
Na załączonym obrazku przedstawiam sytuację kolizji w której niestety brałem udział. Cały mój pas na długości około 100 metrów zastawiony był samochodami i pokryty błotem śniegowym - tak że nawet nie było gdzie się schować. Pan x poruszał się ze znaczną prędkością i uderzył we mnie a ja w niego (ja toczyłem się po drodze) - moje szkody stłuczone lusterko i lekko trafione tylne nadkole i kołpak po stronie kierowcy, Pan x rysa na całej długości samochodu, trafione obie felgi.
Policja stwierdziła że wina jest niemożliwa do ropoznania i proponują się rozjechać, ja byłem skłonny się na to zgodzić jednak pan x uznał że on poruszał się swoim pasem jezdni a ja omijałem auta więc to moja wina i skierował sprawę do sądu grodzkiego.
1. Czy jest możliwość rozsądzenia kto nie zachował bezpiecznej odległości? lub na podstawie oceny biegłego może kto poruszał się z jaką prędkością?
2. Czy to może moja wina - może w ogóle nie powinienem wjeżdżać na drogę na której cały "mój" pas jezdzni jest zastawiony?
3. Czy to może pan x powinien ustąpić mi pierwszeństwa ponieważ on gdy wjeżdżał w ulicę widział że ja poruszam się nią i nie bardzo jest dla niego miejsce? Dodam że samochody mijały się w tym miejscu tylko trzeba było jechać max 20 km/H.
4. jakie ewentualne koszta mogą wiązać się z taką sprawą?
Z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi