie potrafi tego uczucia pohamować... i nawet nie
chce. Powiedziała, że chce się ze mną tylko ten jeden raz, zanim wezmę ślub
z jej siostrą i przysięgnę jej miłość i wierność póki śmierć nas nie
rozłączy. Byłem w szoku i nie mogłem wykrztusić z siebie nawet jedeneg o
słowa. Powiedziała "Idę do góry, do mojej sypialni. Jeśli chcesz, chodź do
mnie i weź mnie,nie będę czekać długo" Stałem jak skamieniały i obserwowałem
ją jak wchodziła po schodach kusząco poruszając biodrami. Kiedy była już na
górze ściągnęła majteczki i rzuciła je w moją stronę. Stałem tak przez
chwilę, po czym odwróciłem się i poszedłem do drzwi frontowych. Otworzyłem
drzwi i wyszedłem z domu, prosto, w kierunku zaparkowanego przed domem
samochodu.
Mój przyszły teść stał przed domem - podszedł do mnie i ze łzami w oczach
uściskał mówiąc "Jesteśmy tacy szczęśliwi, że przeszedłeś naszą małą próbę.
Nie moglibyśmy marzyć o lepszym mężu dla naszej córeczki.Witaj
w rodzinie!"
...A morał z tej historii... Zawsze trzymaj prezerwatywy w samochodzie....
Pierwszego dnia szkoly, przed rozpoczeciem lekcji, nauczycielka przedstawia
nowego ucznia amerykanskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mowi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historia. Kto mi powie czyje to ja
slowa: "Dajcie mi wolnosc albo smierc"?
W klasie cisza jak makiem zasial, tylko Suzuki podnosi reke i mowi: "Patrick
Henry 1775
W Filadelfii."
- Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedzial: "Panstwo to ludzie, ludzie nie
powinni wiec ginac"?
Znowu wstaje Suzuki: "Abraham Lincoln 1863 w Waszyngtonie."
Nauczycielka spoglada na uczniow z wyrzutem i mowi:
- Wstydzcie sie. Suzuki jest japonczykiem i zna amerykanska historie lepiej
od Was!
W klasie zapadla cisza i nagle slychac czyjs glosny szept
- Pocaluj mnie w dupe pierprzony Japonczyku
- Kto to powiedzial? - krzyknela nauczycielka na co Suzuki podniosl reke i
bez czekania wyrecytowal: "General McArthur 1942 w Guadalcanal oraz Lee
Iacocca 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze."
Wklasie zrobilo sie jeszcze ciszej i tylko dalo sie uslyszec cichy szept:
"Rzygac mi sie chce..."
- Kto to byl? - wrzasnela nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedzial:
"George Bush seniordo japonskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu."
Jeden z naprawde juz wkurzonych uczniow wstal i powiedzial kwasno
- Obciagnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem
- To juz koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Bialym
Domu - odparl Suzuki ber drgnienia oka
Na to inny uczen wstal i krzyknal
- Suzuki to kupa gowna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku
Klasa juz calkowicie popada w histerie, nauczycielka mdleje gdy otwieraja
sie drzwi i wchodzi dyrektor
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widzialem
Suzuki:
- Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budzetowej w
Warszawie w 2003 roku
Pewien gość podejrzewał swoją żonę, że mu rogi przyprawia. I to nie byle
jak, a dorabia sobie w Agencji towarzyskiej! Postanowił więc sprawę
prześwietlić ale, że samemu wstyd mu było, to uderzył do taksiarza na
postoju i mówi:
- Panie, mam taki duuuży kłopot. Domyślam się, że żona mnie zdradza, chyba
pracuje w agemcji... Sprawdził bym sam, ale się trochę wstydzę wejść tam po
własną żonę. Mam prośbę, zawieź mnie pan tam, ja dam zdjęcie, pan ją
wyciągniesz i już sobie poradzę.
Jak postanowiono, tak zrobiono. Zatrzymali się przed agencją, taksiarz wziął
fotkę i poszedł na górę. Po 15 minutach wraca trzymając za rękę jakąś
kobietę, podstawia ją gościowi i mówi :
- trzymaj pan !
- ale to nie moja żona ?!?!
- tak, wiem, to moja, po Pańską zaraz pójdę