Stawiam tezę, że z tym podejściem* nie będziesz wiedział, dopóki ktoś Ci tej "funkiel nufki nieśmiganej" nie rozbije...
Czego Ci nie życzę... tzn. nie życzę rozbicia, bo "funkiel nufki nieśmiganej" jak najbardziej.
No nie wiem! Powiedz!
Czym sie rozni np. zarysowana listwa na drzwiach w 20letnim heblu, od zarysowanej listwy w tej "nowce"?? :shock:
W jednym listwa do wymiany i w drugim listwa do wymiany.
Do starego hebla nie bedziesz wzywal policji, bo usatysfakcjonuje Cie kasiorka do reki, a do "nowki" bedziesz wzywal policje i konieczie sciagal kase z OC?? Dlaczego?
qwer zależy jakim autem jeździsz, jak mocno zostanie uszkodzone i do czego go używasz.
Toz wyrazie napisalem:
Jak szkoda nie jest wielka
Mam tu na mysli jakas ryse, zadrapana listwe na drzwiach, przerysowane lusterko, uszkodzona lampa itp.
Jedziesz do pierwszego lepszego ASO, mowi Ci gosc, ze nowa listwa kosztuje 150zl, inkasujesz od goscia od reki 150 + 200 = 350zl i co, zle na tym wychodzisz? Uszkodzi sie lampa. W ASO krzykna za lampe 300zl, to inkasujesz 300 + 200 = 500zl. Kase masz od reki, nie czekasz ani chwili na nia. A na wyplate z OC jak sam napisales jest 30 dni. I co, oczekujesz, ze wycenia Ci ta listwe czy lampe wyzej niz stoi ona w ASO? Nie, wzialbys tyle samo. A nawet nie, bo masz 8 letnie auto i odlicza Ci amortyzacje itd.
I sprawca tez ucieszony, bo od policji dostalby mandat co najmniej 200PLN, a reszte oddalby firmie ubezpieczeniowej placac kolejna skladke z pomniejszana znizka ze wzgledu na spowodowanie kolizji. A i 6pkt piechota nie chodzi. Nie jeden kierowiec wolalby zaplacic 2 razy wiekszy mandat jesli przez to uniknalby punktow.
W ten sposob mamy za friko wymiane uzywanej listwy/lampy na "funkiel nufki nieśmiganej" i zostaje nam jeszcze 200PLN w kieszeni. Nad czym tu plakac? Toz cieszyc sie trzeba z takich rzeczy, ze mamy za darmoche noweczke i jeszcze PLNy do kieszeni wpadaja za nic! Ale niektorym to nie dogodzi :P
Wiadomo, ze to sie nie sprawdzi przy wiekszych uszkodzeniach, czy nawet tych mniejszych pod warunkiem, ze posiadamy bugatti, majbacha, badz inne auto, w ktorym popielniczka kosztuje wiecej niz 10 fiatow 126 py , chocby z tego wzgledu, ze sprawcy nie bedzie sie oplacalo wybulic Ci gotowki liczonej w centymetrach.
Więc po pierwsze w razie rozbicia auta nie stac mnie praktycznie na jego naprawę do puki nie otrzymam odszkodowania, ponadto nie posiadając auta nie jestem w stanie zarabiac, co powoduje dodatkowe straty
Za darmoche laweta, za darmoche auto zastepcze - tak, jak jest taka potrzeba, to sie dostaje za darmoche - fundatorem jest TU sprawcy.
Nie ma "ja nie mam jak zarabiac".
Wszystkie straty pokrywa ubezpieczenie.
Ostatnio mojemu kolezce skasowali punciaka, to dostal lepsze zastepcze niz to co mial :P Nie byla wzywana policja. Na miejscu zadzwonili do TU sprawcy, sprawca do winy sie przyznal, kolezka powiedzial, ze pracuje autem, poczekali chwile na lawete, bo byla konieczna, a na drugi dzien sie zglosil po zastepcza corse. A jak juz dali corse, to sie pospieszyli ze wszystkim, pojezdzil cale 4dni, bo w ciagu 4 dni wyplacono mu szkode calkowita.
I wszystko bez policji.uszkodzenie mocniejsze przodu bedzie sie liczyło w granicach ok 20k
Uwaga bo... Szkoda calkowita, kto by wpiepszal wiecej kasy niz samochod warty?
I nie ma roznicy czy wezwiemy policje, czy nie wezwiemy. Ani w pierwszym przypadku, ani w drugim nikt nam od reki nie da drugiego majbacha, tylko zastepcza corse z silnikiem 1.2 lub focusa kombi z dyszlem pod maska.
I w przypadku wezwania policji i w przypadku gdy policji nie wezwiemy TU ma tyle samo czasu na wyplacenie odszkodowania. Policje sie wzywa, gdy sprawca sie nie chce przyznac, gdy wina nie jest jasna, gdy w kolizji sa ranni lub zabici, gdy cos nie jest jasne. Cokolwiek. Czy masz watpliwosci co do stanu trzezwosci drugiego uczestnika kolizji, czy cokolwiek innego,
jakiekolwiek watpliwosci i policje wezwac mozna. Nikt tego nie zabroni.
Ale gdy wszystko jest jasne jak 2+2 to nie ma takiej potrzeby. I na szczescie sporo osob o tym doskonale wie.
Juz pomijam fakt ze jezeli szkoda powstaje na jakims zadupiu gdzie nie ma swiadków (tak jak kiedys kobieta mi skasowala bok w vectrze) moga byc dopiero jazdy (niby jak potem udowodnię ze kobieta wykonala manewr skrętu w lewo na pole nie upewniwszy się czy nikt jej nie wyprzedza i nie włączając kierunkowskazu, równie dobrze moze potem powiedziec ze ona skręcala z włączonym kierunkiem a ja z premedytacją chcialem ja wyprzedzic)
A jak rzecz bedzie miala miejsce na zadupiu i nie bedziesz mial zadnego swiadka? To i policja Ci nie pomoze :P Jak Ty sie nie przyznasz do winy lub ona sie nie przyzna, to policjant nie zrobi nic innego, jak skierowanie sprawy do sadu. Bo chyba nie myslisz, ze zapyta sie swojej czarodziejskiej kuli, kto jest sprawca?
I z innej beczki. Ilu z was sie przytrafila taka sytuacja? Komu z was ktos sie wymigal od wyplaty odszkodowania?
Ale na serio!? A nie, ze "widzialem w telewizorze", "czytalem w gazecie", "kolega kolegi tak mial"?
No wlasnie :P
To jest blok tekstu, który może być dodawany do Twoich postów. Ma limit 255 znaków